kurczę... ja to bym już chciała, żeby Tysiula się odstawiła... ale na to też nie ma szans
męczą mnie te noce, mam dość
dzisiaj wstałam z takimi podpuchniętymi oczyma, że gdyby nie makijaż, to w pracy chyba bym straszyła
jestem zmęczona codziennymi pobudkami max co godzinę!
Marzę o tym, aby pospać w ciągu chociaż 4-5 godzin (i pomysleć, że zanim wróciłam do pracy, Tysiula potrafiła budzić się tylko raz!)
Najgorsze, że nie wiem, co robić... z jednej strony myslę, że trzeba jak najszybciej podjąć drastyczne kroki i trudno, z drugiej- zastanawiam się, kiedy dzieci zaczynaja "kumać" i kiedy dałoby się wytłumaczyć, że "cycuś boli", obwiązać bandażem itd... Mam dylemat. Gdyby nie histerie mojej małej decydowałabym się na odstawianie tu i teraz. A przez te jej krzyki, wymuszanie itd. to po prostu nie wiem... Zastanawiam się, czy z czasem będzie łatwiej, czy... trudniej...?
Aha- zapomniałam się pochwalic, że raz na dwa dni gotuję Tysi zupki :-) i pięknie zjada! I tym oto sposobem teściowa daje jej sporządzoną przez mnie zupę, a ja jak wracam z pracy i sama coś jem to daję jej jeszcze pół słoiczka obiadku