reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kwiecień 2009

witam babeczki po nieobecnosci
ja wstalam razem ze swoja gwiazda o 8:30:-)
w piatek bylysmy na szczepieniu i mala dwa dni tak marudzila ze nie mialam pojecia co z nia zrobic. teraz lezy i chyba zaraz zasnie wiec mam troche czasu dla siebie
 
reklama
Witajcie!!!

Wreszcie pogoda trochę się naprostowała, Ania "wyszła" z dziadkiem na spacer, to mam chwilę dla siebie. Chociaż najchętniej padłabym spać, nie mogę, bo na jutro muszę na uczelnię dostarczyć kilka prac pisemnych.

Wczoraj ochrzciliśmy naszą Anię :happy: Na szczęście pogoda chyba wymodlona, dosć ciepło, a jak popołudniu robiliśmy sesję w plenerze, to wyszło piękne słońce i było bardzo ciepło :happy:

Z formalnościami nie mieliśmy na szczęście problemów, w mojej parafii tylko jak z rodzicami jest "coś nie po ich myśli" to chrzest jest nie na Mszy, tylko po niej. No i u nas tak było. I dobrze, bo dzieci nie musiały męczyć się na całej Mszy, była o wiele luźniejsza atmosfera. I ze zdjeciami problemów nie było. Przed chrztem ksiadz wezwał: "Rodzice, chrzestni, dziecko i wszyscy co mają aparaty - pod ołtarz!";-)
Aneczka najpierw grzecznie spała, później wybudziła się, ziewnęła (znaczy nudno było ;-)) i patrzyła się spokojnie o co chodzi. Czyli chrztu nie przespała ;-)Ale nie płakała, była spokojna, nawet po chrzcie, jak pomęczyliśmy ją trochę przy robieniu pamiątkowych fotek.

Imprezę robiłam w domu. Było nas w sumie 16 osób, nawet się pomieścilismy i napewno taniej niż w restauracji. A przede wszystkim dla dziecka lepiej - jest gdzie nakarmić, położyć, przewinąć...
Tylko moje dwie przyjaciółki przygotowywały mi stół i obiad kiedy byliśmy w Kosciele - inaczej nie wyobrażam sobie, byśmy sami mieli to zrobić. Wydaje się niewiele roboty, a w rezultacie urobilibysmy się po pachy i nic przyjemności z tej imprezy nie mielibyśmy.
Także, dziewczyny, które robicie chrzciny w domu - zastanówcie się, czy macie ochotę połowę imprezy spędzić w kuchni grzejąc i podając kolejne potrawy, zmieniając tależe i sztućce, zmywajac itd, czy spokojnie siedzieć sobie z resztą gości. Ja nie żałuję.
Nie było jakoś hucznie i długo - rosół, na drugie ziemniaki, surówki i dziczyzna lub schabowe, potem kawa, ciasto (sernik, rafaello i truskawkowe) i sałatka jarzynowa. I oczywiście bez alkoholu - uważam że to impreza dziecka i nie chciałam.
Teraz nie mogę się doczekać środy, kiedy zobaczę zdjecia mojego aniołka. Oczywiście nie omieszkam wkleić co nieco na odpowiedni wątek na bb ;-)

a jak sie dzisiaj urzadzil to wam mowie:szok::szok::szok: obsral sie tak, ze kupa zaczynala si na karku, a skonczyla na piecie:szok::szok::szok: to tej pory zachodze w glowe jak on to zrobil:confused2: przeciez byl w pampersie:baffled:
Moja Ania też w sobotę tak mnie załatwiła - dopiero co jej pranie wstawiłam, na sobie miała jedne z ostatnich czystych ciuchów i obrobiła się niemal od stóp do głów. Bokiem pampersa wyleciało... Cwaniara kąpać się chciała poprostu ;-)

Operacja mojego tescia sie nieudala (chcieli go ratowac robiac jeszcze jedna ale po drugiaj przestaly juz nerki pracowac) zadluga i zapowazna a tesciu juz ma swoje lata i lekarz powiedzial mu w prost ze operacja jest konieczna ale raczej nieprzezyje, jakby sie jej niepoddal to i tak by nieprzezyl od tygodnia jest podlaczony do aparatury w tym tygodniu go odlanczaja(caly czas wierzylismy ze bedzie lepiej), tesciowa sie zalamala i niechce sie leczyc a rak postepuje, namowilismy ja na kontrolne badania jedzie jutro do warszawy do profesora ale ona niechce brac lekow stwierdzila ze pojda razem.
Maz chodzi jak struty niby mowi ze juz to zaakceptowal, dlamnie jest to niedowyobrazenia znac date smierci swojego ojca, widze ze jest mu ciezko jak ma kryzys to idzie i bawi sie z Julka. niezabardzo chce o tym rozmawiac dlatego ja siadam cigne go zajezyk i staram sie zeby choc troche sie wygadal.
Brat mojego taty czuje sie lepiej ale guzy w muzgu sie rozrastaja, lekarz powiedzial ze obrzek to kwestia czasu.
Wpadlam na chwile i smece:-(
Współczuję! Tyle smutków na raz...
U mnie też niewesoło, wczoraj moja Mama miała kolejny atak z przerzutów do mózgu. Na szczęście pod wieczór, już po chrzcinach.Dobrze, że my służba zdrowia (mąż lekarz, ja pielegniarka) to od razu leki, kroplówka i wszystko szybko przeszło. Ale to już drugi raz.
Z racji wykształcenia zdaję sobie sprawę co to za choroba i jakie są rokowania, ale nie mogę i nie chcę się z tym pogodzić.
Kiedy patrzę, jak Mama bawi się z Anią modlę się, by mogła się wnuczką jak najdłuzej cieszyć. Nie wyobrażam sobie, ze któregoś dnia choroba ją pokona... Po prostu nie wyobrażam sobie tego...

Życzę Wam miłego, pogodnego dnia!!!
 
hej kochane! znowu dawno mnie nie bylo, podczytywalam was troszke, ale czasu na odpisanie brak:-(. dzisiaj mama zabrala na chwilke olka, a zuzanka spi, wiec pisze co u nas:
olek chory, zuzia ma katarek, ja w sobote w nocy mialam 39,5 stopnia goraczki spalam pod dwoma koldrami kocem, pierwszy raz od niepamietnych czasow w koszuli z dlugim rekawem, w szlafroku i dopiero jak m. mnie przytulil to sie troche cieplej mi zrobilo:szok::szok::szok::szok::szok:, wczoraj byla komunia mojej chrzesnicy, wiec caly dzien bylismy poza domem. zuzia jest aniolkiem, caly czas spi je i bawi sie grzechotkami w wozku, ewentualnie zapatrzona lezy w karuzelę.:-)
olek chce caly dzien biegac po dworze, a ja musze biegac za nim:szok:
aniolek przykro mi bardzo
diabliczka za twoja mame trzymam kciuki
jak pamietacie 10 lutego moj tata przegral walke z choroba, niestety zuzanki nie zdazyl zobaczyc, ale ja wiem i czuje, ze caly czas jest znami i dodaje mi sily, kiedy zaczyna mi jej brakowac. kiedy sie z nim zegnalam prosilam, zeby nie zostawial nas samych i caly czas czuje jego obecnosc gdzies obok nas
 
Witam moje kochane...pozdrawiam was serdecznie i wasze szkraby...

U nas wszystko ok...tylko wkurzyla mnie pediatra w piatek
Poszlam bo mala strasznie ulewala...
wiec zwazyla mala i stwierdzila ze w wieku 5 tyg powinna wazyc 5500g a mala wazy 4850g czyli jak stwierdzila 700 g za malo...Z tego co sie orientuje to norma 5 tyg bąbla to miedzy 3200g a 5500g wiec jest w normie...
Ale tak czy inaczej zaczelam jej dodawac Nutrition do zageszczania zeby nie ulewala bo bebilonu AR nigdzie nie dostalam... klopoty sie skonczyly...mala wkoncu najedzona i przerwy sa po 4 godzinki...

A może dr nie spojrzała na wagę urodzeniową dziecka;-)?Moja Emi waży 4650g a ma skończone 2miesiące:-D,i dr stwierdziła,że jest ok.(malutka urodziła się z wagą 2820g)
Aniołek,Diabliczka;bardzo współczuję wam,chwile przez które teraz przechodzicie na pewno nie są łatwe.
 
Ostatnia edycja:
Czesc dziewczyny niebylo mnie troche i dalej mnie niebedzie przez pewien czas, ostatni tydzien wszyscy bylismy chorzy cala 4 siedziala w domu z jakims cholerstwem.
Operacja mojego tescia sie nieudala (chcieli go ratowac robiac jeszcze jedna ale po drugiaj przestaly juz nerki pracowac) zadluga i zapowazna a tesciu juz ma swoje lata i lekarz powiedzial mu w prost ze operacja jest konieczna ale raczej nieprzezyje, jakby sie jej niepoddal to i tak by nieprzezyl od tygodnia jest podlaczony do aparatury w tym tygodniu go odlanczaja(caly czas wierzylismy ze bedzie lepiej), tesciowa sie zalamala i niechce sie leczyc a rak postepuje, namowilismy ja na kontrolne badania jedzie jutro do warszawy do profesora ale ona niechce brac lekow stwierdzila ze pojda razem.
Maz chodzi jak struty niby mowi ze juz to zaakceptowal, dlamnie jest to niedowyobrazenia znac date smierci swojego ojca, widze ze jest mu ciezko jak ma kryzys to idzie i bawi sie z Julka. niezabardzo chce o tym rozmawiac dlatego ja siadam cigne go zajezyk i staram sie zeby choc troche sie wygadal.
Brat mojego taty czuje sie lepiej ale guzy w muzgu sie rozrastaja, lekarz powiedzial ze obrzek to kwestia czasu.
Aniołku bardzo współczuję.

U mnie też niewesoło, wczoraj moja Mama miała kolejny atak z przerzutów do mózgu. Na szczęście pod wieczór, już po chrzcinach.Dobrze, że my służba zdrowia (mąż lekarz, ja pielegniarka) to od razu leki, kroplówka i wszystko szybko przeszło. Ale to już drugi raz.
Z racji wykształcenia zdaję sobie sprawę co to za choroba i jakie są rokowania, ale nie mogę i nie chcę się z tym pogodzić.
Kiedy patrzę, jak Mama bawi się z Anią modlę się, by mogła się wnuczką jak najdłuzej cieszyć. Nie wyobrażam sobie, ze któregoś dnia choroba ją pokona... Po prostu nie wyobrażam sobie tego...
Diabliczko, Tobie także współczuję, cieszcie się każdą chwilą, to na pewno dla Twojej Mamy jest bardzo cenne.

Nie pisałam wcześniej, bo jakoś jeszcze w to nie wierzę... Moja siostra w piątek wylądowała na intensywnej terapii kardiologicznej. Od jakiegoś czasu chorowała na zakrzepowe zapalenie żył głębokich, no i niestety stało się najgorsze. Zakrzep się oderwał i dotarł do płuca, "na szczęście" były to na tyle małe jego części, że nie zatkały żyły głównej tylko kilka mniejszych żył, ale część płuca jest wyłączona z funkcjonowania. Utworzył się także drugi zakrzep w nodze. Teraz siostrzyczka jest pod opieką lekarzy i wraca do zdrowia, dzisiaj przenieśli ją już na normalną salę. Ale nie wiadomo ile jeszcze potrwa leczenie szpitalne.
 
Witajcie :-)
Taka u nas pogoda ze nawet Marcelek nic nie ma ochoty nic robić. Leży sobie z misiami i co i rusz to odsypia.
Walczę dalej z jego czerwoną pupką. Już 2 dni temu myślałam ze będzie już elegancko ale nici :-(Nie mam już pomysłu co tu robić. Pieluszki zmieniam co 2h wietrze za każdym razem i 2 razy w ciągu dnia tak porządnie po ok1h. kremami smaruje. Woda myje, susze. I wiecznie czerwona. :wściekła/y:
Aniołku, Diabliczko bardzo wam współczuje. :-(
Madzia a ile twoja mała przybiera na tydzień ? Może lekarce chodziło o to ze za mało przybrała na wadze od porodu?
Ale z tym karmieniem sztucznym zabronionym w UE to mnie rozwaliła :-D
Diabliczko to wspaniale ze chrzciny ci się udały i przyjaciółki pomagały w nakryciu stołu. Ja właśnie nie mam kogo poprosić :-(do pomocy przy podgrzaniu jedzenia, by podać ciepłe jak przyjedziemy.
U mnie będzie 13 osób. A pierdziel savoir vivre talerzy zmieniać nie będę. Jedzenie podam na dużych talerza na środek stołu i niech se każdy sam nakłada. Będzie sama najbliższa rodzina wiec mi darują ;-)
 
madzia nie stresuj sie moja siostrzenica ma 3 lata i wazy 12kg i co??? mamy je przywiazac do slupa aby nie biegala tylko przybierala na wadze???
sztuczne karmienie zabronione w ue??? co to za bzdury
 
reklama
urodzila sie 4350g...w dniu wyjscia ze szpitala 3860g (4 maja)
5 czerwca 4850g
czyli od porodu niby 500g ale cholernie spadla jej waga
od wyjscia ze szpitala przytyla 990 g no ja uwazam ze ok...
czyli wychodzi ze tyg 198g (chyba dobrze obliczylam)
 
Do góry