reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Kwietniowe mamy 2019

Dziewczyny, ale sie wczoraj przestraszylam .lezealam na plecach i dotykam brzucha a on twardy jak skala z prawej strony i taka gula wyskoczyla. Po paru minutach przeszlo. Mialyscie tak ? Co to bylo skurcz ? Bezbolesny
 
reklama
Dziewczyny, ale sie wczoraj przestraszylam .lezealam na plecach i dotykam brzucha a on twardy jak skala z prawej strony i taka gula wyskoczyla. Po paru minutach przeszlo. Mialyscie tak ? Co to bylo skurcz ? Bezbolesny
Tak wygląda spinajaca się macica :D musimy się do tego przyzwyczaić bo tak ćwiczy do porodu. :)
 
Dziewczyny, ale sie wczoraj przestraszylam .lezealam na plecach i dotykam brzucha a on twardy jak skala z prawej strony i taka gula wyskoczyla. Po paru minutach przeszlo. Mialyscie tak ? Co to bylo skurcz ? Bezbolesny
Z moich doświadczeń wynika że przy skurczu twardnieje cała macica od góry do dołu, a taka górka po jednej stronie to może dzidzia się poprostu tak ułożyła :)
 
Dajcie spokój, Ja jak urodziłam Kornelkę to nie miałam wcale pokarmu. Wcale ! Boże jakie to było dla mnie straszne.
Wszyscy powtarzali, że mleko matki dla takiego wcześniaka jest strasznie ważne, więc chciałam pomóc mojemu maleństwu... ściągałam pokarm co 3 h, sposobem jaki polecała położna laktacyjna, i przez pierwsze 4 dni miałam nawet po 25 ml z każdej piersi, Karnelka wtedy dostawała max 2 ml więc położne zamrażały to co zostało... niestety później Kornelka dostała wstrząsu miała sepsę, porobiły się wylewy [emoji24] I z mojej laktacji nie zostało prawie nic... wszystkie położne mówiły że to przez ogromny stres, i raczej mnie wspierały... ale była jedna taka stara, ona twierdziła że ja nie ściągam nocą mleka, że się nie staram, Boże byłam załamana, płakałam jak szalona... czułam się jak ostatni śmieć, nie dosyć że nie donosiłam ciąży to jeszcze nie byłam w stanie pomóc mojemu dziecku i dać jej mleko. Femaltikier to piłam litrami... dopiero po spotkaniu z psychologiem i rozmawie z lekarzem prowadzącym Kornelki zrozumiałam że ważne jest to że jestem z malutką 12 h dziennie... a na laktację nic nie poradzę bo pod wpływem takiego stresu mogłam się zablokować... nie poddałam się, ściągnąłam całe 2 miesiące mimo że z obu piersi miałam max jakieś 10 ml...
Ale był czas, że dostawałam świra na punkcie mleka, jak spadła mi kropelka to miałam ochotę wyć.
 
Dajcie spokój, Ja jak urodziłam Kornelkę to nie miałam wcale pokarmu. Wcale ! Boże jakie to było dla mnie straszne.
Wszyscy powtarzali, że mleko matki dla takiego wcześniaka jest strasznie ważne, więc chciałam pomóc mojemu maleństwu... ściągałam pokarm co 3 h, sposobem jaki polecała położna laktacyjna, i przez pierwsze 4 dni miałam nawet po 25 ml z każdej piersi, Karnelka wtedy dostawała max 2 ml więc położne zamrażały to co zostało... niestety później Kornelka dostała wstrząsu miała sepsę, porobiły się wylewy [emoji24] I z mojej laktacji nie zostało prawie nic... wszystkie położne mówiły że to przez ogromny stres, i raczej mnie wspierały... ale była jedna taka stara, ona twierdziła że ja nie ściągam nocą mleka, że się nie staram, Boże byłam załamana, płakałam jak szalona... czułam się jak ostatni śmieć, nie dosyć że nie donosiłam ciąży to jeszcze nie byłam w stanie pomóc mojemu dziecku i dać jej mleko. Femaltikier to piłam litrami... dopiero po spotkaniu z psychologiem i rozmawie z lekarzem prowadzącym Kornelki zrozumiałam że ważne jest to że jestem z malutką 12 h dziennie... a na laktację nic nie poradzę bo pod wpływem takiego stresu mogłam się zablokować... nie poddałam się, ściągnąłam całe 2 miesiące mimo że z obu piersi miałam max jakieś 10 ml...
Ale był czas, że dostawałam świra na punkcie mleka, jak spadła mi kropelka to miałam ochotę wyć.
Ja po cc usłyszałam, że prawdziwa kobieta powinna sama urodzić swoje dziecko, a nie dać się kroić.
To czy kp czy mm,jak rodzimy... nie jest takie ważne. Najważniejsze to jest to, o czym napisałaś - że jesteśmy dla tych maleństw,kochamy je i dbamy o nie. Mi się udało kp i się z tego cieszę, wiem że nie każdej się udaje, ale na to często nie mamy wpływu. Nie ma sensu się zadręczać
Na szczęście to już nie średniowiecze,dziecko bez kp przeżyje dzięki mm i też będzie szczęśliwe. Ja naturalnie nie jestem w stanie urodzić dziecka większego niż 3kg,mam zdeformowaną miednice... Na to też wpływu nie mam, a długo się z tym faktem nie mogłam pogodzić... Zresztą jeszcze do niedawna nie mówiłam, że urodziłam synka tylko, że miałam cc, bo gdzieś w głowie to nie był dla mnie "prawdziwy" poród...
 
To ja chciałabym się dopisać :)
Karolina
OM 21.07
Ciąża 2- 21.12 Aniołek
Wiek 28 lat
Poznań
TP - wg OM 27.04, wg usg 19.04

Nie wiem co tam jeszcze trzeba :)
Hej! Super ze dolaczylas :) poznalysmy sie na innym watku
Ja po cc usłyszałam, że prawdziwa kobieta powinna sama urodzić swoje dziecko, a nie dać się kroić.
To czy kp czy mm,jak rodzimy... nie jest takie ważne. Najważniejsze to jest to, o czym napisałaś - że jesteśmy dla tych maleństw,kochamy je i dbamy o nie. Mi się udało kp i się z tego cieszę, wiem że nie każdej się udaje, ale na to często nie mamy wpływu. Nie ma sensu się zadręczać
Na szczęście to już nie średniowiecze,dziecko bez kp przeżyje dzięki mm i też będzie szczęśliwe. Ja naturalnie nie jestem w stanie urodzić dziecka większego niż 3kg,mam zdeformowaną miednice... Na to też wpływu nie mam, a długo się z tym faktem nie mogłam pogodzić... Zresztą jeszcze do niedawna nie mówiłam, że urodziłam synka tylko, że miałam cc, bo gdzieś w głowie to nie był dla mnie "prawdziwy" poród...
Kto to taki madry tak powiedział, lekarz? Może jeszcze facet???
 
Hej! Super ze dolaczylas :) poznalysmy sie na innym watkuKto to taki madry tak powiedział, lekarz? Może jeszcze facet???
Kobieta, ciotka mojego męża... Zresztą u mnie w rodzinie też gadały(tak, kobiety) że jestem wygodna, bo nie rodziłam"sama" i że tak najłatwiej... Nikt nie widział, tego jak się dowiedziałam że muszę mieć cc, jak bardzo tego nie chciałam.. Panicznie się bałam tego cięcia.. Zresztą po cc, czułam się okropnie.. miesiąc wyjęty z,życiorysu.. Oby teraz było lepiej. [emoji4]
 
Straszna historia, współczuję przeżyć :( Ja pamiętam że podchodziłam do karmienia z wielkim zapałem przed porodem bardzo chciałam karmić piersią, po cc niestety nie miałam od razu pokarmu maly bardzo płakał więc położne dały mu mm, ja miałam mega poczucie winy bo tak bardzo chciałam tego uniknąć, nikt w szpitalu nie pomógł raz tylko położna pokazała mi jak poprawnie przystawiac małego do piersi bo nie miałam o tym pojęcia. Najgorzej było jednak w dniu wypisu zrobił mi się straszny nawał, ból nie do wytrzymania a oni bez mojej wiedzy podali małemu znowu mm żeby waga wypisowa się zgadzała, przez to później w domu miałam straszne problemy z piersiami zrobiło mi się zapalenie, okropny ból, laktator sobie nie radził cały weekend wylam i próbowałam przystawiac syna na zmianę z laktatorem i masażem po prysznicem. Na szczęście po dwóch dniach udało się wyjść na prostą i od tego momentu karmilismy się ponad 13 miesięcy. Najgorsze było to że nie byłam w ogóle przygotowana na takie akcje mimo że chodziłam na szkole rodzenia, dodatkowe warsztaty o karmieniu piersią ale rzeczywistość niestety mnie przerosła.
 
reklama
Straszna historia, współczuję przeżyć :( Ja pamiętam że podchodziłam do karmienia z wielkim zapałem przed porodem bardzo chciałam karmić piersią, po cc niestety nie miałam od razu pokarmu maly bardzo płakał więc położne dały mu mm, ja miałam mega poczucie winy bo tak bardzo chciałam tego uniknąć, nikt w szpitalu nie pomógł raz tylko położna pokazała mi jak poprawnie przystawiac małego do piersi bo nie miałam o tym pojęcia. Najgorzej było jednak w dniu wypisu zrobił mi się straszny nawał, ból nie do wytrzymania a oni bez mojej wiedzy podali małemu znowu mm żeby waga wypisowa się zgadzała, przez to później w domu miałam straszne problemy z piersiami zrobiło mi się zapalenie, okropny ból, laktator sobie nie radził cały weekend wylam i próbowałam przystawiac syna na zmianę z laktatorem i masażem po prysznicem. Na szczęście po dwóch dniach udało się wyjść na prostą i od tego momentu karmilismy się ponad 13 miesięcy. Najgorsze było to że nie byłam w ogóle przygotowana na takie akcje mimo że chodziłam na szkole rodzenia, dodatkowe warsztaty o karmieniu piersią ale rzeczywistość niestety mnie przerosła.
U mnie wyglądało to podobnie.. Przez pierwsze 4msc co chwilę miałam zapalenie.. Ja po cc nie pozwoliłam dać mm...w pierwszej dobie też nie miałam pokarmu, na szczęście miały ładnie chwytał pierś i z chęcią ssał mimo krótkiego wędzidełka(poprawiliśmy to dopiero jak miał 6msc).
 
Do góry