reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kwiecień 2011

...ja mam dziś sądny dzień... Jeszcze nasza kotka mnie przez przypadek drapnęła... milimetr na milimetr, ale do krwi.... i teraz mój Mąż panikuje, czy mnie czymś nie zaraziła... :( Możliwe, że gdyby ewentualnie miała pod pazurami resztki z kuwety mogła mi coś sprzedać...? Kociaste, proszę o odpowiedź... :*

Kochana nie martw się ,ja mieszkam z dwoma kotkami ,codziennie z nimi szaleje,bardzo czesto jestem podrapana ,także śpią ze mną,przytulają się itp.
Miałam badania na toxoplazmoze i o dziwo wyszło, że nie mam przeciwciał.Nie martwię się ,że sie zarażę bo jakby były nosicielami to już dawno bym złapała choróbsko.Rozmawiałam z weterynarzem i jest większe prawdopodobieństwo, że złapie toxo po przez zjedzenie nie umytego jabłka niż od kota.
Nie zamartwiaj się ,bo szkoda Twoich nerwów ,myśl pozytywnie .Wszystko będzie dobrze:)
 
reklama
Już lepsza postawa krakowianko! Ja mam koty od dzieciństwa i kiedyś bardzo mnie drapały bo z nimi się droczyłam i na tokso też nigdy nie byłam chora. Ja myślę, że łatwiej zarazić się od surowego mięsa niż kota. Mnie jak niedawno drapnął to wycisnęłam trochę krwi i posmarowałam spirytusem.

Za duży dom też nie dobrze, my z mężem mamy 240m2 i jakoś tak dla nas za dużo, większość powierzchni wogóle nie używamy. Projekt wybraliśmy z myślą o dzieciach, których planujemy conajmniej troje, no ale teraz tak strasznie cicho i smutno, a mieszkamy już 3 latka ponad. Lepiej było kupić mieszkanie i z chwilą gdy rodzinka coraz większa zmieniać lokum.

aenye- pamiętaj do trzech razy sztuka...u Ciebie dziewczynka, a u mnie zdrowe dziecko. Tak sama pisałaś na poczatku i nie wątp w to!!!

Dzięki za miłe komentarze:-)


To Wy normalnie w rezydencji mieszkacie... oj będą miały gdzie brzdące biegać.


Dziewczyny, piję herbatkę i wcinam tiramisu...mniam....
 
tak niestety nie jest lekko,nam potem 1400 wyjdzie,.

mdli mnie znowu. rosołku podjem jak wczoraj bo wczoraj po nim mi do nocy przeszło,
po 15 po Huberta do szkoły,i siedzenie w domu bo jak zaczne łazić znowu to znowu zaplamię się ehh .
 
Dzięki Kochane za słowa wsparcia. :* Staram się nie panikować, no ale to nie jest łatwe...

Zazdroszczę Wam tych Waszych gniazdek, my póki co mieszkamy z moimi Rodzicami. Kocham ich, ale... chciałabym, żebyśmy mieli już coś swojego, nawet małego. Niestety w Krakowie są takie ceny, że szkoda gadać... Ja teraz jestem na L4, zostaje więc tylko umowa Męża na czas nieokreślony... a co bardziej złośliwi już nam powiedzieli, że szkoda, że najpierw kredytu nie wzięliśmy tylko postaraliśmy się o dziecko, bo przecież dziecko obniża zdolność kredytową. :/ Jak w ogóle można tak komuś powiedzieć. :/ No ale fakt faktem... nie sądzę, żebyśmy na jedną umowę dostali kredyt... Ale wolę Dzieciątko, niż mieszkanie. Niemniej marzenia pozostają. I tylko czasem żałuję, że żadne z nas nie urodziło się w bogatej rodzinie...
 
Dzięki Kochane za słowa wsparcia. :* Staram się nie panikować, no ale to nie jest łatwe...

Zazdroszczę Wam tych Waszych gniazdek, my póki co mieszkamy z moimi Rodzicami. Kocham ich, ale... chciałabym, żebyśmy mieli już coś swojego, nawet małego. Niestety w Krakowie są takie ceny, że szkoda gadać... Ja teraz jestem na L4, zostaje więc tylko umowa Męża na czas nieokreślony... a co bardziej złośliwi już nam powiedzieli, że szkoda, że najpierw kredytu nie wzięliśmy tylko postaraliśmy się o dziecko, bo przecież dziecko obniża zdolność kredytową. :/ Jak w ogóle można tak komuś powiedzieć. :/ No ale fakt faktem... nie sądzę, żebyśmy na jedną umowę dostali kredyt... Ale wolę Dzieciątko, niż mieszkanie. Niemniej marzenia pozostają. I tylko czasem żałuję, że żadne z nas nie urodziło się w bogatej rodzinie...

Na jedną umowę raczej faktycznie niełatwo o kredyt ale teraz łaskawiej wyliczają zdolność. My we wniosku w sumie podawaliśmy tylko ilość osób w rodzinie a tak to w nic nie wnikali.
 
krakowianka - glowka do gory! i jednoczesnie trzymam kciuki, byscie znalezli jakies rozwiazanie waszej sytuacji.. a rodzice przynajmniej wam pomoga w opiece nad maluszkiem :-) a znajomych zawsze mozna zmienic :)))

Aligator, zazdroszcze Wam domu :-) marzy mi sie taki ok 150mkw, ale dzialka co najmniej 1000, najchetniej 2000m... a u nas takie ceny, ze za cos ladnego i w interesujacych nas dzielnicach to koszt ok 1.5 mln zlotych lekko! nie do ogarniecia, jakbysmy sie wpieprzyli w kredyt taki, to by chyba dzieci musialy po nas splacac jeszcze ;-) wiec na razie mieszkanko, ale takie, co nas interesuje, tez nie bedzie tanie... licze, ze to co mamy niezle sie sprzeda, bo "nowe", dobrze wykonczone etc... no licze na to... wtedy polowe bysmy mieli, reszta w kredyt... ech... nie lubie kredytow, ale nie ma innej opcji.
 
cześć dziewczynki :)
pragnę dołączyć do super grona przyszłych kwietniówek 2011;-):-)
teścik zrobiony , pierwsza wizyta u ginki zaliczona , jednak nie za dużo było widać więc idę na powtórkę za 2 tygodnie
na BB jestem od jak zaszłam w ciążę z Danielkiem apropos też kwietniaczek:tak:...no i tak leci już czwarty roczek :tak:
pierwszy był synuś teraz obstawiamy dziewczykę:rofl2::laugh2:
pozdrawiam was i gratuluję fasolek
 
Krakowianko do kwietnia masz naprawdę dużo czasu aby wziąść kredyt i zamieszkać na swoim. Wiem Kraków to nie Zielona Góra ceny u Was są kolosalne, ale też więcej zarabiacie. My też byśmy nie dali rady bez kredytu...coś za coś i co dziwne przed ślubem nam dawali grosze a już po małżeństwie o wiele więcej. Idz do banku i podpytaj...ja tam zawsze liczę na siebie, co prawda jest ciężko płacić co miesiąc ratę, bo mogła być mniejsza i taki wysoki kredyt był nie potrzebny ale trudno w życiu jak coś robisz to i popełniasz błędy. Najgorzej stać w miejcsu i nic nie robić wtedy ani nie pogorszysz ani nie polepszysz. Moja teściowa mówi, że wszystko małymi kroczkami, ale ja się nie zgadzam, trzeba ryzykować. My z mężem mamy stałą pracę w budżetówce, ale z tej pracy nigdy byśmy nie mieli domu. Na jedzenie by starczyło z wycieczką zagraniczną już ciężko nie mówiąc o innych dobrach. Ja teraz jak siedzę w domu to trochę więcej na giełdzie szaleje, mam przeznaczoną małą sumę pieniędzy(kredyt mieszkaniowy z pracy), ale i z tego można coś wygrać. Fajnie jak tak nagle, niespodziewanie wpadnie grosza, oczywiście też się przegrywa ale o tym szybko zapominam. MOJA DOBRA RADA ZAŁATWIAJ KREDYT BO PÓŹNIEJ NA 3 BĘDĄ DZIELIĆ!
 
aenye no nam się z działką udało co prawda mała ale w 2001 roku kupiliśmy za 17 tyś zł i wtedy wystarczyła książeczka mieszkaniowa na którą babcia zbierała pół życia:). A teraz kupić działkę to niezły wydatek, ale takie ceny jak u Ciebie to masakra.

Witaj majkam :)
 
reklama
Dzięki Kochane za słowa wsparcia. :* Staram się nie panikować, no ale to nie jest łatwe...

Zazdroszczę Wam tych Waszych gniazdek, my póki co mieszkamy z moimi Rodzicami. Kocham ich, ale... chciałabym, żebyśmy mieli już coś swojego, nawet małego. Niestety w Krakowie są takie ceny, że szkoda gadać... Ja teraz jestem na L4, zostaje więc tylko umowa Męża na czas nieokreślony... a co bardziej złośliwi już nam powiedzieli, że szkoda, że najpierw kredytu nie wzięliśmy tylko postaraliśmy się o dziecko, bo przecież dziecko obniża zdolność kredytową. :/ Jak w ogóle można tak komuś powiedzieć. :/ No ale fakt faktem... nie sądzę, żebyśmy na jedną umowę dostali kredyt... Ale wolę Dzieciątko, niż mieszkanie. Niemniej marzenia pozostają. I tylko czasem żałuję, że żadne z nas nie urodziło się w bogatej rodzinie...

KRAKOWIANKO, nie wiem, czy jakkolwiek mogę Cię pocieszyć, Ty zawsze wszystkie nas Pocieszasz jak Możesz, mogę Cię tylko zapewnić, na swoim przykładzie, że najważniejsze jest maleństwo, Wasze Szczęście i wiara, że marzenia się spełniają.
Już opisywałam część mojej historii...15 wspólnych lat z ukochanym mężem, budowanie "stabilnej przyszłości", wspólne przedsiębiorstwo, dom...jednak nadeszły gorsze czasy, straciliśmy wszystko, a wieloletnie starania o dziecko i porażka w tej sferze były najdotkliwszą przykrością i...główną przyczyną rozstania.
Mój obecny Partner długo nie mógł nawet znaleźć pracy, od początku mieszkamy w wynajmowanych mieszkaniach, ale to właśnie z nim, to właśnie NAM się "udało" najważniejsze, cieszymy się wspólnie tym cudem i, czuję, że to najmocniejszy fundament.

Żaden rozsądek, kalkulacja nigdy nie były dobrym gruntem dla cudów.
................
I Masz rację nazywając tych ludzi złośliwymi.
...............
Popieram stanowisko Aligatorka, my także planujemy wziąć kredyt jeszcze w tym roku
 
Ostatnia edycja:
Do góry