U mnie codziennie ten sam schemat - budzę się na siku koło 7, jak tylko siknę to zaraz ręce mi się trzęsą i muszę zjeść teraz w tym momencie, bo mnie mdli i bardzo kiepsko się czuję. Miałam problemy z zaparciami na początku ciąży, stąd też odstawiłam na pierwsze śniadanie coś ciężkiego. Jem małą miseczkę płatków frutina (rodzynki, płatki pełnoziarniste, suszone jabłko), najczęściej na ciepło, czasem dosypuję kakao. I od tego czasu mam spokój z zaparciami i minimalizuję czas do pierwszego posiłku. Dopiero na drugie coś bardziej konkretnego, gdzieś tak między 11 a 12. W międzyczasie lura, czyli w moim wypadku mleko o smaku kawy
gwarancją braku mdłości cały dzień jest ustabilizować pory jedzenia albo mieć pod ręką coś drobnego do skubnięcia. Ja mam zawsze w torebce małe opakowanie suszonych jabłek, jakbym gdzieś się zarąbała w akcji z czasem.