reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kwietniówki 2010!!!

Hej!!! Ja muszę się dziś wyzalić... Ciąża moja przebiega równie dobrze jak u kwiatuszka i na dolegliwości ze strony fizycznej narzekać nie mogę, ale psychika to mi rowno siada. Obym jeszcze nie załapala jakiejś depresji poporodowej.. Wczoraj mąż mnie doprowadził do takich łez, że zanosiłam się jak dziecko. od miesięcy, jak mi się wydawało, mówiliśmy o przeniesieniu jego miejsca pracy z pokoju,który teraz zajmuje, a docelowo mial być naszą sypialnią i dzieciątka. W marcu mieliśmy zacząć jego przeprowadzkę i odswieżanie ścian. Wczoraj gdy zapytałam kiedy zaczynamy to on wyskoczył z tekstem, że nie zamierza się nigdzie ruszac i żadnych remontów nie będzie!!! Nie wiem co w niego wstąpiło.. Nic nie dał sobie powiedzieć. Przez dobre cztery godziny tak plakałam, aż usnęłam.
Czuję straszną bezsilność na ten jego uparty charakter. A najlepsze w tym jest to, że we wtorek zamówiłam komodę, łóżko i łóżeczko. Wierzcie mi, że jestem w takim nastroju, że gotowa byłabym się spakować i wyprowadzić... Wogole przez to czuję się dziś paskudnie, w lustro patrzec nie moge ani wyjsc gdziekolwiek, bo spuchnieta od placzu. Gdybym nie musiała pracować wziełabym walizkę i pojechała do mamy i zaszyłabym się u niej na wsi aż do porodu
 
reklama
Witam się niedzielnie.
My już od 8 na nogach...a to dlatego że zaliczyłam już wycieczkę z moim Pioterem na pogotowie, bo wczoraj jak remontowł wpadło mu coś do oka i strasznie bolało całą noc. Historia lubi się powtarzać bo w grudniu też wiozłam go na IP z okiem:nerd:sierotka moja kochana. Na szczęście nie było tak źle jak ostatnio- wyjęli mu opiłki z oka,wstrzyknęli jakiś żel i opuchlizna zaczęła schodzić....Myślałam że tym sposobem zatrzymam go dziś w domu , ale niestety znowu musiał pojechać pomóc rodzicom w remoncie....i pewnie wróci jak wczoraj o 23:-:)-:)-:)-(Ale dziś mam auto -więc po obiadku pojade sobie na spacer nad morze:-Da co do auta to chwilę temu jakiś głąb cofał i przywalił mi w przód- akurat wieszalam pranie i widziałam -ale palant zwiał a ja spisałam nr w razie W. Na szczeście nic się nie stało- odpadła tylko tablica.Gbur jeden powalony:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:
No dobrze moje drogie lece na pozostałe wątki, milego dzionka- mało pzypadłości a dużo słonka
 
kurcze dziewczyny zerknęłam na rozpakowane marcóki jest ich już 33 sztuki a przeciez marzec ledwie się zaczął
pierwsza wypakowała się już 5 stycznia :szok:
Cześć Dziewuszki,
pospałam dziś do 9.50 - już jestem po śniadanku i zamierzam trochę mailowo popracować, a później mamy w planach spacer. Niestety morza to ja jeszcze długo nie zobaczę, więc zazdroszczę tym, co mają do niego tak blisko.
U nas znów mróz i mimo, że słonko świeci to do wiosny daleko:-(
Cały czas się zastanawiam, czy wolę CC czy poród naturalny. I tu już nawet nie chodzi o ból, a o to, że ja panikara jestem potworna i mdleję na pobieraniu krwi, a ostatnio sobie uświadomiłam, że pewnie przy porodzie będę miała wenflon i całe to jego montowanie mnie przeraża.
Powiedzcie, czy każdy to ma czy jak się rodzi naturalnie to można wenflon pominąć? On chyba do kroplówek potrzebny..
Może pytanie idiotyczne, ale ja nigdy nie byłam w szpitalu, nie miałam operacji i zwyczajnie nie wiem, jak to przy porodzie czy CC jest.
Z góry dziękuję za odpowiedź i ściskam mooooooocnooooooooo:-*
wenflon jest zawsze bo trudno przewidziec jak bedzie przebiegal poród i jak jest syutuacja ze trzeba szybko zareagowac o od razu podaja odpowiedni specyfik i nie musza tracic czas na wkuwanie sie w zyle
tez sie tego balam, ale nei bylo tak zle, przy innych atrakcjach szpitalnych, wenflon to pikus :) poród byl moja pierwsza wizyta w szpitalu jako pacjentki

Hej!!! Ja muszę się dziś wyzalić... Ciąża moja przebiega równie dobrze jak u kwiatuszka i na dolegliwości ze strony fizycznej narzekać nie mogę, ale psychika to mi rowno siada. Obym jeszcze nie załapala jakiejś depresji poporodowej.. Wczoraj mąż mnie doprowadził do takich łez, że zanosiłam się jak dziecko. od miesięcy, jak mi się wydawało, mówiliśmy o przeniesieniu jego miejsca pracy z pokoju,który teraz zajmuje, a docelowo mial być naszą sypialnią i dzieciątka. W marcu mieliśmy zacząć jego przeprowadzkę i odswieżanie ścian. Wczoraj gdy zapytałam kiedy zaczynamy to on wyskoczył z tekstem, że nie zamierza się nigdzie ruszac i żadnych remontów nie będzie!!! Nie wiem co w niego wstąpiło.. Nic nie dał sobie powiedzieć. Przez dobre cztery godziny tak plakałam, aż usnęłam.
Czuję straszną bezsilność na ten jego uparty charakter. A najlepsze w tym jest to, że we wtorek zamówiłam komodę, łóżko i łóżeczko. Wierzcie mi, że jestem w takim nastroju, że gotowa byłabym się spakować i wyprowadzić... Wogole przez to czuję się dziś paskudnie, w lustro patrzec nie moge ani wyjsc gdziekolwiek, bo spuchnieta od placzu. Gdybym nie musiała pracować wziełabym walizkę i pojechała do mamy i zaszyłabym się u niej na wsi aż do porodu
tulam Cię mocno i współczuję
tak to jest z naszymi hormonkami teraz że wszystko przeżywamy podwójnie a Twój mąż za to że pozwolił Ci płakać przez 4 godziny ma od nas porządne lanie!!!:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::tak::tak:
 
Ostatnia edycja:
Paulka, serdecznie współczuję śmierci dziadka.. A wózkiem się nie przejmuj, my też jeszcze nie mamy. Do porodu jeszcze go kupisz, poza tym w pierwszych 2 tygodniach życia malucha jest podobno nie potrzebny;-)

Kwiatuszku, a to zakładanie wenflonu to do czego można porównać? Bardzo boli?
Jeśli chodzi o rozpakowania lasek to moja gin. mówiła ostatnio, że pacjentki wyjątkowo często nie pamiętają, kiedy miały ostatnią miesiączkę i kiedy poprzednią i ile zwykle miesiączka trwała:szok: I pewnie dlatego daty wyznaczonych porodów z faktycznymi się nie pokrywają.
Ja poczytałam sobie o przebiegu porodów styczniówek i jakoś mniej się już boję i wolę naturalnie:-)
 
Hej!!! Ja muszę się dziś wyzalić... Ciąża moja przebiega równie dobrze jak u kwiatuszka i na dolegliwości ze strony fizycznej narzekać nie mogę, ale psychika to mi rowno siada. Obym jeszcze nie załapala jakiejś depresji poporodowej.. Wczoraj mąż mnie doprowadził do takich łez, że zanosiłam się jak dziecko. od miesięcy, jak mi się wydawało, mówiliśmy o przeniesieniu jego miejsca pracy z pokoju,który teraz zajmuje, a docelowo mial być naszą sypialnią i dzieciątka. W marcu mieliśmy zacząć jego przeprowadzkę i odswieżanie ścian. Wczoraj gdy zapytałam kiedy zaczynamy to on wyskoczył z tekstem, że nie zamierza się nigdzie ruszac i żadnych remontów nie będzie!!! Nie wiem co w niego wstąpiło.. Nic nie dał sobie powiedzieć. Przez dobre cztery godziny tak plakałam, aż usnęłam.
Czuję straszną bezsilność na ten jego uparty charakter. A najlepsze w tym jest to, że we wtorek zamówiłam komodę, łóżko i łóżeczko. Wierzcie mi, że jestem w takim nastroju, że gotowa byłabym się spakować i wyprowadzić... Wogole przez to czuję się dziś paskudnie, w lustro patrzec nie moge ani wyjsc gdziekolwiek, bo spuchnieta od placzu. Gdybym nie musiała pracować wziełabym walizkę i pojechała do mamy i zaszyłabym się u niej na wsi aż do porodu
Co za chłop!! Weź mu porządnie do doopy nakop w naszym imieniu!! Ja to bym jakąś ekipę zorganizowała, rzeczy wypieprzyła gdzie popadnie i pokój dla dziecka urządzała zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami.
 
Hej!!! Ja muszę się dziś wyzalić... Ciąża moja przebiega równie dobrze jak u kwiatuszka i na dolegliwości ze strony fizycznej narzekać nie mogę, ale psychika to mi rowno siada. Obym jeszcze nie załapala jakiejś depresji poporodowej.. Wczoraj mąż mnie doprowadził do takich łez, że zanosiłam się jak dziecko. od miesięcy, jak mi się wydawało, mówiliśmy o przeniesieniu jego miejsca pracy z pokoju,który teraz zajmuje, a docelowo mial być naszą sypialnią i dzieciątka. W marcu mieliśmy zacząć jego przeprowadzkę i odswieżanie ścian. Wczoraj gdy zapytałam kiedy zaczynamy to on wyskoczył z tekstem, że nie zamierza się nigdzie ruszac i żadnych remontów nie będzie!!! Nie wiem co w niego wstąpiło.. Nic nie dał sobie powiedzieć. Przez dobre cztery godziny tak plakałam, aż usnęłam.
Czuję straszną bezsilność na ten jego uparty charakter. A najlepsze w tym jest to, że we wtorek zamówiłam komodę, łóżko i łóżeczko. Wierzcie mi, że jestem w takim nastroju, że gotowa byłabym się spakować i wyprowadzić... Wogole przez to czuję się dziś paskudnie, w lustro patrzec nie moge ani wyjsc gdziekolwiek, bo spuchnieta od placzu. Gdybym nie musiała pracować wziełabym walizkę i pojechała do mamy i zaszyłabym się u niej na wsi aż do porodu


oh bidulko.
myslę, że jeszcze dojdziecie z mężulem do porozumienia w tej sprawie. trzymam kciuki by udalo się jednak zrobic sypialnie z kącikiem dla bąbla.

czesc Kochane
ja znow zaniedbałam forum i juz chyba nie nadrobie....:zawstydzona/y:nie mam siły...
musze sie Wam wyżalic.....:-(umarł mój Kochany Dziadziuś, wczoraj był pogrzeb, smutno mi strasznie, chodzę po kątach i rycze :-(do tego czuje straszny ucisk pod piersiami i nie moge w ogole siedziec...ogólnie wszystko jest do du...py do tego jeszcze nie mam wózka i nawet nie wiem jaki chce i nie moge sie zdecydowac....i strasznie mnie to wkurza bo chciała bym zeby juz wszystko bylo na miejscu i czekało na Zosie....
ech

współczuję śmierci dzidzia,
ściskam mocno.

A ja zmykam dziewczyny. Idę się pakować. Trzymajcie się. Mam nadzieję, że żadna się jeszcze nie rozpakuje do chwili jak wróce, chociaż to aż pewnie 2 tygodnie więc nigdy nic nie wiadomo. Ja to się śmieje że sama z dzidzią wróce na święta do domu, że nie wypuszczą mnie już i będą chcieli od razu żebym urodziła :-)
Jak będę miała możliwość to się odezwę, albo którejś skrobne sms.
Buziole kochane.;-)
 
Elvie zakładanie wnflonu nie boli... wierz mi .. to jak pobieranie krwi ... więcej ci nie powiem bo mnie zakladali wenflon jak miałam skurcze 100% co 2 minuty trwające 90 sec. i rozwarcie na 8 cm także wenflonu nawet nie czułam :-p

Paulka tulam mocno... wiem co przeżywasz... ja miesiąc temu porzegnalam ukochanego wujka... a to ściskanie pod piersiami też wtedy miałam jak płakałam właśnie...wiem że łatwo się mówi ale spróbuj się uspokoić i jak najmniej plakać i powinno przejść mnie przechodzilo
 
Ja też się witam niedzielnie:-)
U nas pięknie świeci słońce więc buzia się sama cieszy:-)

e.salamandra nie przejmuj się, wszystko się wyjaśni. To wszystko wina tych naszych hormonów, ja też tak mam. Ostatnio bardzo często się wyżywam na mężu o byle co. I jestem bardzo płaczliwa. Także głowa do góry, będzie dobrze.:-)

Dziękuję bardzo za miłe słowa pod adresem mojej siostruni:-) Muszę sobie wywołać te zdjęcia, będzie super pamiątka.

My zamierzamy się dzisiaj wybrać do znajomych na kawkę bo pogoda piękna:-)

Udanej niedzieli
 
Paulka-wyrazy współczucia.....trzymaj się kochana!
salamandra-bidulko- mam nadzieję ze dogadasz się z ukochanym i oboje bedziecie zadowoleni
Ja tez czasami sprzeczam się z moim lubym- z tym że ja obrażam się na niego o byle co i wpadam niekiedy w histeryczny płacz- ale moge sobie tak płakać bez końca bo on dopiero zaczyna ze mna rozmwiac jak sie uspokoje:sorry2:
akaata-trzymaj się ciepło kochana. śle pozytywne mysli i zycze szybkiego powrotu do domu. Dawaj znaka co u Was!!!!
 
reklama
wiiiitam was niedzielnie:-)
paulka,przytulam mocno...co do kłucia pod piersiami-ja nawet nie muszę się denerwować- kłuje mnie często.pocieszam się,że już niewiele zostało.

jestem dziś nieprzytomna.wczoraj do północy świętowaliśmy hinduskie holi w świątyni kryszny...spałam 10 godzin jak zabita:-) czas na kawę chyba.miłego dnia.
 
Do góry