pewnie, kazdy musi sam podjac decyzje. ja opieram sie glownie na tym, ze spiralki 'staraja sie' nie dopuszczac plemnikow do jajeczek, czyli minimalizuja ryzyko zaplodnienia. moze lepsze w tej kwestii sa wkladki hormonalne.
tak po prawdzie to nie zdecydowalam sie jeszcze w 100%. chcialabym, zeby to bylo cos, o czym nie musze myslec i co da mi szanse cieszyc sie seksem bez strachu o kolejna ciaze. czwarte bejbe byloby dla mnie juz naprawde masakra. nie wyobrazam sobie, nie chce i musze temu zapobiec. kocham te moje dzieciaczki nad zycie, na trzecie nie moge sie doczekac totalnie, bede wielbic kazdy jego oddech - ale naprawde, ja dziekuje za wiecej ;-) moze za X lat mi sie odwidzi - ale jesli cos mi sie znowu ZDARZY?
niby wystarczy sie wstrzymac w tych kilku dniach - ale coz, na wlasnym przykladzie wiem, ze nie moge na tym polegac. latynoski temperament
musze zminimalizowac to ryzyko i juz. moze zatrzyki???
edit: doczytalam tyle na ich temat, ze nie, dzieki. znowu krwawilabym miesiacami. koszmarrrrrrrrrrrrr
edit 2:
"Każda wkładka wewnątrzmaciczna posiada nitki, które powinny zostać skrócone przez lekarza zaraz po jej założeniu. Nie mogą być one zbyt krótkie ani zbyt długie, gdyż bywają przyczyną dyskomfortu oraz bólu podczas stosunku. Lekarz powinien nauczyć wszystkie kobiety stosujące środki wewnątrzmaciczne wyczuwania nitek wkładki, oraz oceny prawidłowego umiejscowienia wkładki. Czynność tą należy przeprowadzać po każdej miesiączce, gdyż wtedy jest największe prawdopodobieństwo wypadnięcia wkładki. Jeżeli nic niepokojącego się nie dzieje, to wizyty kontrolne u lekarza należy przeprowadzać 1-2 razy do rok. Nie zaleca się stosowania tamponów, aż do chwili ustania pierwszej miesiączki po założeniu wkładki, gdyż wtedy ryzyko wystąpienia zakażenia jest największe. Po tym okresie można używać tamponów, pamiętając o tym, aby podczas ich wyjmowania nie zaczepić o nitki wkładki."
czyli jednak mozna tampony. och.
...na pewno tak działa kapturek...
"Jak działa spirala i co z tego wynika?
Wkładka ma kilka różnych dróg działania. To właśnie dzięki temu złożonemu działaniu jej skuteczność jest tak wysoka.
Po pierwsze, spirala utrudnia plemnikom dotarcie do bańki jajowodu, gdzie najczęściej dochodzi do zapłodnienia. Dzieje się tak dlatego, że
spirala powoduje jałowy, czyli bezbakteryjny odczyn zapalny.
Po drugie jony miedzi dodatkowo unieruchamiają plemniki.
Po trzecie wkładka zmienia śluzówkę macicy tak, że rozwijająca się
zapłodniona komórka jajowa (czyli fachowo mówiąc blastocysta) nie może się w nią wszczepić.
Czwarty sposób działania odnosi się tylko do spiral wyposażonych w pojemniczek z hormonami. W ich przypadku hormony wpływają na śluz szyjki macicy czyniąc go nieprzepuszczalnym dla plemników i dodatkowo utrudniając implantację (wszczepianie się rozwijającej się komórki jajowej).
Jak widać z tego opisu, spirala ma właściwie podwójny efekt. Z jednej strony zapobiega zapłodnieniu, z drugiej zaś dodatkowo utrudnia wszczepienia rozwijającej się komórki jajowej i tym samym uniemożliwia ciążę.
Takie działanie rodzi kolejny ideologiczny spór. Czy wkładka jest środkiem antykoncepcyjnym, czy poronnym?
Dla wielu rozważających skorzystanie z wkładki kobiet, odpowiedź na to pytanie jest naprawdę ważna. Zanim jednak na nie odpowiemy, postawmy sprawę jasno. W krajach cywilizowanych ( potwierdza to definicja ONZ) za początek ciąży uważa się zagnieżdżenie się blastocysty w śluzówce macicy, a nie zapłodnienie czy kilkudniowy okres pomiędzy zapłodnieniem a zagnieżdżeniem. Takie jest zdanie prawa i takie jest zdanie medycyny. Innymi słowy o działaniu poronnym można mówić dopiero od czasu początku ciąży. Ta logika tłumaczy też, dlaczego nawet w państwach, w których prawo do aborcji jest ograniczone (choć gwoli prawdy dodać należy, że w rozwiniętych krajach zachodnich prawo to nie jest tak radykalnie okrojone jak w Polsce) ograniczenia te w żaden sposób nie wpływają na dostępność spiral.
Tyle mówi prawo i medycyna. Jednak są kobiety, które mimo tych zastrzeżeń nie czułyby się komfortowo wiedząc, że stosowana przez nie metoda antykoncepcji zaczyna działać dopiero po zapłodnieniu. Czy te kobiety mogą korzystać ze spirali? Moim zdaniem tak. Skrupulatne badania naukowców wykazały, że u kobiet korzystających ze współczesnych spiral nie dochodzi do zapłodnienia. Stwierdzono to na podstawie obserwacji, które miały wykazać, czy użytkowniczki wkładek częściej niż inne kobiety wydalają zapłodnione komórki jajowe, czy też nie. Badanie to wykazało, że używanie spirali nie ma na to żadnego wpływu. Innymi słowy, kobiety korzystające z wkładki tak samo często jak inne wydalały zapłodnione komórki. Oznacza to, że spirala najczęściej zapobiega zapłodnieniu, a efekt poronny jest wątpliwy. Tak więc zapłodnienie, a następnie wydalenie blastocysty może się zdarzyć, ale nie częściej niż wśród kobiet nie korzystających z wkładek. Kolejnym potwierdzeniem tej tezy jest fakt, że kobiety używające wkładki nie ponoszą większego ryzyka ciąży pozamacicznej.
- Pięknie – może nam na to odpowiedzieć wahająca się kobieta – ale czy możecie mi dać pełną gwarancję, że jeżeli założę sobie spiralę, to żeby nie wiem co, nie zostanę zapłodniona i spirala nie spowoduje wydalenia zapłodnionej komórki?
Niestety, takiej gwarancji nie możemy jej dać. I dla takiej kobiety niewielką pociechą byłaby świadomość, że taki rozwój sytuacji byłby równie prawdopodobny, gdyby nie zdecydowała się na założenie spirali.
Dla kogo nadaje się wkładka?
Tak samo jak w przypadku wszystkich innych metod antykoncepcyjnych, są kobiety, które nie powinny stosować spirali są to panie :
- z ostrymi stanami zapalnymi w obrębie narządu rodnego
- z przewlekłym nawracającym zapalenia przydatków
- chore na schorzenia przebiegające z znacznym ryzykiem ich zaostrzenia podczas jakichkolwiek stanów zapalnych; np. zapalenie wsierdzia, czy choroba zastawek serca
- chore na schorzenia w których słabnie naturalna odporność organizmu (AIDS, cukrzyca)
- uskarżające się na długotrwałe intensywne miesiączki (wkładka może jeszcze przedłużyć i zwiększyć krwawienie)
- ze zmianami w macicy (m.in. mięśniaki). W ich przypadku wkładka mogłaby okazać się mniej skuteczna i zintensyfikować krwawienie
- a także kobiety z wadami wrodzonymi macicy zmieniającymi jej kształt(np.: przegrody itp.)
Z tej listy wyłania się pierwszy z negatywnych skutków ubocznych wkładki: stosujące ją kobiety mają przedłużone okresy i spirale mogą też zintensyfikować towarzyszący miesiączce ból.
Kolejna wada wkładek związana jest ze stanami zapalnymi. U użytkowniczek spiral stany zapalne łatwiej się rozwijają dlatego też powinny one zgłaszać się do lekarzy natychmiast po zaobserwowaniu u siebie nawet niewielkich objawów zapalnych.
Zabieg zakładania spirali też obarczony jest pewnym, choć niewielkim, ryzykiem. Może dojść do uszkodzenia macicy. Takim niebspiecznym okresem jest czas zaraz po porodzie.
W naszym kraju lekarze na ogół polecają spirale tylko tym kobietom, które już rodziły. Podyktowane jest to dwoma względami: po pierwsze w ich przypadku łatwiej jest założyć spiralę. Po drugie,
w wypadku gdyby doszło do zaostrzenia się przewlekłych stanów zapalnych, kobieta może mieć trudności z zajściem w ciążę.
Takie postępowanie – spirala tylko dla kobiet, które mają dzieci - nie jest ścisłą medyczną zasadą. Z wkładek mogą korzystać także te kobiety, które jeszcze nie rodziły, choć przed podjęciem decyzji powinny zostać poinformowane o wszystkich ewentualnych powikłaniach. Obowiązkiem lekarza nie jest więc decydowanie za pacjentkę, ale dokładne przedstawienie jej możliwego ryzyka.
Lekarz powinien też poinformować pacjentki, że spirala zwiększa ryzyko łatwiejszego powstawania stanów zapalnych, tak więc ryzykowny tryb życia seksualnego (liczni partnerzy) może narażać je bardziej niż kobiety nie korzystające ze spirali."
w to unieruchomienie plemników jakoś nie wierzę, bo skąd by było tyle ciąż przy zastosowanej spirali,
pozostaje więc tylko działanie poronne, bo twierdzenie, że...
"za początek ciąży uważa się zagnieżdżenie się blastocysty w śluzówce macicy, a nie zapłodnienie czy kilkudniowy okres pomiędzy zapłodnieniem a zagnieżdżeniem" to obłudne odwracanie kota ogonem, przecież, gdyby nie spirala "blastocysta" przecież by się "zagnieździła", albo NOWE ŻYCIE MIAŁOBY SZANSĘ TRWAĆ
pomijając powyższe, cała reszta zagrożeń, a nawet każde z osobna dyskwalifikują tę metodę, to po prostu niebezpieczny środek, a spirale dodatkowo uzbrojone w hormony, to już kompletna bomba....zegarowa