Poronienie? Nie przydarzyło, ale ja bym się nie przejęła, mówię poważnie, znam siebie. Mam na myśli poronienia do 13 tygodnia. Wiedziałabym, że coś poszło źle, tak już mam. Pomyślałabym: trudno, stało się. Mój mąż też jest taki. Tak samo mam pewne zdanie na temat terminacji ciąży, ale nie chcę rozpoczynać dyskusji...A przydarzyło Ci się to, czy tylko tak sobie myslisz?
Dodam, że mam serce. Kocham dzieci. Jestem wrażliwa, choć się może w tym momencie nie wydaje. Moim zdaniem nawet lepiej tak sobie tłumaczyć poronienia. Wtedy łatwiej jest przez to przejść.