Cześć kochane,
z góry przepraszam, że nie było mnie tutaj prawie tydzień czasu. Byłam w rozsypce...
Zacznę może od początku, bo widzę, że duużo nowych kwietniówek przybyło. Na pierwszej wizycie u ginekologa byłam 10 sierpnia (piatek), na której potwierdził ciąże,powiedział, że jest mały pęcherzyk. Był niestety też krwiak. Zapisał mi na niego duphaston ( miałam brać do kolejnej wizyty, czyli do 21 sierpnia). Niestety zorientowałam się, że powinnam dostać 2 opakowania,a nie jedno, bo miałam brać po 2 tabletki na dobę. Zadzwoniłam na recepcję ( był to wtorek, czyli 4 dni później), a Pani poinformowała mnie, że doktor jest dziś w szpitalu i mam tam podjechać, to wypisze receptę. Pojechałam więc, a doktor postanowił zrobić mi jeszcze raz USG. To, co wtedy usłyszałam było jakąś masakrą. Powiedział, że nie wygląda to ciekawie. Krwiak się powiększył, kosmówka w dużej części się oderwała i przez to może nie rosnąć już pęcherzyk. Dodał również, że nie mam się zdziwić, jeśli zacznę krwawić. Kazał przyjechać mi na wizytę dziś (czyli po 6 dniach). Nastawiałam się już na najgorsze szczerze Wam powiem. Po takich słowach nie liczyłam na wiele. Płakałam dwa dni bez przerwy, aż coś w klatce zaczęło mnie dusić i dobrze oddychać nie mogłam. Poczytałam trochę w internecie i kobiety w takich sytuacjach leżały plackiem i wstawały tylko do ubikacji. Lekarz niestety nie przekazał mi takiej informacji, ale na szczęście mamy neta. Leżałam, brałam duphaston i witaminy pregna plus. Byłam dziś na wizycie i wiecie co ? Po krwiaku nie ma już śladu
, kosmówka się przykleiła całkowicie ( nawet w jednym miejscu nie jest odklejona), bo własnie ten krwiak powodował odklejenie. Pęcherzyk urósł i ma już 12,5 mm ( w szpitalu miał 7mm). Dodatkowo jest pęcherzyk żółtkowy ( lekarz mówił, że to dobry znak). Mam wizytę 3 września i powiedział, że wtedy usłyszę bicie serduszka Mojej Małej Istotki <3 . Jestem taka szczęśliwa, cały czas się uśmiecham