reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kwietniowe mamy 2019

Myśle ze z tymi naszymi facetami to problem jest taki ze każdy jest inny [emoji6] tak jak my tutaj jesteśmy inne, jedna schizuje bardziej, inna w ogóle, ale to tak naprawdę nic nie znaczy. Moja koleżanka mi opowiadała ze jej mąż siedzi po nocach i zamawia rzeczy dla ich synka, np. zawieszki do smoczka. Wtedy zrobiło mi się mega przykro bo mój mąż chyba nawet nie wie ze coś takiego istnieje. W ogóle na początku jakoś nie bardzo dochodziło do niego ze będziemy mieć dziecko, ale ostatnio mu się odmieniło i zaczal do mnie mówić per „wy” [emoji15] co nie zmienia faktu ze on nadal nie ogarnia tematu wózków, fotelików itd. bo pewnie wie ze ja to załatwię, poczytam, wybiorę, a jak już wybiore to raczej nie zmienię zdania [emoji6]
Chyba najważniejsze żeby w tym wszystkim tolerować te swoje wady, bo przecież my tez nie zachowujemy się idealnie w ciąży [emoji6]

oj, tak zgadzam się.
mój wybrnął z tego tematu bardzo elokwentnie i zgrabnie.
powiedział że powierza to mi bo wie że wybiorę same najładniejsze i najwlasciwsze rzeczy :D haha więc jak tu odmówić..
w sumie mi to nie przeszkadza już, zamawiam co chcę, pytam tylko jak mam naprzyklad 3 kolory lub wzory do wybrania i dziękuję :D oni nie mają zmysłu estetycznego w większości więc może dobrze ze kobiety same wybierają hehe :)
 
reklama
U mnie mąż ani w tej ani w poprzedniej ciąży się nie przykladal. Na początku mnie to wkurzalo ale jak trafiłam do szpitala, potem syn był mały to był wsparciem i organizatorem najlepszym na świecie. Nie glaskal brzucha, nie uczestniczył w wybieraniu bo dla niego wszystko było ładne. Ale jak przyszły gorsze chwile to się wykazał.
Dodam jeszcze ze jak syn się urodził to też nie złapał z nim super kontaktu. Dziecko wolalo dziadka zamiast ojca. Ale teraz jak można się z synem dogadać to wszystko nadrabia i jest super tatą.
@Golonka wytrzymaj to do porodu. Jeśli w trudnych chwilach nadal nie będzie Cię wspierał to się rozstancie. Może separacja i tęsknota za dzieckiem go otrzezwi. A jak nie to przynajmniej nie będzie Cię wkurzal tą bierna obecnością.
 
Kochana....może to co napisze jest drastyczne..... Moja sisotra tez trafiła na podobnego typa... Każdy z naszej rodziny odradzał jej branie z nim ślubu.... Jednak to był jej wyborem, jej decyzja, jej życie.... On od samego początku był zapatrzony tylko w siebie i w swoją rodzine.... Kilka miesięcy starali się o zajście w ciąże. Udało się! Sisotra miała ciaze bliźniacza i od samegompoczarku były z nią duże problemy. Wielokrotnie leżała w szpital, ale udało się jej przez cc urodzić 2 cudownych synów.... Ich związek jeszcze przed ślubem był bardzo burzliwy, rozstawali się...po czym wracali..... Po samym ślubie nie było żadnej zmiany na lepsze. Dodatkowo on wyjeżdżał w delegacje na tydzień,dwa...Sisotra zostawała sama w domu z jego matka, która nie akceptowała mojej sisotry..... Było jej ciężko..... nie wspomnę już o kwestii finansowej...Siostra musiała zwolnić się z pracy...on wydzielał jej na o,tez delegacji kilka marnych groszy! Wiec była na utrzymaniu naszej rodziny....Okres całej ciazy, pobyty w szpitalu, wyprawkę dla dzieci i wszytkie potrzebne rzeczy w większości ja z mężem kupiłam....resztę moja rodzina..... Siostra myślała,ze pomurodzeniu dzieci wszytko się zmieni,ze może on się zmieni (dodam,ze wyprowadzili się 3 miesiące po ślubie z mieszkania jego rodziców do moich rodziców)....Jednak bardzo się pomyliła...Nic się nie zmieniło..wręcz było jeszcze gorzej....Gdy dzieci miały 6 tyg on definitywnie wyprowadził się do swoich rodziców.... Cała nasza rodzina przeżyła koszmar z tym człowiekiem.....Lata ciągnęły się najróżniejsze sprawy w sadzie( najpierw alimenty, później rozwód, najróżniejsze badania zdolnosci wychowawczej, dzieci były ciągnie po psycholaogsch,kt oceniali stan dzieci czy mogą się spotykać z ojcem......później różne sprawy o podwyższenie alimentów, teraz pozew o unieważnienie małżeństwa......).... Najgorsze w tum wszytkim było to,ze od samego początku on próbował odgrywać się na dzieciach! Nigdy nie nawiązał kontaktu emocjalnego z dziećmi....Początkowo gdy przyjeżdżał to dzieci tylko płakały, później był już paniczny strach przed każdymi odwiedzinami..... A polskie sady?? No niestety wspierają takich tatuśków, bo uważają, ze skoro płaci alimenty to ma wkład w wychowanie dzieci! Na chwile obecna ojciec dzieci ma ograniczone prawa w sprawach zdrowotnych i edukacyjnych dzieci. Od chyba 3/4 lat wogole nie odwiedza synów. Nie pamięta o urodzinach, imieninach, świętach....nawet nie był w kościele na Komunii..... Dzieci nie tęsknią za nim, rozmawiają o nim w formie bezosobowej..... Obecnie chłopcy skończyli już 11 lat,ale tyle co oni przeszli to nie życzę tego nikomu!
Mija sisotra nigdy nie żałowała tego, że mąż ja zostawił! Żyła dla dzieci, miała i ma ogromne wsparcie w naszej rodzinie.... Jednak spokoj będzie mieć dopiero gdy dzieci skończą 18 lat, bo dopiero wtedy chłopcy sami mogą o sobie decydować..... Do tego czasu chce odebrać ojcu zupełnie prawa rodzicielskie,by w przyszłości ni było takich sytuacji,ze dzieci będą musiały płacić na takiego ojca alimenty,gdy ten nie będzie się w stanie sam utrzymać!!
Myśle, że powinnaś dobrze wszytko przemyśleć....Nie namawiam Cię na rozstanie,ale skoro tak jest przed urodzeniem dziecka...to nie można się aż tak łudzić i czekać na zmianę po urodzeniu maleństwa.... Ty i dziecko potrzebujecie spokoju.To jest najważniejsze....Teraz Ty zmagasz się z depresja...amporzebujesz duzo siły,by po urodzeniu moc się opiekować dzieckiem. Musisz zapewnić siebie i dziecku spokojny dom...bez kłótni i awantur.... Życzę Ci kochana,żeby wszytko dobrze się Ci poukładało.....A historie, która opisałam przeżyła cała moja rodzina i chciałam się nią z Tobą podzielić i pokazać, ze nie zawsze bywa łatwo, że to od nas samych zależy jak będzie wyglądało nasze życie.....
To bardzo smutne, ja też znam takie historie z mojego otoczenia. Dlatego na słowo ślub odpowiadam krotko NIE. Myślę, że w tym wypadku nie będzie to wyglądało aż tak drastycznie, bo on ma fajny kontakt z dziećmi znajomych. Tylko ze on chyba nie kuma, że niedługo skończy sie nasz wolny czas i obudzi sie zdziwiony!!! Ja mu w kolko walkuje spanikowana co nas czeka, I nie chodzi mi o głaskanie po brzuchu, tylko ja mówielę że koleżanka da nam łóżeczko i trzeba by pojechać, a on mi pieprzy co w pracy sie stało śmiesznego... I tak naprawdę wczoraj chciał wyjść pierwszy raz odkąd się zeszliśmy, i zarzekał się ze wroci kulturalnie. Ale kiedyś już tyle razy mnie zawiodl, ze ja dostaje goraczki ze jak raz dam przyzwolenie, to sie znowu zacznie nadużywanie. Tu nie chodzi o to, żeby zrobić z niego pantofla, tylko żeby nauczyć umiaru. Ale na szczescie jego wczorajsze wyjście ku mojemu zdziwieniu miało zupełnie odwrotny finał niż zakładałam.
 
no to miałaś dzień pełen wrażeń :D a to dopiero początek! hehe
kochana antydepresanty odstawilam kiedy zaczęliśmy starać się o ciąże czyli rok temu w sierpniu, jeśli chcesz to na pw mogę Ci powiedziec na jakim tle miałam nerwice.
w sumie miałam fobiczne, lękowe zachowania i niestety mi to zostało. w momencie kiedy muszę się z tym konfrontowac nadal mam napady, które staram się tlumic ale ciśnienie strasznie mi podskakuje, serce mi wali, oddech, ręce się pocą.. no nic przyjemnego, ale muszę często stawiać czola moim obawom, choć i tak często mnie one ograniczają.
dochodzi do tego mój dość wybuchowy charakter, który tutaj całkiem skutecznie piłuję ale na codzień bardzo szybko przechodzę w złość, jestem mega impulsywna, przez to też całe życie mam problemy ze snem, bo moja głowa nie chce się tak szybko pozbywać natretnych myśli i analizowania wszystkiego. musiałam się wspomagać lekami nasennymi. niestety biorę wszystko do siebie i jestem bardzo wrażliwa osoba. a potem rozpamietuje ;)
od kiedy nie pracuje przeszły mi te gonitwy myśli przed snem i śpię o wiele lepiej :)
a Ty też masz takie zaburzenia? :)
Ojj doskonale to znam. W kryrycznych sytuacjach brałam leki ale starałam się sama nas tym panować .w ciąży miałam jeden taki mega atak ale kilka razy stany takie przed atakowe. U mnie najgorsze jest to łapie mnie w najmniejoczekiwanym momencie kiedy wydaje mi się że nie jestem ani zdenerwowana ani zestresowana a jak jestem wtedy sama to jest masakra bo bardziej się boję. Na początku nie czuje nóg jestem niespokojna mam biegunke zawroty głowy wrażenie że zaraz zejdę uderzenia gorąca itp. w w kulminacyjnym momencie mną telepie i mi zimno. Wydaje mi się że u mnie to też się nakręca tym że jest lęk przed kolejnym atakiem. Zastanawiam się czasami jak to bd jak urodze jak nie będę dawala rady i co ja zrobie? Pocieszam się tym że jak będę miała zajęta głowę czym innym to mnie to nie spotka
 
Witam Was w ten okrutnie ponury dzień. :baffled: Pogoda u mnie nie rozpieszcza. Ciemno, szaro, buro. Deszcz, wiatr . Jedynie chce się spać i energii brak. Chociaż tyle, że zakupy z rana ogarnięte :p
To bardzo smutne, ja też znam takie historie z mojego otoczenia. Dlatego na słowo ślub odpowiadam krotko NIE. Myślę, że w tym wypadku nie będzie to wyglądało aż tak drastycznie, bo on ma fajny kontakt z dziećmi znajomych. Tylko ze on chyba nie kuma, że niedługo skończy sie nasz wolny czas i obudzi sie zdziwiony!!! Ja mu w kolko walkuje spanikowana co nas czeka, I nie chodzi mi o głaskanie po brzuchu, tylko ja mówielę że koleżanka da nam łóżeczko i trzeba by pojechać, a on mi pieprzy co w pracy sie stało śmiesznego... I tak naprawdę wczoraj chciał wyjść pierwszy raz odkąd się zeszliśmy, i zarzekał się ze wroci kulturalnie. Ale kiedyś już tyle razy mnie zawiodl, ze ja dostaje goraczki ze jak raz dam przyzwolenie, to sie znowu zacznie nadużywanie. Tu nie chodzi o to, żeby zrobić z niego pantofla, tylko żeby nauczyć umiaru. Ale na szczescie jego wczorajsze wyjście ku mojemu zdziwieniu miało zupełnie odwrotny finał niż zakładałam.
Swego czasu miałam podobne problemy. Byłam wtedy młoda bo miałam jakieś 18-19 lat i bardzo przeżywałam niektóre sytuacje oraz trochę spaprałam sobie przez to życie. Bardzo długo później się za mną ciągnęły złe historie o których oczywiście nie da się już zapomnieć. Chociaż wychodzę z założenia, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Teraz przez to jestem trochę silniejsza psychicznie i niektóre rzeczy, sprawy czy nawet ludzie po prostu mnie nie obchodzą... A wtedy wszystko jakoś tak urastało do rangi ogromnego problemu, z którym po prostu ciężko było sobie niekiedy poradzić. Stąd lęki, nerwice, depresja. Szkoda, że wtedy nie miałam na kogo liczyć. Bo akurat obracałam się w takim towarzystwie, że łatwiej było im zrezygnować z kontaktów niż pomóc a nawet nikt z rodziny nie umiał i zapewne nie chciał o tym rozmawiać ani się mieszać. Człowiek później jeszcze bardziej się pogrąża i jest tylko gorzej. Najważniejsze jest w takich sytuacjach wsparcie, rozmowa albo nawet sam fakt , że ktoś obok jest i trzyma za rączkę ;)
Życzę Wam aby dzidziuś pomógł Wam zmierzyć się z tym problemem . U mnie to właśnie dziecko chyba tak na prawdę sprawiło, że wszystko ma sens. Inne priorytety się liczą. A nawet jak coś idzie nie tak a siedzę na kanapie znużona i zamyślona , przychodzi mały człowieczek, głaszcze Cię po twarzy i mówi " Mamusiu popatrz jaki mamy piękny dzień nie trzeba się smucić" to serce ściska i rozpiera je duma że masz obok takie cudo Twoje cudo... Masz być silna dla Niego i musisz właśnie teraz się uśmiechnąć , żeby pokazać Mu, że wszystko będzie dobrze :wink:
 
Ostatnia edycja:
Mój Partner jest dla mnie ogromnym wsparciem. Nie dość, że mojego Syna traktuje jak swoje własne dziecko to bardzo Go podziwiam za to, że z Nami jest. Na pewno nie jeden by wymiękł na samym starcie gdy zaczynaliśmy Naszą znajomość. Ale to dłuższa historia... Może kiedyś opowiem w bardziej sprzyjających warunkach :p
Jeśli chodzi o wyprawkę to mamy skompletowanych dość sporo ubranek. Oczywiście jeszcze na pewno coś brakuje ale to będę ogarniać bliżej lutego i wtedy ewentualnie dokupię jakieś pojedyncze rzeczy. Tak samo planujemy po świętach ogarnąć większe gabarytowo rzeczy jak wózek, łóżeczko komodę itp. Mój Chłopczyk (w sensie Partner bo tak do Niego mówię :p) dopytuje o takie zakupy i na pewno będzie w nich uczestniczył ale to raczej ja wybieram rzeczy, czytam, porównuję itp. Pewnie to wynika też ze względu na moje doświadczenie z pierwszym dzieckiem ale widzę, że chce być i się angażuje w życie Naszej rodzinki :) I to mi w zupełności wystarcza :) Oprócz takich zakupów mamy teraz jeszcze na głowie budowę domu. Zaczynamy na wiosnę ale ogarniamy powoli różne materiały. Więc musimy jakoś koszty rozłożyć żeby na wszystko wystarczyło.
Małe dziecko, budowa... Czasem zastanawiam się czy damy radę ... Jednak grunt to pozytywne nastawienie :p Kto jak nie My :D
 
Zmieniając temat.
Pojawiły mi się wczoraj zajady w kącikach ust. Nie są jakoś widoczne ale czuję, że rosną. Co polecacie? Wiem, że pojawiają się z braku witaminy C i witamin z grupy B. Jem dość zdrowo, cytrusy też pojawiają się często w mojej diecie więc jak sobie z nimi poradzić ? Mam też maść cynkową z witaminą A.
Chyba mój organizm jest dość osłabiony w tej ciąży. Jak nie infekcja pochwy, to kilka tygodni temu męczyłam się z opryszczką, teraz zajady :/ Porażka.... A ja tak nie lubię nic łykać ani używać maści i kremów :p
 
a mnie gardło zaczyna boleć. wspieram się czosnkiem, herbatą z imbirem i miodem, płukanie gardła solą, trochę tantum verde. zaczęło się wczoraj najważniejsze, że dziś nie jest gorzej. coś jeszcze polecacie? a stosowała któraś z was pre_na_Len?
 
a mnie gardło zaczyna boleć. wspieram się czosnkiem, herbatą z imbirem i miodem, płukanie gardła solą, trochę tantum verde. zaczęło się wczoraj najważniejsze, że dziś nie jest gorzej. coś jeszcze polecacie? a stosowała któraś z was pre_na_Len?
Syrop z cebuli :p
Ja dodaje kilka plastrów cytryny żeby nie był tak bardzo słodki .
Sok malinowy do herbatki również, chociaż podobno nie powinno się w ciąży z nim przesadzać ? Jednak nie wiem dlaczego ?
 
reklama
Ja pojechałam w tym tygodniu do męża i już zaczynam tego żałować. Dwa dni spędziłam bardzo aktywnie, jak na mnie ostatnio. Całe dnie poza domem, od rana do 21. Cały czas albo siedziałam albo chodziłam albo jeździliśmy samochodem. Ani chwili na odpoczynek. No i w piątek przy aplikacji luteiny wyczułam ze pochwa w środku jest jakaś nienaturalnie spuchnięta miękka i jest jej jakoś tak „dużo” ? Nie umiem tego określić. Ciężko mi było wyczuć pessar mimo ze zawsze go czuje. Masakra. Wczoraj do tego dostałam kłuć w pochwie wiec już byłam zielona bo się zaczęłam stresować że znowu skraca mi się szyjka :(.Dzisiaj na szczęście jest ok ale siedzę non stop w domu i się nie przemęczam. Mam nadzieje ze to tylko reakcja organizmu na przemęczenie dniem. Oby...
 
Do góry