hatorska to faktycznie "milutkie" słowa, idealnie pasują do świątecznej życzliwości
nati moja teściowa też mnie często irytuje. Generalnie jest miła, ciepła itd., ale ma zbyt optymistyczne podejście do życia, które mnie nie rzadko wkurza. Np. codziennie dzwoni i pyta, jak się czuję (swoją drogą jak mam się czuć, jak ciągle mnie coś boli i muszę leżeć). Najlepsze, że ona wcale nie chce znać prawdy. Jak mówię, że nienajlepiej, bo boli nie brzuch, to ona na to: "to usmiechnij się, to przestanie boleć" i zmienia temat. Nauczyłam się mowić jej, że czuję się ok, ale to też ma swoje minusy, bo np. zadzwoni rano i pyta jak się czuję. Ja na to, że ok (mimo że tak nie jest), więc dzwoni po południu do mojego męża i zaprasza nas na obiad. Na to on, że boli mnie brzuch i że leżę, a ona: "no ale Oleńka mówiła, że nic ją nie boli".
Wtedy jak pojechałam na IP z bólem brzucha, to M. zadzwonił do nich (mieli do nas wpaść), żeby nie przyjeżdżali, bo jedziemy do szpitala. I jak okazało się, że nie muszę zostać w szpitalu, to usłyszałam, że narobiliśmy paniki. A my tylko zadzwoniliśmy, że wizyta jest nieaktualna.
Moja teściowa przechodziła ciąże rewelacyjnie, nawet mówiła ostatnio, że w ósmym miesiącu ciąży była na weselu koleżanki i normalnie piła wódkę (to byl jej argument mający przekonac mnie do napicia się wina, którego nie chciałam).
Staram się to wszystko ignorować i Wam też kochane radzę tak robić
nati moja teściowa też mnie często irytuje. Generalnie jest miła, ciepła itd., ale ma zbyt optymistyczne podejście do życia, które mnie nie rzadko wkurza. Np. codziennie dzwoni i pyta, jak się czuję (swoją drogą jak mam się czuć, jak ciągle mnie coś boli i muszę leżeć). Najlepsze, że ona wcale nie chce znać prawdy. Jak mówię, że nienajlepiej, bo boli nie brzuch, to ona na to: "to usmiechnij się, to przestanie boleć" i zmienia temat. Nauczyłam się mowić jej, że czuję się ok, ale to też ma swoje minusy, bo np. zadzwoni rano i pyta jak się czuję. Ja na to, że ok (mimo że tak nie jest), więc dzwoni po południu do mojego męża i zaprasza nas na obiad. Na to on, że boli mnie brzuch i że leżę, a ona: "no ale Oleńka mówiła, że nic ją nie boli".
Wtedy jak pojechałam na IP z bólem brzucha, to M. zadzwonił do nich (mieli do nas wpaść), żeby nie przyjeżdżali, bo jedziemy do szpitala. I jak okazało się, że nie muszę zostać w szpitalu, to usłyszałam, że narobiliśmy paniki. A my tylko zadzwoniliśmy, że wizyta jest nieaktualna.
Moja teściowa przechodziła ciąże rewelacyjnie, nawet mówiła ostatnio, że w ósmym miesiącu ciąży była na weselu koleżanki i normalnie piła wódkę (to byl jej argument mający przekonac mnie do napicia się wina, którego nie chciałam).
Staram się to wszystko ignorować i Wam też kochane radzę tak robić