e.salamandra
Mama pełną parą
Hej!!! Ja muszę się dziś wyzalić... Ciąża moja przebiega równie dobrze jak u kwiatuszka i na dolegliwości ze strony fizycznej narzekać nie mogę, ale psychika to mi rowno siada. Obym jeszcze nie załapala jakiejś depresji poporodowej.. Wczoraj mąż mnie doprowadził do takich łez, że zanosiłam się jak dziecko. od miesięcy, jak mi się wydawało, mówiliśmy o przeniesieniu jego miejsca pracy z pokoju,który teraz zajmuje, a docelowo mial być naszą sypialnią i dzieciątka. W marcu mieliśmy zacząć jego przeprowadzkę i odswieżanie ścian. Wczoraj gdy zapytałam kiedy zaczynamy to on wyskoczył z tekstem, że nie zamierza się nigdzie ruszac i żadnych remontów nie będzie!!! Nie wiem co w niego wstąpiło.. Nic nie dał sobie powiedzieć. Przez dobre cztery godziny tak plakałam, aż usnęłam.
Czuję straszną bezsilność na ten jego uparty charakter. A najlepsze w tym jest to, że we wtorek zamówiłam komodę, łóżko i łóżeczko. Wierzcie mi, że jestem w takim nastroju, że gotowa byłabym się spakować i wyprowadzić... Wogole przez to czuję się dziś paskudnie, w lustro patrzec nie moge ani wyjsc gdziekolwiek, bo spuchnieta od placzu. Gdybym nie musiała pracować wziełabym walizkę i pojechała do mamy i zaszyłabym się u niej na wsi aż do porodu
Czuję straszną bezsilność na ten jego uparty charakter. A najlepsze w tym jest to, że we wtorek zamówiłam komodę, łóżko i łóżeczko. Wierzcie mi, że jestem w takim nastroju, że gotowa byłabym się spakować i wyprowadzić... Wogole przez to czuję się dziś paskudnie, w lustro patrzec nie moge ani wyjsc gdziekolwiek, bo spuchnieta od placzu. Gdybym nie musiała pracować wziełabym walizkę i pojechała do mamy i zaszyłabym się u niej na wsi aż do porodu