a ja z praniem wymyslilam tak - schowam do szafy niepoprasowane. Jak bede chciala cos zalozyc na siebie, to wtedy bede prasowac, czyli po kawalku- MOZE bardziej bedzie mi sie chcialo. rzeczy Sz to i tak nie warto prasowac, bo i trafiaja do polki pt wszystko w jednym i po wyjeciu z niej wygladaja "jak psu z gardla wyjete" wiec sobie daruje. w ten oto sposob pranie zniknelo mi z oczu i przestalo denerwowac, bo "czego oczy nie widza, tego senru nie zal" czy jakos tak.
Rany, jaka ja leniwa jestem!!!
Rany, jaka ja leniwa jestem!!!