reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kwiecień 2011

Cześć kochane....

mam pytanko...kiedy skończyły Wam się uciązliwości pierwszego trymestru....? Możliwe jest to, że one wcale nie trwają 3 miesiące jak piszą w książkach tylko np. dwa? Bo ja od kilku dni się czuje świetnie, jak nie w ciąży....już mi się nie chce spać w ciągu dnia a i nocą czasami śpie tylko 3-4 godziny bo mi się nie chce spać...apetyt mam ogromny i wcale nie czuje mdłości i energii mam tyle, że gdyby nie zdrowy rozsądek to bym cały dom do góry nogami przewróciła.....i gdyby nie lekkie powiększenie piersi i ich delikatna bolesność to naprawdę bym zapomniała, że jestem w ciąży....
Czy jest jakiś sposób bez wizyty u gina, żeby sprawdzić czy wszystko ok? Może betę zrobić?
No i w necie pisze, że w 8 tygodniu można już wyczuć powiększoną macicę dotykając brzucha...a ja nic takiego nie wyczuwam.....
Oj....znowu schizol.....tak już będzie do końca.....wiem to....i choć wiem, że będzie dobrze....to te niepokoje są męczące...
najchętniej bym sobie usg do domu kupiła.....:)
Buziaki....

U mnie w ciąży z Filipem dolegliwości pierwszego trymestru trwały do końca 6go miesiąca. Co do wyczuwania powiększonej macicy, to tylko naprawdę doświadczone połozne sa w stanie na tym etapie ciąży wyczuć powiększoną macicę.
 
reklama
znalazłam jeszcze coś takiego...
9 tydzień ciąży
Kobieta może mieć problemy ze snem, jest zmęczona, a mimo to sen nie przychodzi lub też budzi się w nocy i nie potrafi ponownie zasnąć. Niestety jest to normalne zjawisko. Trzeba jednak radzić sobie z tym problemem, pomoże w tym przestrzeganie pewnych reguł. Przed pójściem spać należy wywietrzyć sypialnię, kłaść się zawsze o tej samej porze, pół godziny przed snem można wypić szklankę ciepłego mleka. Wieczorem nie myśleć o problemach, kłopotach, ale o rzeczach przyjemnych. W pierwszym i drugim trymestrze ciąży można ograniczyć nocne wstawanie do toalety, jeżeli zmniejszy się ilość wypijanych wieczorem płynów, w zamian za to należy wypić więcej po południu.

Czyli senność nie musi trwać całe 3 miesiące....

a co do macicy...to macam, macam i nic..mój Z nawet chciał od środka sprawdzić, zle mu nie pozwoliłam :)
zastanawiam się tylko, gdzie ONA jest...tuz pod pępkiem czy tuz nad spojeniem łonowym bo juz zgłoopiałam, a różne foty inaczej pokazują.....:O ?
 
dzien dobry, ciezaroweczki!

anawoj, ja tez Ciebie podziwiam, a raczej gratuluje odwagi i sily. jestes wielka. i to nie tylko dlatego, ze nie pozwolilas sie bic - ale dlatego, ze sama z trojka malenstw potrafilas uwierzyc i zawalczyc o to, by miec spokojny i bezpieczny dom. tylu kobietom z jednym nawet dzieckiem pietrza sie w glowie problemy - a bo skad pieniadze, a kto mi pomoze, a jak dzieci bez ojca... a to wlasnie wszystko gowno prawda (sorry za wyrazenie, ale nieraz trzeba dosadnie)! dzieciom glownie potrzebna jest milosc i BEZPIECZENSTWO!
i jak ja slysze takie gadanie to nie moge z nerwow - mam w rodzinie podobna sytuacje, ale ta osoba nie uwierzy nigdy w siebie na tyle, by zawalczyc o szczescie swoje i dzieci. i tkwi w tym bagnie, w tym syfie, tej paranoidalnej beznadziei, bo wydaje jej sie, ze bez meza to ona bedzie zawsze sama, biedna, nieszczesliwa i jeszcze te dzieci bez ojca... nie, nie moge. szok. GRATULUJE, anawojku, a jak bysmy sie zobaczyly, to wysciskalabym cie z calych sil. BRAWO!

u mnie tez niepoukladane wszystko - i tym bardziej to dowod na to, ze kiedy pojawia sie dziecko, to wszystkie problemy znajduja rozwiazanie :-)
tez sie podziele krotka historia swojego zycia, hehe ;-) po liceum, szczesliwie zakochana w D., wyjechalam razem z nim na studia do Francji, zaszlam pod koniec 1 roku w pierwsza ciaze. na poczatku strach, potem mega szczescie, potem wielki bol... wrocilismy do Polski, bo bezduszne traktowanie za granica, gdzie pozbawieni bylismy rodziny, bylo zbyt trudnym doswiadczeniem. potem rok niemal meczarnie psychiczne, ale w koncu decyzja o kolejnych staraniach o dzidzie. mielismy juz mieszkanko malutkie, bylismy przeszczesliwi, chociaz nadal studiowalismy - ja polonistyke, D. stosunki miedzynarodowe; w miedzyczasie D. wkrecal sie powoli w biznes zabawkowy (rodzice jego maja hurtownie zabawek). zalozylismy wlasna firme, na poczatku ciezko nam szlo, ja z wielkim brzuchem stalam na poczcie i nadawalam paczki, ktore wczesniej razem pakowalismy (byl grudzien i szczyt sezonu, codziennie 40-60 paczek, pol nocy nam zajmowalo wszystko, a ja mialam termin na 18 grudnia ;-) ). urodzilam Filipka po skonczeniu sprzedazy grudniowej ;-) 21 grudnia. rok pozniej zmienilismy mieszkanie na wieksze, Maksia urodzilam juz 'na nowym', a w miedzyczasie studiowalam, z dziekankami jakos ciagnelam dzienne studia. ale wyszlo na to, ze dopiero w tym roku skonczylam licencjat ;-) i chociaz w liceum studia byly moim priorytetem....... to teraz wiem, ze to bzdura. najwazniejsza jest rodzina, moje dzieciaczki, a to trzecie tylko mi to udowadnia :-)
a firma sie rozwija pieknie, teraz w grudniu, raptem 4 sezon, robimy 500-600 paczek dziennie :-) i dzieciaczki, nawet trojka, nawet studia robione w miedzyczasie, mimochodem... nigdy nam nie przeszkodzily w realizacji planow.
i tym, ktore czekaja, az los sam im zesle cos z nieba... zeby sie zabraly zwawo do roboty :-) w sensie, walczyc o mieszkanko, teraz taki dol i mieszkania naprawde sa duzo tansze, warto kupowac! nawet najmniejsze, ale wlasne! bo... zeby cos moglo sie zdarzyc... trzeba marzyc :-) jak spiewala Lipnicka :-)

Piękna historia, podpisuję się pod Twoimi słowami :tak:

Karolcia, ja sobie nigdy nie umiałam macicy wyczuć, na zadnym etapie ciąży :no:
 
Ostatnia edycja:
gosikk - wizytę mam dopiero 20 to jeszcze całe 10 dni...strasznie długo...ale skoro taki termin wyznaczył to chyba dobrze ....bo to znaczy, że nic niepokojącego nie widział....w końcu wizyty chyba tak właśnie są co 3-4 tygodnie....a ja to bym chciała co tydzień....
 
gosikk - wizytę mam dopiero 20 to jeszcze całe 10 dni...strasznie długo...ale skoro taki termin wyznaczył to chyba dobrze ....bo to znaczy, że nic niepokojącego nie widział....w końcu wizyty chyba tak właśnie są co 3-4 tygodnie....a ja to bym chciała co tydzień....

To ja mam 23 :) Tak,wizyty są przeważnie co 4 tygodnie, choć ja w pierwszej ciąży miałam problemy i chodziłam co dwa. Wtedy szybciej leciało...A teraz też mi się wlecze ale musimy jakoś dać radę. Wiem, że Tobie jest trudniej wytrzymać ten czas
ale próbuj się nie stresować bo nasze samopoczucie naprawdę ma wpływ na dziecko. Ja się strasznie denerwowałam w poprzedniej ciąży i nasz synio to straszny nerwus :laugh2:
 
ee, w 8-9 miesiącu dacie radę wyczuć macicę, albo piętę w wątrobie.
wyjaśniam, że odchodząc od exa, miałam tylko Konrada i Adama. Jaś jest synem Pawła.
już 5 lat jak wykopałam gnojka z naszego życia. Teraz zastanawiam się, czy nie ograniczyć mu praw rodzicielskich, dzieci nie chciałyby mieszkać z nim, gdyby mi się coś stało.

Jutro wybieramy się do Warszawki do kina i może Pizza Hut? muszę sprawdzić co ciekawego grają, a niech dzieciaki mają atrakcji trochę

Aenye - masz rację, ze trzeba tylko chcieć i próbować, bo samym siedzeniem i narzekaniem nic się nie wygra

Joll - jak fasolka??
 
ee, w 8-9 miesiącu dacie radę wyczuć macicę, albo piętę w wątrobie.
wyjaśniam, że odchodząc od exa, miałam tylko Konrada i Adama. Jaś jest synem Pawła.
już 5 lat jak wykopałam gnojka z naszego życia. Teraz zastanawiam się, czy nie ograniczyć mu praw rodzicielskich, dzieci nie chciałyby mieszkać z nim, gdyby mi się coś stało.

Jutro wybieramy się do Warszawki do kina i może Pizza Hut? muszę sprawdzić co ciekawego grają, a niech dzieciaki mają atrakcji trochę

Aenye - masz rację, ze trzeba tylko chcieć i próbować, bo samym siedzeniem i narzekaniem nic się nie wygra

Joll - jak fasolka??

Może faktycznie ogranicz, przecież w razie czego dzieci musiałyby wrócić do niego. E, ja do końca ciąży nie czułam żadnej części ciała małego poza głową, miałam tak umiejscowione łożysko że blokowało odczucia. Czułam praktycznie tylko przesuwania i lekkie kopniaczki, bardzo spokojny był. Szkoda że teraz mu to przeszło
:cool2:
 
już 5 lat jak wykopałam gnojka z naszego życia. Teraz zastanawiam się, czy nie ograniczyć mu praw rodzicielskich, dzieci nie chciałyby mieszkać z nim, gdyby mi się coś stało.
ja pozbawilam calkowsicie praw rodzicielskich biologicznego ojca mojej corki. Nigdy nic mi nie zrobil, poprostu mial nas w d..e. Po pozbawieniu ( w sumie na 1 rozprawie nawet nie przyszedl do sadu) odetchnelam z ulga, nie dosc ze paszport i wszystkie wazne sprawy moge zalatwiac sama to jeszcze w razie jakby cos mi sie stalo to wiem ze moj obecny maz zajmie sie nasza corka i nikt nie bedzie z nim o to prawo walczyc .
 
Witajcie:)

Dziewczyny jak Wy pedzicie:)ja posprzatalam w domku i zaraz trezba sie brac za obiad i prasowankio a potem do meza:)Czytalam ze pisalyscie o mieszkankach mi i mojemu mezowi marzy sie maly domek z ogrodkiem gdzie bylby teren do biegania dla dziecka i piesem moglby poszalec, no ale to nierelane na dzien dzisiejszy. Natomiast i tak mamy dobra sytuacje poniewaz mamy mieszkanko w centrum miasta a wiec wszedie blisko 3 pokojowe 47 metrow i ciesze sie bo mam je od mojej babci:)

dzien dobry, ciezaroweczki!

anawoj, ja tez Ciebie podziwiam, a raczej gratuluje odwagi i sily. jestes wielka. i to nie tylko dlatego, ze nie pozwolilas sie bic - ale dlatego, ze sama z trojka malenstw potrafilas uwierzyc i zawalczyc o to, by miec spokojny i bezpieczny dom. tylu kobietom z jednym nawet dzieckiem pietrza sie w glowie problemy - a bo skad pieniadze, a kto mi pomoze, a jak dzieci bez ojca... a to wlasnie wszystko gowno prawda (sorry za wyrazenie, ale nieraz trzeba dosadnie)! dzieciom glownie potrzebna jest milosc i BEZPIECZENSTWO!
i jak ja slysze takie gadanie to nie moge z nerwow - mam w rodzinie podobna sytuacje, ale ta osoba nie uwierzy nigdy w siebie na tyle, by zawalczyc o szczescie swoje i dzieci. i tkwi w tym bagnie, w tym syfie, tej paranoidalnej beznadziei, bo wydaje jej sie, ze bez meza to ona bedzie zawsze sama, biedna, nieszczesliwa i jeszcze te dzieci bez ojca... nie, nie moge. szok. GRATULUJE, anawojku, a jak bysmy sie zobaczyly, to wysciskalabym cie z calych sil. BRAWO!

u mnie tez niepoukladane wszystko - i tym bardziej to dowod na to, ze kiedy pojawia sie dziecko, to wszystkie problemy znajduja rozwiazanie :-)
tez sie podziele krotka historia swojego zycia, hehe ;-) po liceum, szczesliwie zakochana w D., wyjechalam razem z nim na studia do Francji, zaszlam pod koniec 1 roku w pierwsza ciaze. na poczatku strach, potem mega szczescie, potem wielki bol... wrocilismy do Polski, bo bezduszne traktowanie za granica, gdzie pozbawieni bylismy rodziny, bylo zbyt trudnym doswiadczeniem. potem rok niemal meczarnie psychiczne, ale w koncu decyzja o kolejnych staraniach o dzidzie. mielismy juz mieszkanko malutkie, bylismy przeszczesliwi, chociaz nadal studiowalismy - ja polonistyke, D. stosunki miedzynarodowe; w miedzyczasie D. wkrecal sie powoli w biznes zabawkowy (rodzice jego maja hurtownie zabawek). zalozylismy wlasna firme, na poczatku ciezko nam szlo, ja z wielkim brzuchem stalam na poczcie i nadawalam paczki, ktore wczesniej razem pakowalismy (byl grudzien i szczyt sezonu, codziennie 40-60 paczek, pol nocy nam zajmowalo wszystko, a ja mialam termin na 18 grudnia ;-) ). urodzilam Filipka po skonczeniu sprzedazy grudniowej ;-) 21 grudnia. rok pozniej zmienilismy mieszkanie na wieksze, Maksia urodzilam juz 'na nowym', a w miedzyczasie studiowalam, z dziekankami jakos ciagnelam dzienne studia. ale wyszlo na to, ze dopiero w tym roku skonczylam licencjat ;-) i chociaz w liceum studia byly moim priorytetem....... to teraz wiem, ze to bzdura. najwazniejsza jest rodzina, moje dzieciaczki, a to trzecie tylko mi to udowadnia :-)
a firma sie rozwija pieknie, teraz w grudniu, raptem 4 sezon, robimy 500-600 paczek dziennie :-) i dzieciaczki, nawet trojka, nawet studia robione w miedzyczasie, mimochodem... nigdy nam nie przeszkodzily w realizacji planow.
i tym, ktore czekaja, az los sam im zesle cos z nieba... zeby sie zabraly zwawo do roboty :-) w sensie, walczyc o mieszkanko, teraz taki dol i mieszkania naprawde sa duzo tansze, warto kupowac! nawet najmniejsze, ale wlasne! bo... zeby cos moglo sie zdarzyc... trzeba marzyc :-) jak spiewala Lipnicka :-)

Gratuluje Wam:) az milo poczytac i przypomniec sobie to jak przyjdzie chwila zwatpienia:) to jest prawda ze jak czlowiek wierzy i bierze nieraz los w swoje rece to wlasnie procentuje to w pozniejszym okresie:)Widze ze macie hurtownei z zabawkami ja mialam podobna branze a mianowicie sklep dzieciecy ten ktory wlasnie na poczatku wrzesnia zamknelam:(

a ja należę do tych, co nic nie mają poukładane.
pierwsze dziecko urodziłam w marcu 1999r...w maju zdałam maturę :)
gdy Adaś ciut podrósł poszłam do pracy, Adam do żłobka, Konrad do przedszkola.
trzecie dziecko urodziłam na studiach :)

z byłym mężem mieszkałam w Warszawie, na mokotowie. ładna okolica, malutkie mieszkanko 38m, ale własne (tzn on po babci dostał) gdy pobił mnie przy dzieciach, bo wkurzał się o moje sukcesy w pracy i takie tam....spakowałam się o 23.00 i bez złotówki w portfelu wsiadłam z maluchami do taksówki i uciekłam do przyjaciółki (Ukrainki) na Gocław. zapłaciła za kurs, dała jeść i łóżko.
po dwóch tygodniach wynajęłam eleganckie mieszkanko na Ostrobramskiej vis a vis Polsatu, 60m2 i mieszkałam tam 2 lata z dzieciaczkami. dostałam awans, wynajęłam opiekunkę
potem poznałam Pawła i po 3 miesiącach wiedziałam, że pójdę za nim na koniec świata
mieszkam na wsi, ciężko pracuję, czasem wściekam się na tego mojego kochanego "Bęcwałka" :-Dale wiem, że nie zdradzi mnie, ani nie skrzywdzi
nie bałam się z nim kolejnej ciąży...za to jako mężatka błagałam lekarza, żeby mi podwiązał jajowody - na szczęście się nie zgodził

przepraszam, że tak od serca...ale jakoś tak chciałam się tym z Wami w skrócie podzielić

Anawoj pelny szacunek dla Ciebie ze sobie nie pozwolilas i oszczedzilas sobie i dzieciom tego widoku i bolu.

Aligator, cieszę się, że wszystko ok. :) Ja tak jak Karina mam wizytę w poniedziałek i też się nią stresuję... To pobolewanie podbrzusza doprowadza mnie do rozpaczy... Cały czas się niepokoję o nasze Maleństwo przez to. :(

Witam nowe Kwietnióweczki. :)

Krakowianka a na ktora masz wizyte???:)
 
reklama
...aenye- wesołe życie otoczone dziećmi i zabawkami:-D. Tak, trzeba marzyć i walczyć:tak:

karolciu- jak lekarz kazał Ci przyjść za miesiąc to nie widział nic niepokojącego, ja w druiej ciąży latałam co tydzień bo od początku było coś nie tak. Objawy ciąży mogą już zanikać, jeszcze kilka dni temu ja tutaj na forum wyłam ze strachu, że nie mam objawów ciąży, a w środe po usg okazało się, że dzidziuś ma się świetnie:-D Nie denerwuj się 10 dni szybko zleci, dla pocieszenia, ja mam wizytę dopiero 6 października. Macicę chyba tylko lekarz czy położna może wyczuć, mnie uciskał powyżej spojenia łonowego i tak w górę do pępka szedł, ale nie wiem czy to macicę wtedy badał. Karolciu musi być dobrze i się tak nie zamartwiaj bo dzidzia się złości na Ciebie;-). MYŚL POZYTYWNIE. Buziaczki
 
Do góry