reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kwietniowe mamy 2019

Dziewczyny dZisiejszy dzień zapowiadał się super, byliśmy rano na USG 3d wszystko w porządku :) i pojechaliśmy od razu do Warszawy z Lubelszczyzny. Już nawigacja źle nas pokierowala i miałam dojsc ale wkoncu dotarliśmy do szwagierki. Następnie mieliśmy z 70 km do rodzinki męża i coo.... Samochód nawalił padło sprzęgło.
MoZecie sobie wyobrazić zalatwianie na szybko mechanika i te koszty....
W samochodzie spędziłam tyle czasu że cały czas mam wrażenie że nim jadę.... Takie mam zawroty.
Mały też wariuje tak nisko że mam wrażenie że zaraz wyjdzie... :p a ja padaam na twarz.
@Sylwiakp jak sobie radzisz z nerwicq lękowa i czy miałaś ataki w ciąży?
no to miałaś dzień pełen wrażeń :D a to dopiero początek! hehe
kochana antydepresanty odstawilam kiedy zaczęliśmy starać się o ciąże czyli rok temu w sierpniu, jeśli chcesz to na pw mogę Ci powiedziec na jakim tle miałam nerwice.
w sumie miałam fobiczne, lękowe zachowania i niestety mi to zostało. w momencie kiedy muszę się z tym konfrontowac nadal mam napady, które staram się tlumic ale ciśnienie strasznie mi podskakuje, serce mi wali, oddech, ręce się pocą.. no nic przyjemnego, ale muszę często stawiać czola moim obawom, choć i tak często mnie one ograniczają.
dochodzi do tego mój dość wybuchowy charakter, który tutaj całkiem skutecznie piłuję ale na codzień bardzo szybko przechodzę w złość, jestem mega impulsywna, przez to też całe życie mam problemy ze snem, bo moja głowa nie chce się tak szybko pozbywać natretnych myśli i analizowania wszystkiego. musiałam się wspomagać lekami nasennymi. niestety biorę wszystko do siebie i jestem bardzo wrażliwa osoba. a potem rozpamietuje ;)
od kiedy nie pracuje przeszły mi te gonitwy myśli przed snem i śpię o wiele lepiej :)
a Ty też masz takie zaburzenia? :)
 
reklama
no to miałaś dzień pełen wrażeń :D a to dopiero początek! hehe
kochana antydepresanty odstawilam kiedy zaczęliśmy starać się o ciąże czyli rok temu w sierpniu, jeśli chcesz to na pw mogę Ci powiedziec na jakim tle miałam nerwice.
w sumie miałam fobiczne, lękowe zachowania i niestety mi to zostało. w momencie kiedy muszę się z tym konfrontowac nadal mam napady, które staram się tlumic ale ciśnienie strasznie mi podskakuje, serce mi wali, oddech, ręce się pocą.. no nic przyjemnego, ale muszę często stawiać czola moim obawom, choć i tak często mnie one ograniczają.
dochodzi do tego mój dość wybuchowy charakter, który tutaj całkiem skutecznie piłuję ale na codzień bardzo szybko przechodzę w złość, jestem mega impulsywna, przez to też całe życie mam problemy ze snem, bo moja głowa nie chce się tak szybko pozbywać natretnych myśli i analizowania wszystkiego. musiałam się wspomagać lekami nasennymi. niestety biorę wszystko do siebie i jestem bardzo wrażliwa osoba. a potem rozpamietuje ;)
od kiedy nie pracuje przeszły mi te gonitwy myśli przed snem i śpię o wiele lepiej :)
a Ty też masz takie zaburzenia? :)
Hej, ja tez mam taki natretne mysli i wszystko biore do siebie. Leczylam sie na depresje jakies 6 lat temu, ale mam czasem gorsze dni i mam obawy, ze ta depresja sie czai gdzies za rogiem. Troche mnie niepokoi czy ja nad tym zapanuje w nowej roli, kiedy przyjdzie taki czarny dzien...
 
hej laski wczoraj Wam pisałam posta po prenatalnych i patrzę, że chyba go nie wysłałam, bo go nie ma.. wrrr
no to w skrócie Wam powiem, że Wojciech jest zdrowy i piękny nadal :D:D
waży 380 g i wszystko w normach się mieści
tylko bidoczek tak się skulił cały w kulkę.. ręce miał przy policzkach, a jeszcze po bokach rączek nóżki.. wyglądał na takie biedaczysko przez to, że miałam ochotę go utulić już, a nie mogłam
jakby się bronił przed całym światem
moje kochaństwo biedne
lekarz powiedział, że dzieciaczki lubią tą pozycję, a mi do dziś ten widok serce ściska

w każdym razie dobrze, że się nie martwiłam, bo wszystko pięknie :D mogę się nie stresować dalej ;P
 
Hej, ja tez mam taki natretne mysli i wszystko biore do siebie. Leczylam sie na depresje jakies 6 lat temu, ale mam czasem gorsze dni i mam obawy, ze ta depresja sie czai gdzies za rogiem. Troche mnie niepokoi czy ja nad tym zapanuje w nowej roli, kiedy przyjdzie taki czarny dzien...
rozumiem o czym mówisz.. ja nie miałam depresji ale miałam dość mocny epizod depresyjny, po wydarzeniu które mną bardzo wstrząsnęło, dostałam nawet skierowanie do szpitala jak by mi się pogorszyło, ale dałam radę bez tego. na szczęście to był jednorazowy 'wybryk' ale niestety zaburzenia lękowo nerwicowe zostały.
mamy silna motywację którą jest ten maleńki czlowieczek w brzuszku, wierzę że wszystkie dziewczyny które mają jakiekolwiek problemy na tle psychiki, po urodzeniu dzidziusia doświadcza ulgi, i nie będą miały 'czasu' na takie rozmyślanie.. :) jak byś chciała porozmawiać to pisz śmiało!
 
hej laski wczoraj Wam pisałam posta po prenatalnych i patrzę, że chyba go nie wysłałam, bo go nie ma.. wrrr
no to w skrócie Wam powiem, że Wojciech jest zdrowy i piękny nadal :D:D
waży 380 g i wszystko w normach się mieści
tylko bidoczek tak się skulił cały w kulkę.. ręce miał przy policzkach, a jeszcze po bokach rączek nóżki.. wyglądał na takie biedaczysko przez to, że miałam ochotę go utulić już, a nie mogłam
jakby się bronił przed całym światem
moje kochaństwo biedne
lekarz powiedział, że dzieciaczki lubią tą pozycję, a mi do dziś ten widok serce ściska
Kaliiia koniecznie zrób wpis w polowkowych ;)
Mój synek tak uciekał od głowicy usg ze też mi go do tej pory szkoda. Ale fajnie sobie leżał z ręką pod głową to mu przeszkadzali :)
Najważniejsze że mały jest zdrowy.
 
Wiesz mój M. też nie głaszcze mnie bo brzuchu ani jakoś specjalnie nie interesuje się moim stanem. Nie mam żalu i pretensji. Jest dobrym ojcem dla starszaka i liczę że teraz też tak będzie. Dodam ze nigdy niczego nie przeczytał. Jedyne co to uczęszczał ze mną do szkoły rodzenia. No życie, jesteśmy razem prawie 20 lat:) Na pewno trzeba mieć do siebie szacunek i zrozumienie. Co do wyjścia to niech idzie lepiej teraz niż wtedy jak maleństwo się urodzi. Odpuść nieco, oczywiście w granicach rozsadku.
Mój mąż też nie głaskał mnie po brzuchu.... Kilka dni temu powiedziałam mu o tym, że jak byłam w ciazy 10 lat temu to od pierwszych tygodni całował brzuszek, rozmawiałam z córcia itp..... Wystarczyla otwarta rozmowa,by zmienić to co mi się nie podobało. Mój mąż od samegompoaczarku jest przeszczesliwy, że jestem w ciazy, że będzie syn, że wszytko jest dobrze i maluszek dobrze się rozwija..... Jego „rezerwa” do głaskania...do przyzwyczajania się do brzucha była spowodowana naszymi wczesniejszymi traumatycznymi doświadczeniami po stracie 2 ciąż .... Nie tylko ja przeżyłam stratę 2 dzieci - on i nasza córka również.
Taka u nas była sytuacja..... i pewnie każda z nas ma „coś” co nie jest idealne....ale warto rozmawiać o tym co się czuje i co chce się zmienić.
 
Myśle ze z tymi naszymi facetami to problem jest taki ze każdy jest inny [emoji6] tak jak my tutaj jesteśmy inne, jedna schizuje bardziej, inna w ogóle, ale to tak naprawdę nic nie znaczy. Moja koleżanka mi opowiadała ze jej mąż siedzi po nocach i zamawia rzeczy dla ich synka, np. zawieszki do smoczka. Wtedy zrobiło mi się mega przykro bo mój mąż chyba nawet nie wie ze coś takiego istnieje. W ogóle na początku jakoś nie bardzo dochodziło do niego ze będziemy mieć dziecko, ale ostatnio mu się odmieniło i zaczal do mnie mówić per „wy” [emoji15] co nie zmienia faktu ze on nadal nie ogarnia tematu wózków, fotelików itd. bo pewnie wie ze ja to załatwię, poczytam, wybiorę, a jak już wybiore to raczej nie zmienię zdania [emoji6]
Chyba najważniejsze żeby w tym wszystkim tolerować te swoje wady, bo przecież my tez nie zachowujemy się idealnie w ciąży [emoji6]
 
reklama
Nie

Trafiłaś w samo sedno kochana! Teraz już ochłonęłam, ale ja sie ciągle z nim użeram, bo on wiecznie nie wie o co mi chodzi. Szybko zapomniał o problemie i schował skruchę, i tylko twierdzi że sie czepiam. I tak lekko mi rzuca, że w takim razie jutro jedzie do rodziców. Ale jak mu chce pomóc w pakowaniu, to już nie jest takim kozakiem i stara się załagodzić. Muszę to jakoś przetrwać, bo może on się ocknie dopiero po porodzie, że zarty się skończyły.
Kochana....może to co napisze jest drastyczne..... Moja sisotra tez trafiła na podobnego typa... Każdy z naszej rodziny odradzał jej branie z nim ślubu.... Jednak to był jej wyborem, jej decyzja, jej życie.... On od samego początku był zapatrzony tylko w siebie i w swoją rodzine.... Kilka miesięcy starali się o zajście w ciąże. Udało się! Sisotra miała ciaze bliźniacza i od samegompoczarku były z nią duże problemy. Wielokrotnie leżała w szpital, ale udało się jej przez cc urodzić 2 cudownych synów.... Ich związek jeszcze przed ślubem był bardzo burzliwy, rozstawali się...po czym wracali..... Po samym ślubie nie było żadnej zmiany na lepsze. Dodatkowo on wyjeżdżał w delegacje na tydzień,dwa...Sisotra zostawała sama w domu z jego matka, która nie akceptowała mojej sisotry..... Było jej ciężko..... nie wspomnę już o kwestii finansowej...Siostra musiała zwolnić się z pracy...on wydzielał jej na o,tez delegacji kilka marnych groszy! Wiec była na utrzymaniu naszej rodziny....Okres całej ciazy, pobyty w szpitalu, wyprawkę dla dzieci i wszytkie potrzebne rzeczy w większości ja z mężem kupiłam....resztę moja rodzina..... Siostra myślała,ze pomurodzeniu dzieci wszytko się zmieni,ze może on się zmieni (dodam,ze wyprowadzili się 3 miesiące po ślubie z mieszkania jego rodziców do moich rodziców)....Jednak bardzo się pomyliła...Nic się nie zmieniło..wręcz było jeszcze gorzej....Gdy dzieci miały 6 tyg on definitywnie wyprowadził się do swoich rodziców.... Cała nasza rodzina przeżyła koszmar z tym człowiekiem.....Lata ciągnęły się najróżniejsze sprawy w sadzie( najpierw alimenty, później rozwód, najróżniejsze badania zdolnosci wychowawczej, dzieci były ciągnie po psycholaogsch,kt oceniali stan dzieci czy mogą się spotykać z ojcem......później różne sprawy o podwyższenie alimentów, teraz pozew o unieważnienie małżeństwa......).... Najgorsze w tum wszytkim było to,ze od samego początku on próbował odgrywać się na dzieciach! Nigdy nie nawiązał kontaktu emocjalnego z dziećmi....Początkowo gdy przyjeżdżał to dzieci tylko płakały, później był już paniczny strach przed każdymi odwiedzinami..... A polskie sady?? No niestety wspierają takich tatuśków, bo uważają, ze skoro płaci alimenty to ma wkład w wychowanie dzieci! Na chwile obecna ojciec dzieci ma ograniczone prawa w sprawach zdrowotnych i edukacyjnych dzieci. Od chyba 3/4 lat wogole nie odwiedza synów. Nie pamięta o urodzinach, imieninach, świętach....nawet nie był w kościele na Komunii..... Dzieci nie tęsknią za nim, rozmawiają o nim w formie bezosobowej..... Obecnie chłopcy skończyli już 11 lat,ale tyle co oni przeszli to nie życzę tego nikomu!
Mija sisotra nigdy nie żałowała tego, że mąż ja zostawił! Żyła dla dzieci, miała i ma ogromne wsparcie w naszej rodzinie.... Jednak spokoj będzie mieć dopiero gdy dzieci skończą 18 lat, bo dopiero wtedy chłopcy sami mogą o sobie decydować..... Do tego czasu chce odebrać ojcu zupełnie prawa rodzicielskie,by w przyszłości ni było takich sytuacji,ze dzieci będą musiały płacić na takiego ojca alimenty,gdy ten nie będzie się w stanie sam utrzymać!!
Myśle, że powinnaś dobrze wszytko przemyśleć....Nie namawiam Cię na rozstanie,ale skoro tak jest przed urodzeniem dziecka...to nie można się aż tak łudzić i czekać na zmianę po urodzeniu maleństwa.... Ty i dziecko potrzebujecie spokoju.To jest najważniejsze....Teraz Ty zmagasz się z depresja...amporzebujesz duzo siły,by po urodzeniu moc się opiekować dzieckiem. Musisz zapewnić siebie i dziecku spokojny dom...bez kłótni i awantur.... Życzę Ci kochana,żeby wszytko dobrze się Ci poukładało.....A historie, która opisałam przeżyła cała moja rodzina i chciałam się nią z Tobą podzielić i pokazać, ze nie zawsze bywa łatwo, że to od nas samych zależy jak będzie wyglądało nasze życie.....
 
Do góry