reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kwiecień 2009

aha
bardzo sie ciesze, ze cie podnosze na duchu :-D
jest nam z pewnoscia troszke ciezej, ale nie wiem czy czasami tak z dala to nie lepiej
jak juz pisalam, dla mnie najwazniesza jest obecnosc meza z nami, jakbym miala jechac do polski, to by bylo mocno ograniczone
a potem takiego maluszka taszczyc do domu :baffled:

ja mam termin wczesniej, bede cie wspierac swoimi doswiadczeniami :tak:
 
reklama
Ja zdecydowałam się na poród tutaj. Nie będę jechać do Polski.
Najpierw myśleliśmy ze uda się nam tak ale przemyśleliśmy wszystko i jednak zostanę tu.
Po pierwsze nie chcę zostać w Polsce sama . A mąż mógł by przyjechać tylko na kilka tygodni. A potem co? Musiała bym poprosić moją mamę by się do mnie przeniosła i mi pomogła. Bo nie wyobrażam sobie jak bym miała dawać se rade w codziennym życiu sama z 3 tygodniowym dzieciaczkiem. Moja mamusia oczywiście chętnie, ale od bycia ze man i przy dziecku jest mój mąż. Nie mogę być taka egoistką ze z obawy o barierę językową że zabiorę mu malutkiego na kilka miesięcy. On bardzo chce być przy mnie. A ja nie wyobrażam sobie być bez niego. I zresztą ile potem zostać w tej polsce. 3 - 4 miesiace? Jak z tamim malutkim wyrószyć w taką podróż. Wszystko przewozić? Znów organizować przestrzeń i cały świat malutkiego.
I decyzja sama się podjęła :-)
Pomyśle może poproszę mamę by na początkowe 2 tygodnie jak mój luby będzie już musiał wrócić do pracy by przyjechała. I zresztą będę chciała malutkim sie pochwalić:-)
 
Wielkie dzięki Alpa.

Marys gratuluję podjęcia decyzji.

Ja zbieram się na holenderski....nie przepadam za tym językiem, ale cóż przyda się hehe chociażby może przy porodzie :) .

Buzka kwietnióweczki
 
Ostatnia edycja:
Witam wszystkie kwietnówki. Ja mam termin na no a teraz zabieram sie do czytania postów bo duzo tu tego:-);-):-)
mi kilka dni to zajęło ;-) dzisiaj już wchodzę uradowana, że jestem na bieżąco a tu kolejne kilka stron do poczytania ;-) strasznie płodne te nasze dziewczyny :-D
 
tak czytalam rozwazania zagranicznych mam i mimo ze mieszkam w PL to wtrace swoje 3 grosze;-)my z mezusiem mamy to szczescie ze mimo mlodego wieku mamy swoje mieszkanie, rodzice mieszkaja pare km od nas i poki co dosc czest sie z nimi widujemy i na kazdym kroku oferuja pomoc.. dodam ze i moi i meza rodzice sa po rozwodach i tatowie maja nowe rodziny, takze pomocy bysmy mieli co niemiara:-) najbardziej to sie chyba przejmuje mama mojego T.. ze sobie rady nie damy sami, ze z dwoma psami i dzieckiem bedzie mi ciezko sobie poradzic.. nawet obmyslila plan, ze "najlepiej" bedzie jak sie do nas wprowadzi.. moze to dziwne co powiem, ale my z mezem sami chcemy sobie poradzic.. pokazac wszystkim, ze jak sie bardzo chce to da sie wszysko pogodzic i zorganizowac:-) poki co jak tesciowa snuje takie plany to ja nie mam odwagi jej tego powiedziec, tylko ciagle mowie "to jeszcze tyle czasu, napewno cos madrego sie wymysli do tego czasu".. wsumie to mi nie o to chodzi, zeby sie calkowicie od nich odciac, a raczej o to, ze z pewnymi sprawami musimy radzic sobie sami.. wiadomo jakas mala pomoc wchodzi w gre, ale nie taka ze ktos bedzie przychodzi i np mi gotowal obiady dzien w dzien, albo opiekowal sie moimi psami i dzidziusiem, bo od tego jestesmy my:-) moze narazie mam do tego takie lekkie podejscie, bo to nasz pierwszy dzidzius i niewiem co mnie czeka.. ale z drugiej strony zona mojego taty tez niedawno (w lipcu) rodzila i jakos daja rade mimo ze tata calymi dniami w pracy siedzi.. takze wydaje mi sie ze dobra organizacja moze uczynic cuda:-)
 
Ja też będę rodziła tutaj, a nie w Polsce. Mam bardzo dobrą opiekę i najważniejsze, żeby był ze mną mój M. Według mnie pierwszy okres, czyli poród i pierwsze tygodnie po porodzie, to jest czas tylko dla rodziców i dziecka, aby się do siebie przyzwyczaili i nauczyli radzić sobie w zupełnie zmienionym świecie. :tak: Dopiero potem, jak już okrzepniemy, będzie czas dla babć, dziadków i całej reszty rodziny. :sorry2:

Na wtorkowej wizycie moja ginekolożka poradziła, że powinniśmy zacząć rozglądać się za szkołą rodzenia, szpitalem, gdzie chcę rodzić, i położną. Myślałam, że jeszcze mam duuuużo czasu na takie decyzje... :confused: Jutro idziemy do pierwszego szpitala, akurat mają „drzwi otwarte“, na rekonesans. Najlepiej by było gdyby udało się załatwić wszystko w jednym miejscu, ale zobaczymy... ;-)
 
ewelyn_m zadzwon do lekarza- lepiej porozmawiac z fachowcem! lepiej żebys sie nie martwiła... choc nie wiem czy pieczenie to dobry objaw...dzwon i szybko daj znac!


Więc dzwoniłam do lekarza i przełożył mi wizytę z 17.11 na 10.11 chyba że będzie mnie mocniej bolało to mam dzwonić i do mnie przyjedzie a tak to mam odpocząć i leże już w łóżeczku mam nadzieje że nie będzie bardziej boleć:-(
 
Ja niestety leżę drugi dzień.Szyjka się skraca,łożysko tuż przy ujściu:no: z synem też leżałam,ale 3,5 miesiaca a nie 5:baffled: No i leżenie z trzylatkiem to nie taka prosta sprawa.Na razie na etapie organizacji jesteśmy.Trzymajcie kciuki,żeby mi sie jednak udało:zawstydzona/y:
Mam nadzieję,że u Was ok.
Pozdrawiam.

Gabi zaciskam mocno kciuki - dasz radę na pewno, tylko zorganizuj sobie kogoś do pomocy nad młodym i w ogóle nad wszystkim innym :tak: Łożysko jeszcze ma czas by pójść w górę i na pewno tak się stanie, a z szyjką.. może jakiś pesar ci założą albo szew - lekarz nie proponował ci tego?
Mnie pewnie też czeka leżenie prędzej czy później bo problemy szyjkowe lubią się powtarzać w kolejnych ciążach, a w poprzedniej "kanapowałam" przez trzy miesiące, ale odganiam na razie takie myśli najdalej jak się da:baffled:

Więc dzwoniłam do lekarza i przełożył mi wizytę z 17.11 na 10.11 chyba że będzie mnie mocniej bolało to mam dzwonić i do mnie przyjedzie a tak to mam odpocząć i leże już w łóżeczku mam nadzieje że nie będzie bardziej boleć:-(

Oby to nie było nic groźnego i odpoczynek pomógł :tak:

A poza tym to przeraża mnie tutaj to, że jeśli poród przebiega bez komplikacji to po paru godzinach idziesz z niemowlaczkiem do domu.

Mój mąż ma przyjaciela w Belgii, którego żona rodziła tuż przede mną - urodziła wcześniaka z niską masą urodzeniową i byłam w wielkim szoku kiedy się dowiedziałam że następnego dnia wyszli ze szpitala do domu. A już całkiem szczęka mi opadła kiedy zobaczyłam zdjęcia z porodu i szpitala na których widać było rodzinną imprezkę powitalną - wszystkie babcie, ciotki, wujkowie i małe dzieci zgromadzone w szpitanym pokoju, prezenty i przekąski a pośrodku obolała mama i dzieciątko które wszyscy podawali sobie z rąk do rąk :szok::szok::szok:
"U nas" to nie do pomyślenia i chwalę sobie naszą co by nie mówić jednak nie najgorszą służbę zdrowia.
 
malutka_z_krk23 mamy podobne poglądy do was. Chcemy być samodzielni ale wiemy ze bez pomocy nie damy sobie rady, dlatego staramy sie wyjasnić naszym rodzicom, że w razie czego chętnie przyjmiemy od nich pomoc,a nawet sami o nią poprosimy.;-) cóż ale rodzice jak rodzice zawsze będą sie martwić i nawiedzać nasze domy aby poprostu pomóc:-) czasem to moze byc troche natarczywe ale cóz wszystko da sie delikatnie wyeliminowac:-)
 
reklama
umi2 bardzo ladnie ujelas to o co mi mniej wiecej chodzilo:-) jak bedziemy potrzebowali pomocy to o nia poprosimy i tyle.. ja nie oczekuje od nikogo aby juz teraz martwil sie o to jak my sobie poradzimy i rozwiazywal na rozne sposoby nasze problemy.. sami, swiadomie zdecydowalismy, ze dzidzius powinien pojawic sie w naszej rodzinie i wiemy jakie to za soba niesie konsekwencje.. mi nie chodzi o to, ze pomocy rodzicow mowimy NIE tylko o to ze przynajmniej chcemy sprobowac poradzic sobie samemu.. ja swoich rodzicow umie ustawic do pionu, gorzej z mezem.. ja jak mi cos nie pasuje to juz teraz odrazu mowie, ze bedzie tak i tak i po gadaniu:-) natomiast moj T ma dziwny sposob na swoja mame.. najpierw pozwala jej sie wygadac, wiec ona potrafi dzwonic po 100 razy dziennie, a on udaje ze tego slucha dla swietego spokoju, a po jakims czasie zaczyna sie z nia klucic i stawia na swoim.. ja poki co w to sie nie wtracam i uwazam, ze to on powinien z nia zalatwiac niektore sprawy i na niektore rzeczy zwrocic uwage.. narazie wszystko jest ok, bo nikt nie uzywa sformulowaniu typu "masz" albo "macie" tak zrobic, bo to dziala na mnie jak plachta na byka:-)
kurde ale sie rozpisalam i to polowe wogule niepotrzebnie pisalam:zawstydzona/y: niop ale jestem sama w domu bo T jest w pracy i nie mialam sie do kogo odezwac nawet.. na szczescie za pol godzinki wraca, takze lece szykowac mu jakas kolacyjke:-)
 
Do góry