reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Kwietniówki 2010!!!

Oho, widze ze perypetii malzenskich ciag dalszy...
Ja mojemu tez dolozylam obowiazkow, i choc w tygodniu sie nie przepracowuje, no bo "pracuje", to weekendy naleza do niego - sniadania, najczesciej tez obiady, marketowe zakupy, koszenie trawy ....


A ja mam cisnienie 250/150.........
Przywiezli nam wczoraj auto z naprawy. I cholera mnie bierze doslownie na taka robote!!!!!

2 tyg temu gosc odbieral ode mnie samochod, i gdy odbieral - w dokumentach na rysunku samochodu(taki rzut z gory) zaznaczal to co mu pokazywalam a co jest do roboty - dwoje drzwi, nadkole i zderzak/blotnik (dzizas nie wiem jaka roznica miedzy ta nazwa a ta :zawstydzona/y:). Glupia pinda wyminac naszego zaparkowanego auta nie umiala, i swoim przejechala calkowicie rysujac nasze.
No i gosc zaznaczyl co mu kazalam, ja podpisalam i gotowe.
Wczoraj przywozi auto spowrotem, nota bene ten sam gosc, ja ogladam auto, a tam raptem tylko zderzak/blotnik zrobiony. Pytam go o co chodzi, a on ze nic nie wie, on tylko zakierowce robi, ze to trzeba do warsztatu. A ze bylo po 18stej, to nigdzie sie nie dodzwonilam.
Na dodatek potem na spokojnie zagladam w dokumenty- a tam wyszczegolnienie prac -malowanie: drzwi boczne przednie, tylnie, nadkole, lusterko i zderzak :szok:
Dzis od rana dzwonie, pytam o co kaman, a oni do mnie: prosze spojrzec w dokumenty jakie pani podpisala. Spogladam i nie kumam. No to mi wytlumaczono : na rysunku jelop zaznaczyl lustrzane odbicie naszego samochodu. Rysy sa po stronie pasazera, a debil zaznaczyl po stronie kierowcy. :szok::szok::szok:
Ja durna nie zwrocilam na to uwagi, no bo skoro pokazuje mu palcem, a on przy mnie zakresla, no to nie sadzilam, ze moze zrobic to zle...
Tylko , ze najlepsze jest to , ze w tym warsztacie to juz wogole debile pracuja, i zamiast zadzwonic do mnie i dopytac skoro widza ze rysy sa po innej stronie - to nie ! Maluja qrwa samochod po stronie kierowcy, gdzie szkod nie bylo!
No ja pier...le co za kretynizm!!!!!!!!!!!!!!

Nie wpsomne o tym, ze ubezpieczalnia probuje spuscic mnie na drzewo - bo za malowanie po tamtej szkodzie juz pokryli...
I jak tu sie nie wqrwic?????
 
reklama
AAAA i na Dzień Matki i z okazji narodzin synka nawet złamanego kwiatka nie dostałam...

to i ja dołączam do grona nie obdarowanych :-( ale nawet nie chce mi się juz poruszać tego tematu z T.
czasem też mnie krew zalewa bo przyjdzie z pracy i on wielce zmęczony bo 8 godzin posiedział za biurkiem i nie chce mu się zmywać, zajmować się dzieckiem dopóki mu nie powiem żeby coś zrobił przy Oli,
a ja to pewnie nie dyndam od 6 rano, nie nanosze się dziecka, nie pójde po zakupy i z dzieckiem do spacer, nie ugotuje obiadu tylko pewnie leżę i pachnę... ręce czasem opadają, no ale takie chłopy są
 
A ja mam cisnienie 250/150.........
Przywiezli nam wczoraj auto z naprawy. I cholera mnie bierze doslownie na taka robote!!!!!

2 tyg temu gosc odbieral ode mnie samochod, i gdy odbieral - w dokumentach na rysunku samochodu(taki rzut z gory) zaznaczal to co mu pokazywalam a co jest do roboty - dwoje drzwi, nadkole i zderzak/blotnik (dzizas nie wiem jaka roznica miedzy ta nazwa a ta :zawstydzona/y:). Glupia pinda wyminac naszego zaparkowanego auta nie umiala, i swoim przejechala calkowicie rysujac nasze.
No i gosc zaznaczyl co mu kazalam, ja podpisalam i gotowe.
Wczoraj przywozi auto spowrotem, nota bene ten sam gosc, ja ogladam auto, a tam raptem tylko zderzak/blotnik zrobiony. Pytam go o co chodzi, a on ze nic nie wie, on tylko zakierowce robi, ze to trzeba do warsztatu. A ze bylo po 18stej, to nigdzie sie nie dodzwonilam.
Na dodatek potem na spokojnie zagladam w dokumenty- a tam wyszczegolnienie prac -malowanie: drzwi boczne przednie, tylnie, nadkole, lusterko i zderzak :szok:
Dzis od rana dzwonie, pytam o co kaman, a oni do mnie: prosze spojrzec w dokumenty jakie pani podpisala. Spogladam i nie kumam. No to mi wytlumaczono : na rysunku jelop zaznaczyl lustrzane odbicie naszego samochodu. Rysy sa po stronie pasazera, a debil zaznaczyl po stronie kierowcy. :szok::szok::szok:
Ja durna nie zwrocilam na to uwagi, no bo skoro pokazuje mu palcem, a on przy mnie zakresla, no to nie sadzilam, ze moze zrobic to zle...
Tylko , ze najlepsze jest to , ze w tym warsztacie to juz wogole debile pracuja, i zamiast zadzwonic do mnie i dopytac skoro widza ze rysy sa po innej stronie - to nie ! Maluja qrwa samochod po stronie kierowcy, gdzie szkod nie bylo!
No ja pier...le co za kretynizm!!!!!!!!!!!!!!

Nie wpsomne o tym, ze ubezpieczalnia probuje spuscic mnie na drzewo - bo za malowanie po tamtej szkodzie juz pokryli...
I jak tu sie nie wqrwic?????

Katik, a czego Ty się Kochana po angolach spodziewałaś ? Przecież oni wszystko na odwrót :-)...mój M poczytał i mówi, że dobrze, że Ci dachu nie porysowali, bo by warsztat pomalował podwozie :-)

a tak na serio to współczuje Ci ogromnie trafić na takich debili :nerd:
 
Kwiatek, Katik - na obie sytuacje słów mi brak.. Współczuję serdecznie!

Daga, Kamisia - Wy się tak nie dajcie! Zróbcie bunt! Ja bym po przyjściu z pracy wręczyła szanownemu tatusiowi malucha i zwiała na zakupy albo do fryzjera rzucając w progu, że wracam na kolację. Niech On sobie radzi i zobaczy jaki maluszek potrafi być absorbujący.

A w ogóle to ja mam super z tego co czytam. Rano zadzwonię po siostrę, wyspaceruje mi małą, a ja w tym czasie urzędowe sprawy pozałatwiam. Obiadek teściowa przepyszny, 2-daniowy ugotuje, ja obieram tylko wszystko co trzeba, bo obierak specjalny posiadam i obierać lubię;-) Wieczorkiem jak chcemy gdzieś wyskoczyć np. pobiegać lub się wyrowerkować to tez babcia z dziadkiem małą się chętnie zajmą. No i M. pracuje przy kompie w domu, więc w każdej chwili mogę Mu przerwę w pracy zafundować i wręczyć Lenkę:-) Dodatkowo jak mi się chce to polecę do biura na 1-2h, odstresuję się i z ludźmi spotkam, a jak nie mam chęci lub czasu to pracownica tam wszystko ogarnia. Żyć nie umierać;-)
 
heheheheheh taaaaaaaaaaaa rozciagniety tiszyrt.... "a nie masz czegos bardziej obcislego??" " tak, mam - worek wypelniony po brzegi osranymi pieluchami, ktory mozesz isc wyrzucic........" wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr


buahahahahahahahahha, Dagsila zapamiętam ten tekst i jakby coś, to nie zawaham się go użyć

Katik ja walczę z Hestią, która mnie oszukała na naprawach i końca nie widać, więc cwaniactwo nie tylko w UK kwitnie

Kwiatek współczuje przejść z mamuśką, popieram dziewczyny - musisz walczyć. U mnie to akurat nie moja mama, tylko mój tata krytykuje mnie że wyjeżdżam


Jak Was czytam to w sumie tak sobie myślę, że jednak nieźle sobie chłopa wychowałam. Robi wszystko przy dziecku, sprząta w domu, prasuje. No dobra - od garów trzyma się z daleka, ale ja też odkąd mamy dzidzię mu prawie w ogóle nie gotuję. Jak próbuje dyskutować, że taki zmęczony i nie będzie czegoś robił to ja mu przypominam, że mam na głowie pracę zawodową, zajebiście trudne studia i niemowlaka.
U nas też nie ma argumentu, że to on zarabia na dom, bo ja zarabiam niewiele mniej niż małżon (aczkolwiek on wydaje się być kontent, że jednak on zarabia WIECEJ) :-D
 
Katik, hehe, niezly Meksyk tam macie ;)

Ja tylko chcialam w kwestii prezentow. Taaaaakie wielkie g dostalam, jak mala sie urodzila. Kwiaty, tak, ale po 2 miesiacach, bo sie chlopu glupio zrobilo, jak wszyscy tak pytali co mi dal w prezencie. On ciagle mi za Konstancje dziekuje, a ja bym sie za diamentowo - szmaragdowa branzoletke nie obrazila ;-)
NIc to, jakos sobie jeszcze odbije. Juz zaczelam o moich kochanych rafach przebakiwac, wiec pewnie niedlugo pojedziemy na jakias podwodna wyprawe. To znaczy ja bede nurkowac, a on dziecie bawic :-)

A poza tym w nocy obudzilo mnie bujanie. W Mexico City zatrzaslo. Trzesienie mialo ponad 6 stopni. Ja mieszkam jakies 100km od Mexico City i poczulam. A moj chlop nawet oka nie otworzyl. Najlepsze jest to, ze rano opowiedzialam mu o dzwoniacych w szafie wieszakach i wirujacym lozku, a on ze mi sie przysnilo. Obejrzal wiadomosci, potwierdzili, ze trzaslo. Zadzwonil do corki, ktora mieszka w stolicy, a ona, ze przespala... Hmmm, jakas delikatna jestem chyba.
 
A propos karnetu Kwiatka to kiedyś rozmarzyłam się przeglądając oferty weekendowych wyjazdów do SPA, na co mąż orzekł, że może mi kupić krem SPA i posmaruję się nim w weekend:baffled:

Ja z moją mężczyzną źle nie mam - śniadanka w weekendy robi, okna myje, firanki pierze i wiesza, kwiatki na Dzień Mamy dostałam, na urodzenie Oli kwiaty i medalik, teraz coś się opuścił, bo jak się Zosia urodziła to tylko kwiaty, teraz wspomniałam, że pierścionek z brylantem by się przydał to powiedział, że ok ale przez resztę m-ca będę go ssała, bo na jedzenie już może nie starczyć.
 
witam z wieczorka

Igor gorączki dostał. Nie wiem czy to z tego upału (byli w przedszkolu na spacerze, a potem na placu zabaw) czy coś go bierze. Mam nadzieje, że to nic poważnego.
Zła jestem, bo w niedziele ma nad morze jechać.


O jeeeeenyyyyyy!!! Daga, Kamisia ależ Was wzięło. Ale (będę brutal, a co ;-)) troszkę jest w tym Waszej winy: z miłości ganiały baby, obiady gotowały, pod nos podtykały i się chłopy przyzwyczaiły...
Do cyca to się moje drogie dziecię przystawia nie męża, mąż ręce i nogi ma, obiad może sobie ugotować, albo do sklepu się 'kopnąć'... a w ostateczności do mamusi :-D U mnie nie zimny chów, bo ja i ugotuję i posprzątam, ale jak nie mam siły, albo ochoty, albo czasu to mąż nas 'obsługuje'. Jak ma focha to niech głoduje (ale on nie ma). Moja mądra mama powtarzała: Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz :-D:-D:-D A ja wierzę w mądrość ludu. I tak od lat nie odkurzam, nie prasuję, nie ganiam na 4. piętro z zakupami, nie obieram ziemniaków- tym zajmuje się tylko i wyłącznie mąż ostatnio do spółki ze starszakiem :tak:

Kwiatek- Ty się nie daj mamie, ona Cię terroryzuje emocjonalnie. Twoje dzieci Twoja sprawa :-D

mój B niby też wychowany, tylko teraz jak siedzę w domu to trochę pozrzucał na mnie. no i problem w tym, że jego całymi dniami nie ma i w tej kwestii nie mam argumentów, bo przekłada się to na finanse,jednemu trzeba być radym, jak to mówią. plusem jest, że jak ja wydaje to się nie krzywi.
mam nadzieje, że jak już wrócę do pracy to wszystko wróci do normy. oczywiście o ile wrócę, bo mi mama focha strzela, a ja się prosić nie będę

idę, bo mnie dziecie woła
 
reklama
Nawet nie staram się was nadrobić...
w dzień Janek nie miał temperatury a teraz znowu mu rośnie... jurto bezwzglednie na 14:15 do pediatry idziemy...

dobranoc
 
Do góry