A ja syna wyprawiłam do szkoły. Puściłam roombę na salonie, zobacze czy jej energii starczy dojechać do syna pokoju. Ja z psem zamknelam się w sypialni i leżymy. Terroryzował mnie żebym go wpuściła na łóżko, ale jak się rozgrzeje w poduchach to chrapie. Poza tym maz dal mi zakaz podnoszenia go a on sam nie wejdzie a zejść mu ciężko...
Rety nie mam pomysły co na obiad...
Ostatnio przez to siedzenie w domu mylą mi się dni...dzis postanowiłam ambitnie poczytać zeby nie wypaść z obiegu...
Tak piszecie ze Wam brakuje pracy itd. że bezużyteczne, a ja tak sie ciesze ze mogę siedzieć w domu. Oczywiście jakbym nie miała perspektywy powrotu to też bym była załamana, tak miałam po urodzeniu syna. Umowa sie skończyła, pieniądze do dnia porodu z ZUS a potem pieluchy, mleko i kolka i skaza białkowa. Jak ja zazdrościłam mężowi ze rano wychodzi i może ciepłą kawę wypić...
Dziewczyny mimo ograniczeń cieszcie się tym stanem...nadróbcie prasówkę, pooglądajcie seriale, poróbcie coś na co normalnie szkoda Wam było czasu...