reklama
majkam
mama Danielka i Karolinki
oj dziewczynki ale pędzicie z postami
chyba nie dam rady pisać w takim tempie jak wy - bo jeszcze jestem aktywna na kwietniówkach 07 plus praca i dom więc niewiem czy za Wami nadążę
cocumber jak się czujesz ????mam nadzieję że lepiej
anawoj chylę czoła niesamowita historia!
amber 79 szkoda że musisz być sama przez resztę ciąży - mam nadzieję że mimo wszystko Marek zdąży na rozwiązanie;-)
miłego dnia dla wszystkich teraz do pracy
chyba nie dam rady pisać w takim tempie jak wy - bo jeszcze jestem aktywna na kwietniówkach 07 plus praca i dom więc niewiem czy za Wami nadążę
cocumber jak się czujesz ????mam nadzieję że lepiej
anawoj chylę czoła niesamowita historia!
amber 79 szkoda że musisz być sama przez resztę ciąży - mam nadzieję że mimo wszystko Marek zdąży na rozwiązanie;-)
miłego dnia dla wszystkich teraz do pracy
karolcia81
czekam na szczęście.....
Cześć kochane....
mam pytanko...kiedy skończyły Wam się uciązliwości pierwszego trymestru....? Możliwe jest to, że one wcale nie trwają 3 miesiące jak piszą w książkach tylko np. dwa? Bo ja od kilku dni się czuje świetnie, jak nie w ciąży....już mi się nie chce spać w ciągu dnia a i nocą czasami śpie tylko 3-4 godziny bo mi się nie chce spać...apetyt mam ogromny i wcale nie czuje mdłości i energii mam tyle, że gdyby nie zdrowy rozsądek to bym cały dom do góry nogami przewróciła.....i gdyby nie lekkie powiększenie piersi i ich delikatna bolesność to naprawdę bym zapomniała, że jestem w ciąży....
Czy jest jakiś sposób bez wizyty u gina, żeby sprawdzić czy wszystko ok? Może betę zrobić?
No i w necie pisze, że w 8 tygodniu można już wyczuć powiększoną macicę dotykając brzucha...a ja nic takiego nie wyczuwam.....
Oj....znowu schizol.....tak już będzie do końca.....wiem to....i choć wiem, że będzie dobrze....to te niepokoje są męczące...
najchętniej bym sobie usg do domu kupiła.....
Buziaki....
mam pytanko...kiedy skończyły Wam się uciązliwości pierwszego trymestru....? Możliwe jest to, że one wcale nie trwają 3 miesiące jak piszą w książkach tylko np. dwa? Bo ja od kilku dni się czuje świetnie, jak nie w ciąży....już mi się nie chce spać w ciągu dnia a i nocą czasami śpie tylko 3-4 godziny bo mi się nie chce spać...apetyt mam ogromny i wcale nie czuje mdłości i energii mam tyle, że gdyby nie zdrowy rozsądek to bym cały dom do góry nogami przewróciła.....i gdyby nie lekkie powiększenie piersi i ich delikatna bolesność to naprawdę bym zapomniała, że jestem w ciąży....
Czy jest jakiś sposób bez wizyty u gina, żeby sprawdzić czy wszystko ok? Może betę zrobić?
No i w necie pisze, że w 8 tygodniu można już wyczuć powiększoną macicę dotykając brzucha...a ja nic takiego nie wyczuwam.....
Oj....znowu schizol.....tak już będzie do końca.....wiem to....i choć wiem, że będzie dobrze....to te niepokoje są męczące...
najchętniej bym sobie usg do domu kupiła.....
Buziaki....
Hej
Majkam, witaj
Jola24, oj, ja poprzednio do końca nie miałam syndromu wicia gniazda i nic mi się nie chciało...Teraz też nie liczę
Anawoj, jesteś bardzo dzielną kobietą, mało która zdecydowałaby się uciec przed tyranem. Podziwiam Cię naprawdę. Matko, jak przeczytałam o klęczącym synku to...nie mogę płakać, bo siedzę w pracy ale ciągle mam łzy w oczach.
Cucumber, jak minęła noc, mam nadzieję że dobrze.
Amber, oj niełatwo tak samej być, i jeszcze z dala od rodziny. Musisz tu dużo siedzieć Oby Marek zdążył wrócić przed porodem.
Karolcia, ja poprzednio nie miałam praktycznie żadnych objawów w I trymestrze, mdłości krótko i słabe, rzadko wymioty, w sumie gorzej czułam się w drugim. Jeśli się niepokoisz to możesz oczywiście zrobić betę, a na kiedy masz wizytę?
Majkam, witaj
Jola24, oj, ja poprzednio do końca nie miałam syndromu wicia gniazda i nic mi się nie chciało...Teraz też nie liczę
Anawoj, jesteś bardzo dzielną kobietą, mało która zdecydowałaby się uciec przed tyranem. Podziwiam Cię naprawdę. Matko, jak przeczytałam o klęczącym synku to...nie mogę płakać, bo siedzę w pracy ale ciągle mam łzy w oczach.
Cucumber, jak minęła noc, mam nadzieję że dobrze.
Amber, oj niełatwo tak samej być, i jeszcze z dala od rodziny. Musisz tu dużo siedzieć Oby Marek zdążył wrócić przed porodem.
Karolcia, ja poprzednio nie miałam praktycznie żadnych objawów w I trymestrze, mdłości krótko i słabe, rzadko wymioty, w sumie gorzej czułam się w drugim. Jeśli się niepokoisz to możesz oczywiście zrobić betę, a na kiedy masz wizytę?
Ostatnia edycja:
*emi*25
teraz podwójna mamusia
Witam niestety pochmurnie .
anawoj,to samo powiem,żeś najlepszą decyzje podjęła,że postanowiłaś zakończyć te paskudne życie z tym człowiekiem ,dzielna kobitka .
karolcia ,wiem, koszmar z tymi schizami oj masakra,ja też najchętniej usg bym miała w chałupie,i robiła co rusz,ja dziś np.jak już dawno nie,pochłonęłam ze 6 kanapek z sałatką z tuńczyka i byłam pewna że mnie zemdli a tu nic,jeszcze kawką zapiłam a dotychczas tylko miętówka albo zwykła herbata,
anawoj,to samo powiem,żeś najlepszą decyzje podjęła,że postanowiłaś zakończyć te paskudne życie z tym człowiekiem ,dzielna kobitka .
karolcia ,wiem, koszmar z tymi schizami oj masakra,ja też najchętniej usg bym miała w chałupie,i robiła co rusz,ja dziś np.jak już dawno nie,pochłonęłam ze 6 kanapek z sałatką z tuńczyka i byłam pewna że mnie zemdli a tu nic,jeszcze kawką zapiłam a dotychczas tylko miętówka albo zwykła herbata,
Witam niestety pochmurnie .
anawoj,to samo powiem,żeś najlepszą decyzje podjęła,że postanowiłaś zakończyć te paskudne życie z tym człowiekiem ,dzielna kobitka .
karolcia ,wiem, koszmar z tymi schizami oj masakra,ja też najchętniej usg bym miała w chałupie,i robiła co rusz,ja dziś np.jak już dawno nie,pochłonęłam ze 6 kanapek z sałatką z tuńczyka i byłam pewna że mnie zemdli a tu nic,jeszcze kawką zapiłam a dotychczas tylko miętówka albo zwykła herbata,
O łał, spore masz możliwości Ja teraz mniej schizuję niż w pierwszej ciąży ale to pewnie dlatego że mdłości mam co dzień.
Wtedy też nie martwiłam się ich brakiem bo w sumie ledwo co miałam więc to było naturalne ale teraz od początku jazda choć aktualnie już zdecydowanie lżejsza niż w pierwszych tygodniach. Już nie mdli mnie od rana do wieczora tylko tak różnie
reklama
..aenye
Mama grudniowa'06
dzien dobry, ciezaroweczki!
anawoj, ja tez Ciebie podziwiam, a raczej gratuluje odwagi i sily. jestes wielka. i to nie tylko dlatego, ze nie pozwolilas sie bic - ale dlatego, ze sama z trojka malenstw potrafilas uwierzyc i zawalczyc o to, by miec spokojny i bezpieczny dom. tylu kobietom z jednym nawet dzieckiem pietrza sie w glowie problemy - a bo skad pieniadze, a kto mi pomoze, a jak dzieci bez ojca... a to wlasnie wszystko gowno prawda (sorry za wyrazenie, ale nieraz trzeba dosadnie)! dzieciom glownie potrzebna jest milosc i BEZPIECZENSTWO!
i jak ja slysze takie gadanie to nie moge z nerwow - mam w rodzinie podobna sytuacje, ale ta osoba nie uwierzy nigdy w siebie na tyle, by zawalczyc o szczescie swoje i dzieci. i tkwi w tym bagnie, w tym syfie, tej paranoidalnej beznadziei, bo wydaje jej sie, ze bez meza to ona bedzie zawsze sama, biedna, nieszczesliwa i jeszcze te dzieci bez ojca... nie, nie moge. szok. GRATULUJE, anawojku, a jak bysmy sie zobaczyly, to wysciskalabym cie z calych sil. BRAWO!
u mnie tez niepoukladane wszystko - i tym bardziej to dowod na to, ze kiedy pojawia sie dziecko, to wszystkie problemy znajduja rozwiazanie :-)
tez sie podziele krotka historia swojego zycia, hehe ;-) po liceum, szczesliwie zakochana w D., wyjechalam razem z nim na studia do Francji, zaszlam pod koniec 1 roku w pierwsza ciaze. na poczatku strach, potem mega szczescie, potem wielki bol... wrocilismy do Polski, bo bezduszne traktowanie za granica, gdzie pozbawieni bylismy rodziny, bylo zbyt trudnym doswiadczeniem. potem rok niemal meczarnie psychiczne, ale w koncu decyzja o kolejnych staraniach o dzidzie. mielismy juz mieszkanko malutkie, bylismy przeszczesliwi, chociaz nadal studiowalismy - ja polonistyke, D. stosunki miedzynarodowe; w miedzyczasie D. wkrecal sie powoli w biznes zabawkowy (rodzice jego maja hurtownie zabawek). zalozylismy wlasna firme, na poczatku ciezko nam szlo, ja z wielkim brzuchem stalam na poczcie i nadawalam paczki, ktore wczesniej razem pakowalismy (byl grudzien i szczyt sezonu, codziennie 40-60 paczek, pol nocy nam zajmowalo wszystko, a ja mialam termin na 18 grudnia ;-) ). urodzilam Filipka po skonczeniu sprzedazy grudniowej ;-) 21 grudnia. rok pozniej zmienilismy mieszkanie na wieksze, Maksia urodzilam juz 'na nowym', a w miedzyczasie studiowalam, z dziekankami jakos ciagnelam dzienne studia. ale wyszlo na to, ze dopiero w tym roku skonczylam licencjat ;-) i chociaz w liceum studia byly moim priorytetem....... to teraz wiem, ze to bzdura. najwazniejsza jest rodzina, moje dzieciaczki, a to trzecie tylko mi to udowadnia :-)
a firma sie rozwija pieknie, teraz w grudniu, raptem 4 sezon, robimy 500-600 paczek dziennie :-) i dzieciaczki, nawet trojka, nawet studia robione w miedzyczasie, mimochodem... nigdy nam nie przeszkodzily w realizacji planow.
i tym, ktore czekaja, az los sam im zesle cos z nieba... zeby sie zabraly zwawo do roboty :-) w sensie, walczyc o mieszkanko, teraz taki dol i mieszkania naprawde sa duzo tansze, warto kupowac! nawet najmniejsze, ale wlasne! bo... zeby cos moglo sie zdarzyc... trzeba marzyc :-) jak spiewala Lipnicka :-)
anawoj, ja tez Ciebie podziwiam, a raczej gratuluje odwagi i sily. jestes wielka. i to nie tylko dlatego, ze nie pozwolilas sie bic - ale dlatego, ze sama z trojka malenstw potrafilas uwierzyc i zawalczyc o to, by miec spokojny i bezpieczny dom. tylu kobietom z jednym nawet dzieckiem pietrza sie w glowie problemy - a bo skad pieniadze, a kto mi pomoze, a jak dzieci bez ojca... a to wlasnie wszystko gowno prawda (sorry za wyrazenie, ale nieraz trzeba dosadnie)! dzieciom glownie potrzebna jest milosc i BEZPIECZENSTWO!
i jak ja slysze takie gadanie to nie moge z nerwow - mam w rodzinie podobna sytuacje, ale ta osoba nie uwierzy nigdy w siebie na tyle, by zawalczyc o szczescie swoje i dzieci. i tkwi w tym bagnie, w tym syfie, tej paranoidalnej beznadziei, bo wydaje jej sie, ze bez meza to ona bedzie zawsze sama, biedna, nieszczesliwa i jeszcze te dzieci bez ojca... nie, nie moge. szok. GRATULUJE, anawojku, a jak bysmy sie zobaczyly, to wysciskalabym cie z calych sil. BRAWO!
u mnie tez niepoukladane wszystko - i tym bardziej to dowod na to, ze kiedy pojawia sie dziecko, to wszystkie problemy znajduja rozwiazanie :-)
tez sie podziele krotka historia swojego zycia, hehe ;-) po liceum, szczesliwie zakochana w D., wyjechalam razem z nim na studia do Francji, zaszlam pod koniec 1 roku w pierwsza ciaze. na poczatku strach, potem mega szczescie, potem wielki bol... wrocilismy do Polski, bo bezduszne traktowanie za granica, gdzie pozbawieni bylismy rodziny, bylo zbyt trudnym doswiadczeniem. potem rok niemal meczarnie psychiczne, ale w koncu decyzja o kolejnych staraniach o dzidzie. mielismy juz mieszkanko malutkie, bylismy przeszczesliwi, chociaz nadal studiowalismy - ja polonistyke, D. stosunki miedzynarodowe; w miedzyczasie D. wkrecal sie powoli w biznes zabawkowy (rodzice jego maja hurtownie zabawek). zalozylismy wlasna firme, na poczatku ciezko nam szlo, ja z wielkim brzuchem stalam na poczcie i nadawalam paczki, ktore wczesniej razem pakowalismy (byl grudzien i szczyt sezonu, codziennie 40-60 paczek, pol nocy nam zajmowalo wszystko, a ja mialam termin na 18 grudnia ;-) ). urodzilam Filipka po skonczeniu sprzedazy grudniowej ;-) 21 grudnia. rok pozniej zmienilismy mieszkanie na wieksze, Maksia urodzilam juz 'na nowym', a w miedzyczasie studiowalam, z dziekankami jakos ciagnelam dzienne studia. ale wyszlo na to, ze dopiero w tym roku skonczylam licencjat ;-) i chociaz w liceum studia byly moim priorytetem....... to teraz wiem, ze to bzdura. najwazniejsza jest rodzina, moje dzieciaczki, a to trzecie tylko mi to udowadnia :-)
a firma sie rozwija pieknie, teraz w grudniu, raptem 4 sezon, robimy 500-600 paczek dziennie :-) i dzieciaczki, nawet trojka, nawet studia robione w miedzyczasie, mimochodem... nigdy nam nie przeszkodzily w realizacji planow.
i tym, ktore czekaja, az los sam im zesle cos z nieba... zeby sie zabraly zwawo do roboty :-) w sensie, walczyc o mieszkanko, teraz taki dol i mieszkania naprawde sa duzo tansze, warto kupowac! nawet najmniejsze, ale wlasne! bo... zeby cos moglo sie zdarzyc... trzeba marzyc :-) jak spiewala Lipnicka :-)
Podziel się: