Golonka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Październik 2018
- Postów
- 3 092
Ja też sie spotkałam z głupim gadaniem. Co prawda byłam wtedy w 9 tygodniu, ale dostałam krwawienia w pracy (później okazało się, że zrobił się krwiak) ale jak przyjechalam do szpitala, to panie na izbie założyły mi od razu opaske na nadgarstku że jestem przyjęta na oddział. Ale pani doktor jak przyszła, po zbadaniu, kazała mnie wypisać i powiedziała mi - w tak wczesnym stadium i tak nie jesteśmy w stanie pomóc. Wiec spytałam, to kiedy mozna liczyć na pomoc z waszej strony? A ona powiedziała - w zasadzie to do 24 tygodnia zarodek może umrzeć sam, więc dopiero pozniej jesteśmy w stanie podjąć jakieś leczenie. Już pominę fakt, że przyjechałam prosto z pracy spanikowana i nie miałam okazji się podmyć, babka widząc mnie na fotelu wywrócila oczami i powiedziala 'musze pania wytrzeć' No przykro mi bylo, ale na szczescie krwiak sie wchłonął i nie spotkałam tej baby więcej.Ja to nie umiem liczyć bo jak są właśnie takie stłumione to się zastanawiam czy to nie jelita.
W ogóle słuchajcie jaki dziwny lekarz na IP dzisiaj się trafił. To nic ze w ogóle leżę na leżance a on gada z kimś przez tel jakie perfumy chce dostać na gwiazdkę ale mniejsza o to. Najlepsze było to ze powiedziałam ze zmienił się charakter ruchów ze mało czuje a wcześniej były bardzo agresywne i ze się boje i chce sprawdzić czy serduszko bije. A on do mnie ze wszystko ok ale w sumie nawet jakby coś było to w sumie i tak nie ma co zrobić w 24 tygodniu. Gdyby to był 30 to można iść ciąć a tak to to nie wie po co przyjechałam. No tak gdyby nie daj Boże się okazało ze dzidzia tfu tfu tfu nie żyje to chodź sobie głupia babo z martwym dzieckiem do następnej wizyty, dostan zakażenia bo przecież trujesz dupę. Naprawdę lekarze powinni przechodzić jakieś specjalne szkolenia z empatii, w szczególności do ciężarnych pacjentek.