Widziałam, że był temat szpitali. Ja pierwszą córkę rodziłam na Karowej. Planowałam rodzić na Inflanckiej (tam chodziłam dos zkoły rodzenia), ale trafiłam tam na patologie ciąży w 32 tyg (oddział patologii i poporodowy jeszcze był przed otwarciem po remeoncie). Ogólnie było kiepsko :/ leżałam tam dwa tygodnie i wiele dziewczyn się tam przewineło przed porodem (np były po terminie) i potem chodziłam odwiedzać je na oddział poporodowy to słyszałam wiele niefajnych historii. Sama uważam, że tam za fajnie nie jest. Nie wróciłam już tam, drugi raz na patologie trafiłam na karową i muszę powiedzieć, że tam było o niebo lepiej, opieka, jedzenie (super!), na inflanckiej miałam napisane na swojej porcji dieta wątrobowa, a zawsze praktycznie dostawałam to samo co inni, na karowej miałam specjalnie dania (smaczne), a dziewczyna która miała i cukrzyce ciążową i cholestaze (dwie przeciwstawne diety), miała specjalnie dopracowace posiłki i nad tym czuwała sama ordynatorka oddziału. Natomiast o porodówce nie mogę nic dobrego napisać, nie miałam wygórowanych oczekiwań, chodziło tylko o zdrowie moje i dziecka, niestety zostałam tam zaniedbana, później, jakby któraś myślała o tym szpitalu, to mogę opisać. Ostatecznie skończyło się dobrze, ale gdyby lekarze mnie posłuchali, może Nina nie musiałaby dostawać przez 7 dni antybiotyku :/ Z drugiej strony opieka neonatologiczna na bardoz wysokim poziomie, ja spędziłam 9 dni po porodzie i miałam super opiekę, wszystkiego mnie nauczyły położne, a pani od laktacji przychodziła do mnie nawet jak dwie pierwsze doby Nina leżała na neonatologii i pokazywała jak mam odciągać pokarm, a jak już dostałam córkę to też bardzo pomagała, nawet kilka razy dziennie. Tylko, że ja tam leżałam długo.
Teraz rozważam poród w medicoverze, ale nie podjełam ostatecznej decyzji, jeśli będzie czekała mnie druga cesarka, to może gdzieś indziej będe rodzić, natomiast naturalnie chciałabym prywatnie, bo będe czuła, że w tym miejscu raczej będą słuchać co do nich mówię, a nie jak na Karowej gdy zgłosiłam, ze dziecko mi się rzuca w brzuchu to usłyszałam, ze kobiety ciągle narzekają, a to, że za mało się dziecko rusza, a to, ze za dużo...
ale się rozpisałam :-)