hej, no to jestem na dłużej bo mała z dziadkiem do przedszkola wysłałam.
Na wizycie generalnie ok, z małym wszystko w porządku, szacowany na 3700 g (hmm myslałam, że będzie więcej
) no i wciąż pupcią w dół. szanse na obrót już raczej minimalne przy takich wymiarach (brzuszek ma na 40 tygodni obżarciuch mały ;-)). Szyjka jeszcze wysoko, ile ma nie sprawdzałyśmy bo w tej chwili to już znaczenia nie ma. Przy II porodzie położenie miednicowe nie jest jeszcze wskazaniem do cc ale przy masie powyżej 3500 ryzyko jest duże więc sama lekarka sugerowała operację.
Ginka najpierw zaproponowała mi 5 kwietnia ale uprosiłam wcześniej
. No bo wiecie, ja mam do tego szpitala kawał drogi, przy założeniu zerowych korków min. 40 minut i naprawdę wolałabym jechać tam na spokojnie a nie w bólach i strachu. 30 akurat moja prowadząca ma dyżur więc się mną zajmie. Mogę zjeść lekkie śniadanie około 8-9 i mniej więcej na 14 mam się zjawić w szpitalu, z torbą normalnie jak do porodu ;-) (no dobra, wypakuję kółko do siadania ;-) a zainwestowałam w takie prawdziwe poporodowe a nie do pływania ;-)). Dobę podobno leży się na sali poporodowej bez dzieciaczka (położne dowożą w miarę możliwości) a potem już z maleństwem pod warunkiem, że jest miejsce. Jeśli nie to matka ląduje na trochę na patologii ciąży a dziecko na noworodkach. Ale można zejść do maleństwa
Cieszę się ale i boję, jak to wszystko będzie? Kiedy wkłada się tę wielką podpachę? Przed operacją? Zakładają cewnik czy nie ma takiej potrzeby? Mnóstwo pytań krąży mi po głowie...
Jutro do lekarza, zobaczymy co powie, mam cichą nadzieje ze mnie skieruje na cc w poniedziałek, naprawde bym sie ucieszyła.
to rodziłybyśmy razem hihihii
Kamile85 nie denerwuj sie...Moja tez od 2 dni leniwa bardzo...
Tym bardziej ze tobie zostalo tylko 9 dni
I jak Kamile pojechałaś w końcu na ktg? MI ginka wczoraj powiedziała, że jakby maly leniwie sie ruszał lub odwrotnie, przez dłuższy czas mocno się miotał to jechać zrobić ktg bez względu na porę dnia czy nocy
Hej,a ja wracałam od koleżanki dwa bloki dalej.I takie mnie skurcze dopadły,że siedziałam na środku ulicy i za którymś razem udało mi się dopiero zadzwonić po męża.
Dziecko przerażone.Ja nie przeżyję porodu
Chłop ma jakieś durne teksty,że już raz przeżywałam.przeszło,ale nie wiem co to będzie.Co innego pierwszy poród,jak człowiek nie wie co go czeka.Co innego sobie gadać,jak się zapomniało.A co innego jak się właśnie przypomniało....Ratunku.
taaaaaaaa, mi się jeszcze nie "przypomniało" ale jednak mimo wszystko pamiętam co nieco
. I tym bardziej ciesze się z cc
czesc dziewuszki,
nie pisalalm nic bo mi sie po prostu juz wszystkiego odechcialo.Bylam dzis u ortopedy,mam skierowanie na cc,juz nie da sie tego uniknac wiec po swietach ide.Z reszta i bez tego spojenia rodzilabym cc bo lekarka twierdzi ze bedzie ponad 4kg:-
zawstydzona/y:
ale czemu się przejmujesz? Będzie dobrze
Gosiaczku, pisałaś o tym, że nie jesteś pewna czy to skurcze czy mały się wypina. No właśnie ja miałam tak samo
ale wczoraj ginka sama zauważyła, że to jednak brzuch się napina, czyli skurcze są więc tym bardziej wyznaczyła mi wcześniejszy termin cc
. Teraz tylko wytrzymać do poniedziałku...oj wołałabym uniknąć szalonej jazdy do Warszawy w skurczach tylko po to, żeby i tak mnie pocięli.