Hej dziewczyny. Już dzisiaj mi lepiej, Zaraz idziemy na spacer z młodym. Humor mam lepszy, tato wraca do domu dzisiaj, jutro idę ściąć włosy..., trochę żałuję, bo tyle było zapuszczania, ale trzy długie włosy zwisające na krzyż uroku mi nie dodadzą. Ducha, dziękuję za radę, zapytam fryzjerki, czy do krótszych włosów mi dopnie te cuda, żebym wyglądała jakoś na tym ślubie.
Co do F., to rozmawialiśmy wczoraj do 2 w nocy. Na początku był raczej zdziwiony i nawet lekko obrażony, że powiedziałam, że mnie to zraniło. Musiałam mu wytłumaczyć, że mu ufam, że nic tam nie robił złego. Przypomniałam mu, co mówiłam mu na samym początku, kiedy rzuciłam dla niego wszystko. Ja po prostu mam inne podejście do tych spraw i on je znał od samego początku. Nie przeżywałabym tego tak bardzo, gdyby tam go wyciągnęli, w Berlinie. Ale, żeby jechać 300 km w jedną i 300 km w drugą stronę, żeby sobie popatrzeć parę godzin na gołe piersi.. To mnie zabolało. dodałby 40 km, zobaczyłby syna, zjadł cudowną kolację, a w nocy by się pokochał jakby chciał, wyspałby się, a obudziłby go zapach zaparzonej kawy, a na dodatek cały ten zestaw gratis, no trudno, jego strata.
To mnie najbardziej dotknęło. 1,5 tygodnia bez widzenia się zupełnie, tylko krótki telefon, całe noce w pracy, ale znalazł się zapas energii, żeby jechać do nocnego klubu 300 km. Jak mu to powiedziałam, to powiedział, że mnie rozumie, że mam rację i że też by się źle czuł na moim miejscu i że to się więcej nie powtórzy. Nie mam nic przeciwko jego wyjściom z kolegami na piwo, niech sobie idą na mecz, pograć w coś, nawet niech się wstawią. Nie mam fochów o to. Wiem, że faceci tego potrzebują, babki też potrzebują pogadać z kimś innym, nie tylko z mężem. Tylko nie chcę by chodził w takie miejsca, które służą podniecaniu facetów. Ja po prostu szanuję nasze życie intymne, jestem otwarta dla niego, nigdy nie odmówiłam mu zbliżenia, do samego porodu nie było słowa nie. I tu nie chodzi o kwestię zaufania, że skorzysta z bardziej odważnych rozrywek, tylko te mniejsze rzeczy też czasem bolą. A ja o nich mówiłam na początku naszej znajomości, że to dla mnie ważne. Nie musi przynosić do domu worów pieniędzy, nie musimy mieć samochodu i domu z ogródkiem. Ja tylko chcę miec szczęśliwy dom, w którym się nie ranimy. Ja wiem, że on by się zezłościł, gdyby ja tak zrobiła, straciłabym dużo w jego oczach. Oczekuję tylko, żeby nie robił mi tego, czego nie chciałby abym ja mu zrobiła.
W każdym razie cieszę się, że porozmawialiśmy. Zawsze rozmawiamy o wszystkim na szczęście. Ja na szczęście nie wybucham, tylko sobie pocierpię przez dzień, ochłonę i wtedy rozmawiamy spokojnie. JUż mi lepiej. Uśmmiecham się. Jupii
No i rano jak zadzwoniłam, to usłyszałam bezcenne ' Carino, don't get upset with me,please. You were fu*in right'.
Oczywiście musiałam połechtać jego ego, mówiąc, jak bardzo cenię sobie jego szczerość i za to go Kocham
Cioteczki, baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo Wam dziękuję, za możliwość pożalenia się, bardzo mi to pomogło i wszystko co napisałyście. Deszczyk buziaczków dla każdej z Was!!!
Ale z tymi teściami to jest. Moi są daleko, więc nie mam problemów. Z resztą i tak się teściowa z teściem nie odzywają do siebie od lat. Jedzą przy jednym stole, każdy gotuje sobie. Wszystko w milczeniu.
Mitaginko, troszkę żal, że teściowa nie chce za bardzo pomóc, albo się boi. Ale nie wiem czy to gorsze, czy teściowa, która wszystko wie lepiej i by Tobie pokazywała, jak się dziecko przewija, bo ona to robi lepiej.