Na szczęście mam się na czym skupić teraz. Nowy dom to mój ratunek teraz. Bez tego bym oszalała chyba. Już teraz też wiem, że chce jak najszybciej wrócić do pracy, która mimo tego, że mnie czasami z równowagi wyprowadza, to ja kocham i za nią tęsknię. Teraz mogę Wam powiedzieć skąd się wziął mój login - jestem managerem rynku eksportowego w jednej z największych fabryk porcelany w Europie.
Dziękuję za wszystkie słowa, ledwo się powstrzymuje od wybuchniecia płaczem, bo naprawdę się do Was przywiazalam i jak zobaczyłam tydzień temu serduszko, to byłam tak pewna, że wszystko będzie dobrze teraz, że poronienie w maju to był tylko przypadek. Ehh, jestem tak zła... Ogólnie wszystkie emocje teraz mną miotaja.
Naprawdę jestem dobrym i wrażliwym człowiekiem, lubię innym pomagać bezinteresownie, bo mnie to po prostu cieszy. Nie mam sobie jako człowiekowi nic do zarzucenia i się zastanawiam za jakie grzechy mnie to znowu spotyka.
Na szczęście mam wsparcie. Mój narzeczony oprócz tego, że jest moim narzeczonym, z którym mam ostatnio często spiny, to jest to moja prawie 2-metrowa i ponad 100-kilowa opoką i wiem, że on mi nie pozwoli się złamać. Moja Mama, która pomimo prawie 30 letniej różnicy wieku jest moja najlepsza przyjaciółka, i która dzisiaj pojechała ze mną na wizytę i czekała na mnie 2,5 godziny w aucie. Moja siostra, której o wszystkim mogę powiedzieć, i która nigdy mnie nie ocenia i zawsze mnie wspiera. Mój tata, do którego mogę z każdym problemem zawsze uderzyć o każdej porze dnia i nocy mimo, że mieszka na drugim końcu świata. I moja szalona ekipa psiapsiół, która po tym co się znowu stało zapewnią mi taki melanż, że dwa dni nie będę wiedziala jak się nazywam.
Wiec się o mnie martwić nie musicie... [emoji6]
Będzie dobrze w końcu, obiecuję Wam to! Pamiętajcie... Ugiąć się nie znaczy dać się złamać [emoji123] To moje motto życiowe.