Witajcie z prawie rana...
ja mam dzisiaj dzień leniwca, już mężowi nawet zapowiedziałam, coby się chłop nie zdziwił jak mnie po powrocie z robo w piżamie zobaczy. Doszłam do wniosku, że dwa dni nadmiernej aktywności w sprzątaniu w zupełności wystarczą, a jeszcze po wczorajszym badaniu czuję się jakbym miała zaraz urodzić.
Gabi Ty nie stresuj tu dziewczyn, bo wszystkie pójdą na cc ;-) mnie jeszcze nie zaczęło się przypominać, ale specjalnie za tym nie tęsknię. Ale zdaj się że to już finisz u Ciebie, może tym razem dzidzia nie każe na siebie tak długo czekać :-)
Siruna no to nieciekawa sytuacja, ale może jeszcze jakoś się to wszystko wyklaruje.
Eh, ale masz wesoło z tymi babkami ;-)
A remontem się nie przejmuj, zanim wyjdziesz ze szpitala z dzidziuśkiem to mąż powera dostanie i wszystko podokańcza.
A już nie wiem co miałam jeszcze napisać... może później spróbuje :-)
Trzymajcie się cieplutko i uważajcie na siebie drogie kwietniówki.
ja mam dzisiaj dzień leniwca, już mężowi nawet zapowiedziałam, coby się chłop nie zdziwił jak mnie po powrocie z robo w piżamie zobaczy. Doszłam do wniosku, że dwa dni nadmiernej aktywności w sprzątaniu w zupełności wystarczą, a jeszcze po wczorajszym badaniu czuję się jakbym miała zaraz urodzić.
Z tego co pamiętam, to cewnik zakładają od razu po zabiegu, a z podpachami bujasz sie jak jesteś już w stanie samodzielnie wstać. Ja miałam znieczulenie zoo i nie pamiętam teraz ile to trwało, ale po "zabiegu" leżałam na takich podkładach higienicznych i przychodziły piguły mnie doprowadzać do ładu (okrutnie to krępujące, ale cóż poradzić). Dzidziuśka miałam od razu przy sobie (póki mąż siedział ze mną) a w nocy przywozili mi go do karmienia (chyba raz).Cieszę się ale i boję, jak to wszystko będzie? Kiedy wkłada się tę wielką podpachę? Przed operacją? Zakładają cewnik czy nie ma takiej potrzeby? Mnóstwo pytań krąży mi po głowie...
Gabi Ty nie stresuj tu dziewczyn, bo wszystkie pójdą na cc ;-) mnie jeszcze nie zaczęło się przypominać, ale specjalnie za tym nie tęsknię. Ale zdaj się że to już finisz u Ciebie, może tym razem dzidzia nie każe na siebie tak długo czekać :-)
Siruna no to nieciekawa sytuacja, ale może jeszcze jakoś się to wszystko wyklaruje.
Witajcie w kolejny mroźny wiosenny poranek!
Gabi - tym przypomnieniem mnie zabiłaś, ja na szczęście nie mam co sobie przypominać
Osa - pączuszki, już wiem, na co mam dzisiaj ochotę
Ja już po kłótni z M., i po telefonie z przeprosinami (z jego strony), myślę o śniadanku, bo kuchania nareszcie opustoszała (wcześniej teściówka z siostrą M. rozprawiały przy śniadaniu o jakichś chorobach i naturanych sposobach leczenia, o czym wogóle nie miałam ochoty słuchać). Dzisiaj jeszcze szkoła rodzenia i idę do mamusi, bo najlepiej się czuję na własnych śmieciach
A no i wczoraj z M. rozłożyliśmy panele naszej sypialni, remont posuwa się do przodu, ale załamana jestem, bo na termin napewno nie zdążymy :-(
Cholera, przylazły mi mendy do pokoju i gadają o czymś, co mnie wogóle nie interesuje. Muszę się szybko zbierać, bo mnie zamęczą...
Eh, ale masz wesoło z tymi babkami ;-)
A remontem się nie przejmuj, zanim wyjdziesz ze szpitala z dzidziuśkiem to mąż powera dostanie i wszystko podokańcza.
A już nie wiem co miałam jeszcze napisać... może później spróbuje :-)
Trzymajcie się cieplutko i uważajcie na siebie drogie kwietniówki.