hej hej
aenye - nie przejmuj się, bo nie jesteś złą matką. nie musisz ciągle biegać za dzieciakami i bawić się z nimi, żeby być super mamą. oni na pewno potrafią bawić się sami ze sobą. ja miałam podobnie, gdy Adaś i Konrad byli mali. dwie ciąże w odstepie praktycznie roku, w ciągu którego karmiłam piersią. to huśtawka emocjonalna i totalne osłabienie organizmu. obecnie bardzo często nie mam kiedy (i ochoty) w ciągu dnia zajrzeć do chłopaków do pokoju! jak rano schodzę na dół, to biegam między kuchnią a pokojem, w którym pilnuję jaśka, coś tam szyję, posiedzę w necie, wyjdę na spacer. na górę wchodzę zwykle dopiero idąc spać.
nie jesteśmy robotami i nie musimy wszystkiego ogarniać
wczoraj zasnęłam totalnie załamana sytuacją domową. rano wywołałam najpierw sporą kłótnię, ale Paweł nie był zainteresowany tym, o co mi chodzi. po prostu wyszedł popracować wokół domu. napisałam mu smsa o swoich uczuciach i odczuciach, a potem zakmnęłam się w sypialni z młodym i sprzątałam.
po 30 minutach Paweł "włamał" się do sypialni i nareszcie pogadał ze mną jak z człowiekiem.
oboje wiemy, że poza dziećmi, mamy na świecie tylko siebie. przez te wspólne 3 lata przeżyliśmy już tak wiele, że czasem czujemy się, jak stare małżeństwo. opieprzyłam go za to,że mnie unika. zasłania się kompem, czy ksiązką i udaje, że mnie nie widzi. na moje próby rozmowy, nie podejmuje żadnego tematu. po prostu milczy
nie powiem,żeby nie pomagał mi w domu. zmywarka chodzi 3 razy dziennie i w zasadzie tylko on się nią zajmuje. napali w centralnym, nakarmi zwierzaki, wozi mnie gdzie potrzebuję itp. ale ciągle, ciągle milczy
nie rozmawiamy o ciązy, o przyszłości o sobie.kładzie się do łóżka i za 3 sekundy śpi.
ja bardzo zabiegam o jego "względy" w tym związku to ja niemalże wszystko inicjuję...ale jak ciągle słyszę "nie dziś" to mnie to dołuje.
wiem, że po części to wina finansów, ale w życiu już tak jest, że zawsze coś tam nawala i moim zdaniem nie można marnować życia na zamartwianie się.
mam nadzieję, że tym razem coś do niego dotrze. jest taka nadzieja,...może mu tego było trzeba
dobra, już nie narzekam. po prostu pękłam i chciałam to z siebie wyrzucić
rwa kulszowa jest obrzydliwa. czasem starczy dobry masazysta, ale w ciązy to ogromny problem. współczuję
Margola - wszystkiego najlepszego
aenye - nie przejmuj się, bo nie jesteś złą matką. nie musisz ciągle biegać za dzieciakami i bawić się z nimi, żeby być super mamą. oni na pewno potrafią bawić się sami ze sobą. ja miałam podobnie, gdy Adaś i Konrad byli mali. dwie ciąże w odstepie praktycznie roku, w ciągu którego karmiłam piersią. to huśtawka emocjonalna i totalne osłabienie organizmu. obecnie bardzo często nie mam kiedy (i ochoty) w ciągu dnia zajrzeć do chłopaków do pokoju! jak rano schodzę na dół, to biegam między kuchnią a pokojem, w którym pilnuję jaśka, coś tam szyję, posiedzę w necie, wyjdę na spacer. na górę wchodzę zwykle dopiero idąc spać.
nie jesteśmy robotami i nie musimy wszystkiego ogarniać
wczoraj zasnęłam totalnie załamana sytuacją domową. rano wywołałam najpierw sporą kłótnię, ale Paweł nie był zainteresowany tym, o co mi chodzi. po prostu wyszedł popracować wokół domu. napisałam mu smsa o swoich uczuciach i odczuciach, a potem zakmnęłam się w sypialni z młodym i sprzątałam.
po 30 minutach Paweł "włamał" się do sypialni i nareszcie pogadał ze mną jak z człowiekiem.
oboje wiemy, że poza dziećmi, mamy na świecie tylko siebie. przez te wspólne 3 lata przeżyliśmy już tak wiele, że czasem czujemy się, jak stare małżeństwo. opieprzyłam go za to,że mnie unika. zasłania się kompem, czy ksiązką i udaje, że mnie nie widzi. na moje próby rozmowy, nie podejmuje żadnego tematu. po prostu milczy
nie powiem,żeby nie pomagał mi w domu. zmywarka chodzi 3 razy dziennie i w zasadzie tylko on się nią zajmuje. napali w centralnym, nakarmi zwierzaki, wozi mnie gdzie potrzebuję itp. ale ciągle, ciągle milczy
nie rozmawiamy o ciązy, o przyszłości o sobie.kładzie się do łóżka i za 3 sekundy śpi.
ja bardzo zabiegam o jego "względy" w tym związku to ja niemalże wszystko inicjuję...ale jak ciągle słyszę "nie dziś" to mnie to dołuje.
wiem, że po części to wina finansów, ale w życiu już tak jest, że zawsze coś tam nawala i moim zdaniem nie można marnować życia na zamartwianie się.
mam nadzieję, że tym razem coś do niego dotrze. jest taka nadzieja,...może mu tego było trzeba
dobra, już nie narzekam. po prostu pękłam i chciałam to z siebie wyrzucić
rwa kulszowa jest obrzydliwa. czasem starczy dobry masazysta, ale w ciązy to ogromny problem. współczuję
Margola - wszystkiego najlepszego