reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kwiecień 2011

marma w pełni podzielam pogląd, że wszystko jest dla ludzi - tych małych też. Hanka na przykład uwielbia kfc. Co do słodyczy, to dostaje w nagrodę cuksy, po jednym, ale dostaje. Lizaków tylko unikam, bo dentystka na mnie nakrzyczała. Myślę, że wszystko zależny od dziecka. Moja Hania jest wybitnie ruchliwa, więc problemów z tyciem nie mamy. Do dentysty z nią chodzę i też jest ok, więc też nie widzę powodów, żeby całkowicie pozbawiać ją słodyczy, czy innych "niezdrowych" frytek, tym bardziej, że sama też lubię. Koli tez spróbowała, ale dostała po niej takiego szfungu, że już nie ryzykujemy więcej ;) A, no i czekolady tez jej nie daję, bo ma uczulenie, a poza tym te zaparcia...
 
Ostatnia edycja:
reklama
Witajcie. :)

Mnie też się dziś jakieś głupoty śniły. Ale na Męża za to narzekać nie mogę. ;) Chociaż pracuje na cały etat i pisze doktorat - pomaga mi we wszystkim w domu, czego ja nie jestem w stanie/nie mogę teraz robić. Czyli m.in. odkurza, sprząta kotom, chodzi po cięższe zakupy. Naprawdę jest Niezastąpiony. :)
 
Dzikuska, miałam podobną przygodę z niedźwiedziem, tylko w Tatrach. Kilka lat temu szliśmy na Halę Gąsienicową, i trasa biegła w górę po skałach, obok była kosodrzewina. I nagle usłyszałam ryk niedźwiedzia. Nie sądziłam że potrafię tak szybko lecieć do góry :-D

Asiunia, ja już nie mam kotki ale w pierwszej ciąży miałam i normalnie sprzątałam kuwetę. Naprawdę ciężko zarazić się tokso, miałam kotkę przez 5 lat i nie zaraziłam się.

Niusiaagusia, oj hormonki Ci pracują :-D

Marma, ja tych wszystkich soczków też pewna nie jestem, Aleks lubi owoce więc wolałabym żeby witamin dostarczał tą drogą. Słodycze mu daję bo sama jem, ale nie jestem z tego dumna. Lizaków nigdy nie jadł i szybko nie dostanie, to podobno ma najgorszy wpływ na zęby a my mamy je rodzinnie bardzo słabe. Ogólnie młody próbuje wszystko to co my jemy ale się raczej na nic specjalnie nie rzuca. Coli mu nie daję i dopóki będę mieć na niego wpływ nie dostanie.
 
Cześć dziewczyny,

ja mam dziś kolejny dzień lenia, wczoraj wyszedł tylko leniwy poranek, bo potem banki, szkoła, tańce Mai, odrabiane lekcji itp. Dzis lenię się na maksa. Rano tylko miałam wycenę na okna i wycenę mieszkania, bo biorę pożyczkę hipoteczną. Od jutra już do pracy, wie postanowiłam,że dziecko odbiorę ze szkoły po świetlicy i sobie odpocznę, ale mi dobrze:)

Witam nowe kwietnióweczki:))
Joll trzymam kciuki, aby ułożyło się jak najlepiej dla Ciebie i fasolindy, a jak to będzie to już wsio ryba.

Co do planowania, to u nas tak nie do końca. Ja już chciałam dziecko, bo mam dobry moment w życiu, dobra praca, jeszcze przed 30:), najwyzsza pora na rodzeństwo dla Mai. Mój A. chciał później. Ale od maja zeszłego roku przestłam brać tabletki, musiałam zrobić przerwę i zel sie czułam po nich. I tak własciwie samo wyszło,ze do nich nie wróciłam. Specjalnie nie uważalismy, ani sie starliśmy. No i sie udalo.

Pa
 
Cześć.

dołączam do dziwnych snów..,mi zwłaszcza jeden pośród nie wiem ilu już śniących się jednej nocy,wkurzył, że mój zakupił narkotyki i to przy mnie,zapomniałam nazwę kurde :-p ale strasznie byłam we śnie tym zdenerwowana heh.

ja tam żadnych zwierząt nie mam w domu,nie chcę.

Hubert też pija tylko,no przeważnie wodę,zawsze musi mieć butle w pokoju,no i czasem soki owocowe,a zwłaszcza bananowy. ale słodycze to na odwyk musi,strasznie z tym jest.

a ta ciąża była planowana,nie jakoś specjalnie,ale myśleliśmy już o drugim,za to Hubert wpadeczka,,
 
Właśnie jeszcze o snach chciałam napisać,
Mi dziś śniło się,że przygarnęliśmy pod swój dach kozę....no tego jeszcze nie było. Sen pozytywny, ale dziwny.

Co do facetów, to pocieszyłyście mnie moje drogie...bo mój w domu to właściwie nie robi nic. Raz na tydzień odkurzy. Już myślałam, że jestem odosobniona, jakoś moje koleżanki maja mężów co więcej robią w domu. Przede wszystkim jak go nie poproszę o zrobienie czegokolwiek, to nie będzie zrobione. Sam nie wpadnie,że wypadałoby zrobić zakupy, czy powiesić pranie.
No tak już z nimi jest. Często mam dosyć takiej sytuacji, bo cały dzień jestem w pracy wracam i powinnam zaraz iśc na zakupy, pozmywać naczynia, wyjść z psem, odkurzyc itp bo w domu nie zrobione jest zupełnie nic:angry: A pan domu..przed kompuerkiem wyluzowany siedzi...wrrrrr
 
Emi - ja też nie chciałam kotów ;) ale mam za miękkie serce. ;) Jedną uratowałam z jednej z podhalańskich rynien... Ludzie tam sobie niestety często tak na złość robią... wrzucają zwierzę, żeby zdechło i śmierdziało... :/// Kicia miała wtedy 3 tygodnie. Pomógł mi ją jakiś turysta wydobyć. No i już u nas została. Druga przyplątała się w środku nocy. Kładliśmy się spać przed północą i nagle usłyszeliśmy wycie pod blokiem... No miauczała straszliwie żałośnie... Bałam się, że kota jakieś wyrodne nastolatki dorwały :/ więc zeszliśmy na dół zobaczyć, co się dzieje. No i siedziała pod blokiem i "płakała". Chyba ją ktoś wyrzucił jadąc na wakacje... Zlitowaliśmy się i wzięliśmy ją na noc... No i została już, bo nikt jej nie szukał... Zresztą nie żałujemy, że są dwie, bo jak była tylko jedna, to STRASZNIE rozrabiała. A teraz bawią się razem.
 
Właśnie jeszcze o snach chciałam napisać,
Mi dziś śniło się,że przygarnęliśmy pod swój dach kozę....no tego jeszcze nie było. Sen pozytywny, ale dziwny.

Co do facetów, to pocieszyłyście mnie moje drogie...bo mój w domu to właściwie nie robi nic. Raz na tydzień odkurzy. Już myślałam, że jestem odosobniona, jakoś moje koleżanki maja mężów co więcej robią w domu. Przede wszystkim jak go nie poproszę o zrobienie czegokolwiek, to nie będzie zrobione. Sam nie wpadnie,że wypadałoby zrobić zakupy, czy powiesić pranie.
No tak już z nimi jest. Często mam dosyć takiej sytuacji, bo cały dzień jestem w pracy wracam i powinnam zaraz iśc na zakupy, pozmywać naczynia, wyjść z psem, odkurzyc itp bo w domu nie zrobione jest zupełnie nic:angry: A pan domu..przed kompuerkiem wyluzowany siedzi...wrrrrr

Mój mąż też w domu palcem nie kiwnie, tak go mamuśka wychowała :angry: Ale za to ja nigdy nie tykam jego rzeczy, sam sobie pierze i prasuje, sam szykuje kanapki do pracy. Nie mam zamiaru go niańczyć ale trudno cokolwiek więcej osiągnąć, zmuszony do odkurzania przejedzie byle jak podłogi, kurzy nie tknie.
 
No i cały mój ptyś wylądował w klozecie. Przyznać się, która mi pozazdrościła ;-) :-D

Mój młody wylądował pierwszy raz u dentysty w wieku 4 miesięcy a to przez ząbkowanie. Okazuje się, że miał przerost dziąseł i jak mu się ząb przebił to zarastał i lataliśmy sprawdzać czy wszystko ok. Tak że jest pod stałą kontrolą i ząbki ma zdrowe i piękne :-D Szorowane codziennie po kilka razy :-)
 
reklama
Mój też tak chyba z domu wyniósł. On po ojcu ma starodawne podejście do wielu rzeczy. Czasami to jego podejście jest bardzo fajne, takie męskie, ale przenosi się także na obowiązki w domu. To baba zajmuje się domem. Tylko,że ta baba w dzisiejszych czasach często utrzymuje dom, a po jednym etacie w robocie ma drugi, w domu, jako sprzątaczka:angry:.
Moja ciocia ma dobre podejście, po 25 latach małżeństwa, mówi,ze to się da przeżyć, że tak już często bywa, a dobrze,że dobry z niego człowiek, kocha mnie i Maję. Zawsze mnie to jakos uspokaja, bo fakt, to bardzo ważne. A jak się kochamy i szanujemy, to krok po kroczku wrobię go w pewne obowiązki:tak:
 
Do góry