reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Kwiecień 2011

ech, ja uwazam, ze demonizujecie spirale. skoro pisza, ze nie ma zadnych badan wskazujacych, ze wiecej zaplodnionych komorek jest wydalanych z organizmu przy spirali, to tak jest. oczywiscie, to kwestia sumienia. ja sie raczej utwierdzam przy spirali i chyba bede umiala z tym zyc :-) chociaz najpierw sprobuje tej hormonalnej, wyjme najwyzej.
moze mam mniejsze dylematy, bo omijaja mnie tez dylematy natury religijnej. i bardziej ufam medycynie i wiedzy, niz temu, co uwazam za zarodek, a co nie. trzeba pamietac, ze SZANSA ZAGNIEZDZENIA SIE ZARODKA W JAMIE MACICY TO TYLKO 25% - i to 'normalnie', bez stosowania wkladki. teoretycznie przy kazdym okresie jest szansa, ze wydalamy zaplodnione komorki. przy wkladce ta szansa jest po prostu minimalna, bo wlasnie wg chocby tego, co pisala joll - panuja w drogach plciowych takie warunki, ktore zapobiegaja polaczeniu sie komorki z plemnikiem.
i ja bede sie opierac na tym.
poza tym - jesli uwaza sie, ze ciaza zaczyna sie od momentu zagniezdzenia w jamie macicy - to ja nie mam dylematu, po prostu - i prosze, nie przekonujcie mnie i nie odzegnujcie od czci i wiary :-) tak samo - bardzo popieram in vitro, a w tym eliminacje w tym procesie slabszych i niepotrzebnych zarodkow, by dac szanse na szczesliwe rodzicielstwo.
brzmi okrutnie? trudno. widocznie mam podwojna moralnosc :-)

a jako matka chce tez wlasnie zapewnic swoim dzieciom to, na co zasluguja - zdrowa i szczesliwa mame (jesli 3 ciaza sprawila, ze jestem taka slaba, to co bedzie przy 4?), w miare jeszcze cierpliwa, a nie nieszczesliwa niewolnice wlasnej macicy. nie mowie tu absolutnie o Was - mowie tylko i wylacznie o sobie, o wlasnych odczuciach. juz trzecia ciaza sprawila, ze troche czulam sie zlapana w biologiczna pulapke. nie planowalam tej ciazy absolutnie, zaskoczyla mnie totalnie i nie bylam szczesliwa na poczatku. teraz jest inaczej juz, ale wiem, ze czwarta ciaza bylaby dla mnie ogromnym ciosem.

Morgaine
- praktycznie tylko raz zaszalalam faktycznie w dni plodne i mam z tego Masika :-) jak to moj D mowi, to nie wykapany tatus, a z pelnego wytrysku, hehe -D

a propos kalendarzyka - to jedno slowo na minus, chociaz generalnie popieram. wszystko i tak kwestia cykli. np w pierwsza ciaze (ta, ktora poronilam) zaszlam dokladnie w 9 dniu cyklu (kalendarzyk stosowalam) - cykle wowczas mialam 31 dniowe.
dzieki kalendarzykowi i obserwacji sluzu, temperatury itp - zaszlam w ciaze z Filipem, wystarana, wyczekana.

w ciaze z Felkiem zaszlam dokladnie 5 dni przed planowanym okresem - kalendarzyk - cykle 26dniowe. teoretycznie nie bylo zadnych szans na zaplodnienie, a jednak - najwyrazniej ten akurat cykl byl dluzszy od innych, po prostu CUD poczecia.

w Masiowa ciaze zaszlam w pelni owulacji ;-) ale w sumie to juz planowalismy dzidzie, chcielismy 2 miesiace pozniej, ale juz nie stresowalam sie i gdy nas ponioslo to nawet sie cieszylam.

ja uzywalam ZAWSZE gumki, bez gumki nie zaczynala sie zadna akcja - oprocz tych wlasnie czterech.. i coz. mialabym czworke dzieci, gdyby ten pierwszy maluszek sie uchowal :-(

dlatego ja nie bede mogla juz nigdy zaufac kalendarzykowi. nie mowie, ze nie dziala - ja na pewno popelnialam bledy itp. ale ja juz nie zaufam po prostu, ani jemu, ani sobie.

bosz, znowu sie niepotrzebnie rozpisalam :-) musze zaraz z Fiolem do lekarza jechac, bo tez sie zaszkarlatynil. znaczy z dwojka jade. no ale nic, obym ja sie tylko nie zarazila. oni na szczescie czuja sie swietnie, gdyby nie wysypka byliby jak okazy zdrowia :-)
a dzis chlopaki beda spac juz u dziadkow :-) i tak kilka dni :-) mamy wakacje, hehe :-D

no ale to znaczy, ze mnie caly dzien nie bedzie na BB - i jak ja to przezyje!? :-D
...rozbrajające



każdy posiada własny rozum i sumienie, a prawo, wiedza, i medycyna, to kalejdoskop(...)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Kochana ja w pelni rozumiem Twoje obawy, ale bylas dopiero co w szpitalu i mieli Cie pod kontrola. Z dzidzia jest wszystko ok.

Co do ciuszkow to jezeli obawiasz sie przedwczesnego porodu radzilabym sie zaopatrzyc chociz w te najpotrzebniejsze na pierwsze 3-4 dni... Ja sie boje moich skurczow, ale nie dopuszczam czarnych mysli tylko to ze przyjdzie najwyzej szybciej niz powinno.
Zastrzyki na dojzewanie pluc? A co z tymi co rodza nagle duzo przed czasem i nie mialy ich podanych - a dzieci zdrowe i silne.
Moja babcia urodzila sie w 6mc i jej mama (moja prababka) urodzila ja sama razem z sasiadka i trzymala 2 miesiace w "kokonie" z waty podwieszanym pod sufitem (cos jak mini hamak). A babcia cale zycie okaz zdrowia :)
Ja nie mowie teraz zeby trzymac dziecko w wacie, ale chodzi mi o to zebys odrzucila od siebie te wszystkie czarne mysli. Przez nie niepotrzebnie sie nakrecesz i bole przychodza. Ja wiem ze to juz 3mc i nie da sie myslec o niczym innym. Rozumiem. Ale chociaz sie postaraj...

Co do KTG mi skurcze skakaly do 80 (rodzilam przy 150) no i co? Nic nie zrobie. Szyjka zamknieta. A przepowiadajace musza byc.
A pozatym Ci powiem ze zawsze tak mam ze jak badaja to macica miekka, dzidzia sie rusza i wystko wyglada jak idealna ciaza z nienormalna matka ktora sobie zmysla :D:D hehe.

Pozatym nie przegapisz TYCH skurczy jak zacznie sie cos dziac. Na nie nie da sie uodpornic. :)

Głowka do gory! Tule mocno :*

w 8 miesiącu jak jest ryzyko porodu lepiej wziąc taki zastrzyk, bo płuca zaczynaja się rozwijac wlasnie w 8 mcu. Lepiej urodzic np. w 7 jak jeszcze się nie rozwijaja niz w trakcie rozwoju płuc. Dlatego taki zastrzyk jest wskazany na początku 8 mca. Miałam ten zastrzyk przy Rafale jak trafilam do szpitala.. ale donosiłam (tzn przeleżalam w szpitalu) do 37tc...
 
w 8 miesiącu jak jest ryzyko porodu lepiej wziąc taki zastrzyk, bo płuca zaczynaja się rozwijac wlasnie w 8 mcu. Lepiej urodzic np. w 7 jak jeszcze się nie rozwijaja niz w trakcie rozwoju płuc. Dlatego taki zastrzyk jest wskazany na początku 8 mca. Miałam ten zastrzyk przy Rafale jak trafilam do szpitala.. ale donosiłam (tzn przeleżalam w szpitalu) do 37tc...
Ja rozumiem i nie neguje tego wcale i uwazam ze bardzo dobrze go wziasc (sama w razie potrzeby bym wziela), tyle zeby za bardzo sie nie przejmowac w stylu "co jak zaraz urodze, a nie dostalam tego zastrzyku?", bo sa dzieci co go nie dostaly i zyja :)
 
pewnie mnie zbesztacie itp ale Aenye poruszyla temat in vitro
generalnie jestem za ale z jednym minusem. Po co "produkowac" nowe dzieci jak jest tyle nie chcianych?? lepie zaadoptowac jak sie nie moze miec wlasnych naturanie. I tyle w tym temacie.

kupilam jednak na allegro wszystko bo w sklepie wszystko bylo 2-3 zl drozej niby nie duzo ale w sumie wyszlo taniej allegro.
a materacyki w cudowny sposob byly od 29zl :), tylko oczywiscie zapomnieismy zmierzyc czy lozeczko jest 120/60 czy 140/70.
mamy jeszcze czas :)
 
nati, widzę, że mamy podobne zdanie. Chociaż rozumiem też kobiety, które nie mogą mieć dzieci i nie mogą być w ciąży tak jak te, które urodziły. Ale adopcja wg mnie to dobry sposób.
 
póki co jedziemy dzisiaj do lekarza...czeka nas poważna rozmowa...mam nadzieję, że uda mi się powiedzieć to, co chciałabym...szkoda, że tak to wygląda, bo uwielbiam tego faceta...spytam, czy widzi jakieś rozwiązanie dla mnie, czy potrafi mi pomóc...jeśli nie- szukam innego. Dla niego też to będzie z korzyścią, bo się ode mnie uwolni...

asiunia oni nie mieli mnie pod kontrolą, bo dla mnie położenie do łóżka i podawanie duphastonu i no-spy (czyli dokladnie to, co robię caly czas w domu) to nie jest kontrola, a jak coś się działo i chciałam, żeby lekarz mnie zbadał (krwawienie), to przekazal tylko przez pielęgniarkę, że nie widzi takiej potrzeby. To jest kontrola? To jest kpina!
 
pewnie mnie zbesztacie itp ale Aenye poruszyla temat in vitro
generalnie jestem za ale z jednym minusem. Po co "produkowac" nowe dzieci jak jest tyle nie chcianych?? lepie zaadoptowac jak sie nie moze miec wlasnych naturanie. I tyle w tym temacie.
adopcja to piękna sprawa
ale też trudny proces
niektóre pary z góry wiedzą, że nie mają szans na adopcję

dla wielu par perspektywa przeżycia bez najważniejszego dzieła ich życia wydaje się być piekłem, mnie nie dziwi, że wspomagają się tym cudem medycyny
"produkcja" to niestosowne słowo,
dla par walczących o możliwość posiadania własnego dziecka, to także cud poczęcia

produkt, to zbiór z góry określonych cech, efekt projektu, a dziecko poczęte nawet w procesie mikromanipulacji nie może ich mieć, nie wiadomo jakie będzie, jakiej płci, jakiego wzrostu, jaki posiądzie poziom inteligencji itd

ciąża to proces, a in vitro, to wspomaganie tylko jednego z etapów tego procesu,
wiele z nas wspomaga się cały czas...

...być może za parę - parenaście lat będzie to jedyna możliwość prokreacji, zanieczyszczenie środowiska znacznie odbiło się na płodności mężczyzn...
 
mitaginka, trzymam kciuki. Poradzisz sobie i powiesz lekarzowi o wszystkim, co Cię gnębi i dokucza, wierzę w Ciebie. I nie gadaj, że się od Ciebie uwolni, bo na pewno nie raz miał pacjentki z większymi problemami, poza tym z tego, co mówisz wcale się nie złości i odpowiada na Twoje pytania, więc nie jest do Ciebie uprzedzony. A nowy lekarz będzie musiał wszystko od początku poznawać, całą historię ciąży, ten już Cię zna. Może warto przy nim zostać.

A mnie dobija i dołuje problem z moją mamą. Psuje mi nerwy, ostatnio się znowu kłóciłyśmy. Teraz niby się mnie nie czepia, ale nawet nie przeprosiła za ostatnie niemiłe rzeczy. Martwię się, jak to będzie po urodzeniu Gabrysi. Najchętniej wyjechałabym do innego miasta. Chce w tym tygodniu znowu przyjść do mnie a ja już mam dość tego, że ona się ciągle wprasza a mnie nigdy nie zaprosi do siebie. Wczoraj mi było bardzo przykro i głupio jak u teściów wyszło, że mojego męża jeszcze nigdy do siebie nie zaprosiła. Obiecała, że nas zaprosi i tego nie zrobiła. Mój mąż już się wkurzył i powiedział mi, że my też jej nie będziemy zapraszać i nie chce żeby moja mama tu przychodziła. Nie dziwie mu się, bo nie raz widział jak się przez nią denerwowałam będąc w ciąży. A ja nie potrafię powiedzieć jej wprost, żeby nie przychodziła. Mnie samej też nie zaprasza do siebie. Boli mnie to. A nie umiem się zupełnie odciąć i się jej sprzeciwiać. Jednak jeszcze potrafi mną manipulować a na pewno moimi nerwami.
 
póki co jedziemy dzisiaj do lekarza...czeka nas poważna rozmowa...mam nadzieję, że uda mi się powiedzieć to, co chciałabym...szkoda, że tak to wygląda, bo uwielbiam tego faceta...spytam, czy widzi jakieś rozwiązanie dla mnie, czy potrafi mi pomóc...jeśli nie- szukam innego. Dla niego też to będzie z korzyścią, bo się ode mnie uwolni...

asiunia oni nie mieli mnie pod kontrolą, bo dla mnie położenie do łóżka i podawanie duphastonu i no-spy (czyli dokladnie to, co robię caly czas w domu) to nie jest kontrola, a jak coś się działo i chciałam, żeby lekarz mnie zbadał (krwawienie), to przekazal tylko przez pielęgniarkę, że nie widzi takiej potrzeby. To jest kontrola? To jest kpina!

Masz racje. Jedz do tego gina i powiedz wszystko co Ci na serduchu lezy! Jesetm ciekawa co powie.

Co do tego szpitala to rzeczywiscie troche sprawe olali... Nie chce nikogo tlumaczyc, ale uwazam ze przyjmujac ciezarna na oddzial powinno sie ja przebadac w zdloz i w szerz a nie po omacku... Dziwne troche...

Czekam w takim razie na wiesci co Ci madry ginekolog powie :) 3mam kc iuki :)


Cucumber nie zazdroszcze sytuacji z mama.Jakas chora jest ta sytuacja. U mnie nikt nikogo nie zaprasza tylko przyjezdza i tyle. Moze ja tez raz postawcie przed faktem dokonanym dzwoniac na 3min przed ze podjezdzacie wlasnie do niej i ma szykowac kawe :) ciekawe co wtedy zrobi? Bo chyba nie odmowi?
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Cucumber...współczuję i łączę się w bólu, gdyż dobrze go znam

Mitaginko, trzymam kciuki za Twoje spokojne nerwy, proszę, Postaraj się zachować spokój, wiem, że trudno w tej sytuacji, ale Uwierz, że będzie dobrze, że lekarz Cię wysłucha i zastosuje najlepsze z możliwych rozwiązań, a Ty Przestaniesz odczuwać dolegliwości i Urodzisz Zdrowy Skarb o czasie
 
Do góry