reklama
Nawiązując ostatni raz do tematu, czuje ,że popadamy w straszną beznadziejność, ja nie mam pracy( na razie nie szukam, do fakt,ale wielkich nadziei nie mam na coś fajnego, w zawodzie bez szans ,nie mam znajomości)a u męża różnie, generalnie ma dosyć swojej pracy, przy jego umiejętnościach i zaangażowaniu naprawdę zarobki śmieszne, dlatego na poważnie zaczęliśmy się zastanawiać nad tym czy chcemy coś z tym zrobić i co ewentualnie możemy zrobić, wyjazd do większego miasta i zaczynanie od 0 nam obojgu nie pasuje, więc zostaje inny kraj, tu też dylematy, mamy teściów w Szwecji, przyjaciół w Irlandii... dajemy sobie czas do końca roku na przemyślenie sprawy
U
użytkownik 838
Gość
od zmiany czasu w ogole pozniej zasypia ,a budzi sie i tak wczesnie ,no szkurna mac...
oooo u nas tak samo!!! Zasypia kolo 22 a wstaje 7.30! A wczesniej zasypiala po 18, 19....
eywa zdrowka dla MAlej na 7 miechow! ;-)
U
użytkownik 838
Gość
dranissimo- o 7.30 i jeszcze narzekasz
nati, nie to ze narzekam, ale tym samym nie mam chwili dla siebie, bo jak znsnela po tej 19 to jakis tam moment mialam, a tak... razem wstajemy, razem idziemy spac i tak non stop kolor... ;-)
reklama
czytam Was dzisiaj, czytam i wbić się w dyskusję nie mogę ;-)
ja nie oglądam, ale wiem, że to nie SPOSÓB na życie, ale PRZEPIS na życie
zaraz zmykam spać
dzisiejsza noc mało co przespana, nie przez Tysiulę, tylko przez stres, liczę na to, że ta będzie lepsza i generalnie, że jutro będzie lepiej niż w poniedziałek
co do emigracji
ja w Anglii byłam dwa miesiące, sprzątałam w hotelu, M. pracował w hotelowej restauracji, ja szłam do pracy na 9, kończyłam 13-14. On szedł na 16 i siedział do 22-23, ciągle się mijaliśmy... byliśmy sami, żadnych znajomych, jak go nie było, czytałam ksiązki, spałam i generalnie było średnio...
nie chciałabym mieszkać tam na stałe, bo to tu mam rodzinę, przyjaciół (a ja z tych co potrzebują częstego kontaktu)
tam faktycznie czułam się obca... nie byłam u siebie
no i ta pogoda... niby lato, a było zimno i pochmurno ;-)
ale coś w tym jest, że zagranica kusi... siostra M. siedzi w Anglii od 3 lat, laska po studiach, tu pracowała za tysiąc zł, tam jeździ na tracku (coś w stylu wózka widłowego), ale stać ją na opłacenie mieszkania, utrzymanie się, ciuchy i jeszcze 2 razy do roku jeździ na wakacje np. na Teneryfę. I faktycznie pojawia się pytanie: po co te studia? po co ambicje, jak można po prostu fajnie żyć...?
cięzki temat... nie ma co
i jeszcze oczywiście buziaki dla Natalci i Karolka!
ja nie oglądam, ale wiem, że to nie SPOSÓB na życie, ale PRZEPIS na życie
zaraz zmykam spać
dzisiejsza noc mało co przespana, nie przez Tysiulę, tylko przez stres, liczę na to, że ta będzie lepsza i generalnie, że jutro będzie lepiej niż w poniedziałek
co do emigracji
ja w Anglii byłam dwa miesiące, sprzątałam w hotelu, M. pracował w hotelowej restauracji, ja szłam do pracy na 9, kończyłam 13-14. On szedł na 16 i siedział do 22-23, ciągle się mijaliśmy... byliśmy sami, żadnych znajomych, jak go nie było, czytałam ksiązki, spałam i generalnie było średnio...
nie chciałabym mieszkać tam na stałe, bo to tu mam rodzinę, przyjaciół (a ja z tych co potrzebują częstego kontaktu)
tam faktycznie czułam się obca... nie byłam u siebie
no i ta pogoda... niby lato, a było zimno i pochmurno ;-)
ale coś w tym jest, że zagranica kusi... siostra M. siedzi w Anglii od 3 lat, laska po studiach, tu pracowała za tysiąc zł, tam jeździ na tracku (coś w stylu wózka widłowego), ale stać ją na opłacenie mieszkania, utrzymanie się, ciuchy i jeszcze 2 razy do roku jeździ na wakacje np. na Teneryfę. I faktycznie pojawia się pytanie: po co te studia? po co ambicje, jak można po prostu fajnie żyć...?
cięzki temat... nie ma co
i jeszcze oczywiście buziaki dla Natalci i Karolka!
Podziel się: