A rano odebrałam wyniki i wyszło mi, że od poprzedniej ciąży mój własny i prywatny kot toksoplazmozy do domu nie przytargał... wynik jak był ujemny, tak nadal jest ;-) No, ale skoro przez 5 lat nieustannej bytności z kotem nie nabyłam, to myślę, że przez pozostałych 6,5 miesiąca ciąży też się uda.
:-)
Ja mam lekką paranoję na punkcie toksoplazmozy. ;-)Mój gin opowiadał mi, że odbierał kilka porodów dzieciaków po przejściu toxo w ciąży i nie chciałby już czegoś takiego nigdy w życiu oglądać:-(
Sama mam w domu 2 koty, które niestety są wychodzące i łowią myszy.Wcześniej mieszkały w salonie, ale na czas ciąży zamieszkały w koszyku w wiatrołapie. Założyliśmy im specjalną klapkę - mogą wchodzić i wychodzić kiedy chcą, a w mieszkaniu przebywają rzadko. Na początku było im smutno, ja też przeżywałam ze moje maleństwa zostały "wygnane", ale już sie przyzwyczaiły.
Mimo iż to mąż zajmuje się kuwetą, ryzyko nadal jest i ja go chcę uniknąć. Po każdym głaskaniu kota myję ręce mydłem. Nie chodzi tu tylko o toxo - koty (zwłaszcza te łowiące) mogą przenosić pasożyty - glisty, tasiemca.
Tak naprawde większym źródłem potencjalnego zakażenia toxo niż koty, są niedomyte surowe warzywa, owoce i surowe mięso.
Aby uniknąć toxo kroję surowe mięso w rekawicach i dokładnie myję wszystkie warzywa, przestałam też jeść surówki poza domem, bo nie mam pewności czy warzywa były dobrze umyte.
Brak mi słów jak czytam o kobietach, które pozbywają się z domu kota (np. wywożąc go lub oddając do schroniska) - wystarczy zachować podtawowe środki ostrożnosci (i czystości) i zagrożenia nie ma.
Moje koty wrócą do salonu po ciąży - teraz nie mogą bo nie mam serca zrobić z nich niewychodzących, nie polujących domatorów ;-)