Hi hi-
Katik chyba z wrażenia że jest w domu zaspała, bo jeszcze żadnego posta dziś nie było (no chyba że przeoczyłam, co jest możliwe
) Dzień dobry śpiochu- jak się czujesz??
Pospalam, pospalam...Odsypiam 2 noce nieprzespanie przez skurcze, zmeczenie i nerwy... tak cudownie wrocic do domku, do meza, pieska... i swojego lozeczka. Nawet nie wiem kiedy wczoraj zasnelam, a jak rano Ł wychodzil do pracy otworzylam tylko 1 oko z zapytaniem czy zrobi sobie sam sniadanie czy mam wstac... No i spalam dalej, do 10.15
Ba - Slonce doskonale rozumiem co czujesz. Przez te kilka dni znajomi tez pokazali na co ich stac, i na kogo mozna liczyc a na kogo nie....
Pozatym rozumiem Cie co to znaczy byc sama... Gdy dowiedzialam sie, ze jesli cos czeka mnie cesarka - wpadlam w totalny poploch. Kurcze, po takiej operacji czlowiek nie dochodzi do siebie w 2 dni, potrzebuje troche czasu na regeneracje, a my tu sami! Maz do pracy, a ja dzidzius, caly dom , plus pies 30 kilo ogarniam sama
Mama przyjezdza dopiero 1 kwietnia na miesiac a do tego czasu musialabym radzic sobie zupelnie sama.
A jak jeszcze przyszli mi powiedziec, ze transportuja mnie do innego szpitala, tak daleko od domu to juz wogole poryczalam sie na maxa! Ja po cesarce moglabym wyjsc juz po 5 dniach, a dziecko musialoby zostac w inkubatorze na kilka tygodni! I jak to wszystko ogarnac? 100 km w jedna strone - godzina drogi rano i wieczorem? A w nocy dziecko samo? Koszmar!!!! Dlatego zaciskalam nogi jak mocno sie dalo, by jednak nie urodzic w tamtym szpitalu, i doczekac jeszcze choc do poczatku marca, a wtedy powinnam rodzic u siebie w szpitalu i oby obylo sie bez inkubatora....
Pozatym stesknilysmy sie z corcia za mezem ogromnie... Wczoraj przyjechal po mnie po pracy, wsiedlismy do auta i wreszcie normalnie moglismy porozmawiac, a nie polszeptem jak to w szpitalu. Corcia jak uslyszala glos Ł takiego szalu dostala, ze do wieczora mialam pobojowisko w brzuszku. Juz sie tak martwilam by te jej charce znow zle ni wplynely na macice, ale wszystko bylo w porzadku. A Ł ile mial frajdy ze Corcia na jego glos tak reaguje! Niesamowite. Taki Baczek maly w brzuszku a juz taka radosc przynosi tylko swoimi podskokami.
Wlasnie podjadlam nalesniczka na slodko, corcia zadowolona (oj lubi slodycze, lubi
) teraz ma mega czkawke. Zaraz zrobimy sobie kawusie i spowrotem do lozeczka. Dzis jeszcze polezymy i poleniu****emy, stopniowo wprowadzimy male dodatki w rodzaju - dluzsze siedzenie, krotkie gotowanie itd... No ale z innych wiekszych atrakcji rezygnujemy juz na bank.