Hej,czy mnie ktoś jeszcze tu pamięta ??? Witam po powrocie z daaalekiej podróży (kolejny raz).Tym razem chyba najdłuższej i najtrudniejszej w życiu.
Ale po kolei,najpierw najważniejsze.
Jesteśmy po dokładnej diagnostyce w IMiD.
Dla wyjaśnienia piszę,osoba chora na muko ma dwa zmutowane geny.
U Anulki znaleziono jedną mutację.
Jednak dużo chorych ma znalezioną tylko jedną.Badanych jest 505 (najczęściej występujących w Polsce) na ponad 1600 mutacji warunkujących tą chorobę.
Jednak pierwsze wyniki chlorków są prawidłowe.Wynik z badania inną metodą będzie za kilka dni,ale "powinien być" podobny.
Na podstawie wyników (również tych złych,ale ich wartości,bo ten drugi przesiewowy o którym kiedyś pisałam,że ok,też jednak był zły),oraz dokładnych oględzin,wywiadu itp. usłyszeliśmy,że "można przypuszczać,ze jest tylko nosicielką mukowiscydozy".100% nie ma,ale mamy olbrzymią nadzieję,że doświadczenie lekarzy sprawia,że gdyby mieli jakieś wątpliwości,nie wypuścili by nas.
Tzn. mogą nas jeszcze wezwać na powtórzenie badań,ale podobno mamy być spokojni.
Czekają nas wszystkich też jeszcze konsultacje u genetyka.
Przez godzinę czekania na wynik (maszyna wyświetlała "please waiting",Anka się darła podczas pomiarów)chyba umarłam.
Przez 9 dni żyliśmy ze świadomością,że znaleźli mutację i,że prawdopodobnie (szanse naprawdę byly znikome) nasze dziecko jest nieuleczalnie chore i będzie bardzo cierpieć.
Przez ten czas:
-przeżyłam załamanie nerwowe,nie widziałam,nie słyłszam,nie obchodzilo mnie nawet,że Msyn ma straszną gorączkę
-uwierzyłam naprawdę w Boga
-poznałam moc modlitwy
-straciłam pokarm
-prawie wyłysiałam
-odzyskalam figurę i wagę nastolatki (nawet majtek teraz nie mam)
-porządnie zestresowalam dwoje dzieci
-Ania nie przybrala na wadze od 3 tyg.
-poznałam jak traktowane są "inne,te,tamte," dzieci (w przychodni podejście do problemów "i tak nic już nie pomoże")
-zmieniłam całkowicie relacje z mężem
-po 11 latach znajomości powiedziałam do teściowej "mamo"
-wiem,kto jest naprawdę moim przyjacielem i na kogo mogę liczyć
-oboje wiemy,co jest w życiu najważniejsze,ale tak naprawdę
Wszystko się zmieniło.Wielikim kosztem.Na lepsze.Mam nadzieję,że na zawsze.Nie da sie tych kilku dni opisać.
Sory za chaos,ale ja jeszcze do końca nie doszłam do siebie.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Mam jeszcze prośbę.Zerknijcie chociaż na stronę fundacji wspierającej osoby chore.Wiedza o tej chorobie w Polsce jest znikoma,rodzice chorych dzieci zostawieni sami sobie,podstawowe leki umożliwiające w ogóle życie są nierefundowane,głownie z powodów czysto formalnych.Jeśli więcej osób będzie wiedzialo o takich problemach,to może będzie latwiej.
Mukowiscydoza, Serwis Fundacji MATIO, organizacja pożytku publicznego, 1 procent podatku
Buziaki.
Ale po kolei,najpierw najważniejsze.
Jesteśmy po dokładnej diagnostyce w IMiD.
Dla wyjaśnienia piszę,osoba chora na muko ma dwa zmutowane geny.
U Anulki znaleziono jedną mutację.
Jednak dużo chorych ma znalezioną tylko jedną.Badanych jest 505 (najczęściej występujących w Polsce) na ponad 1600 mutacji warunkujących tą chorobę.
Jednak pierwsze wyniki chlorków są prawidłowe.Wynik z badania inną metodą będzie za kilka dni,ale "powinien być" podobny.
Na podstawie wyników (również tych złych,ale ich wartości,bo ten drugi przesiewowy o którym kiedyś pisałam,że ok,też jednak był zły),oraz dokładnych oględzin,wywiadu itp. usłyszeliśmy,że "można przypuszczać,ze jest tylko nosicielką mukowiscydozy".100% nie ma,ale mamy olbrzymią nadzieję,że doświadczenie lekarzy sprawia,że gdyby mieli jakieś wątpliwości,nie wypuścili by nas.
Tzn. mogą nas jeszcze wezwać na powtórzenie badań,ale podobno mamy być spokojni.
Czekają nas wszystkich też jeszcze konsultacje u genetyka.
Przez godzinę czekania na wynik (maszyna wyświetlała "please waiting",Anka się darła podczas pomiarów)chyba umarłam.
Przez 9 dni żyliśmy ze świadomością,że znaleźli mutację i,że prawdopodobnie (szanse naprawdę byly znikome) nasze dziecko jest nieuleczalnie chore i będzie bardzo cierpieć.
Przez ten czas:
-przeżyłam załamanie nerwowe,nie widziałam,nie słyłszam,nie obchodzilo mnie nawet,że Msyn ma straszną gorączkę
-uwierzyłam naprawdę w Boga
-poznałam moc modlitwy
-straciłam pokarm
-prawie wyłysiałam
-odzyskalam figurę i wagę nastolatki (nawet majtek teraz nie mam)
-porządnie zestresowalam dwoje dzieci
-Ania nie przybrala na wadze od 3 tyg.
-poznałam jak traktowane są "inne,te,tamte," dzieci (w przychodni podejście do problemów "i tak nic już nie pomoże")
-zmieniłam całkowicie relacje z mężem
-po 11 latach znajomości powiedziałam do teściowej "mamo"
-wiem,kto jest naprawdę moim przyjacielem i na kogo mogę liczyć
-oboje wiemy,co jest w życiu najważniejsze,ale tak naprawdę
Wszystko się zmieniło.Wielikim kosztem.Na lepsze.Mam nadzieję,że na zawsze.Nie da sie tych kilku dni opisać.
Sory za chaos,ale ja jeszcze do końca nie doszłam do siebie.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Mam jeszcze prośbę.Zerknijcie chociaż na stronę fundacji wspierającej osoby chore.Wiedza o tej chorobie w Polsce jest znikoma,rodzice chorych dzieci zostawieni sami sobie,podstawowe leki umożliwiające w ogóle życie są nierefundowane,głownie z powodów czysto formalnych.Jeśli więcej osób będzie wiedzialo o takich problemach,to może będzie latwiej.
Mukowiscydoza, Serwis Fundacji MATIO, organizacja pożytku publicznego, 1 procent podatku
Buziaki.