Hej,ja się melduję po ginie.chwile grozy były,w sumie zeszło kilka godz.
Podłączyli ktg,a tu dziecko się nie rusza,tętno cały czas 210 (a norm.140-150) i zapis serca prawie równa linia Jedna pielęgniara,kazała mi coś słodkiego,ale druga zawołała gina,mina mu zrzedła,powiedział, nic nie jeść(bo jak pętla na szyi i się zacznie ruszać to...),że natychmiast usg.Wyglądało,że dziecko dusi się pępowina,więc wizja szybko szpital,cesarka.Na usg nie było widać na szczęście pętli w okół szyi.Pobrał mi posiew i kazał samej do laboratorium zanieść,żeby wyniki były szybciej,niż jak on wieczorem zaniesie.No i iść piechotą i zjeść po drodze snikersa i zobaczymy.Hmm 3 ulice dalej,a ja najwyżej kilka metrów po domu robiłam.Doszłam ledwo.Wróciłam.Tętno nie od razu,ale wróciło do normy,dziecko zaczęło się ruszać,tylko skurcze po spacerze to się zapisały piękne,regularne,porodowe Wygląda,na to,że sobie mała gdzieś zacisnęła pępowine,ale nie na szyi.Strachu się jednak najadłam.Przynajmniej mi się w kolejce nie nudziło,bo cała poczekalnia ludzi,a gin się mną natychmiast zajął i kilka razy na ktg i usg wchodziłam bez względu na kolejkę.Mam pilonować bardzo ruchów,zapsiwyawc,ile kiedy i jak coś to do szpitala.
chodzić powoli mogę,na ile dam radę,żeby nie powodować takich skurczy jak dziś.
Mała waży 2700.Szyjki nie mierzył,bo nie ma co.Ale pomacał,jakieś tam kilka mm bez zmian jest.Rozwarcia nie ma.Powiedział,że teraz to nie ma znaczenia,że ta szyjka taka icut ciut.
Ech,ale mam dość.A skurcze całkiem, całkiem.Cholercia.
Dobra,muszę niejadkowi coś wcisnąć.Na razie.Poczytam później.Pa.
Podłączyli ktg,a tu dziecko się nie rusza,tętno cały czas 210 (a norm.140-150) i zapis serca prawie równa linia Jedna pielęgniara,kazała mi coś słodkiego,ale druga zawołała gina,mina mu zrzedła,powiedział, nic nie jeść(bo jak pętla na szyi i się zacznie ruszać to...),że natychmiast usg.Wyglądało,że dziecko dusi się pępowina,więc wizja szybko szpital,cesarka.Na usg nie było widać na szczęście pętli w okół szyi.Pobrał mi posiew i kazał samej do laboratorium zanieść,żeby wyniki były szybciej,niż jak on wieczorem zaniesie.No i iść piechotą i zjeść po drodze snikersa i zobaczymy.Hmm 3 ulice dalej,a ja najwyżej kilka metrów po domu robiłam.Doszłam ledwo.Wróciłam.Tętno nie od razu,ale wróciło do normy,dziecko zaczęło się ruszać,tylko skurcze po spacerze to się zapisały piękne,regularne,porodowe Wygląda,na to,że sobie mała gdzieś zacisnęła pępowine,ale nie na szyi.Strachu się jednak najadłam.Przynajmniej mi się w kolejce nie nudziło,bo cała poczekalnia ludzi,a gin się mną natychmiast zajął i kilka razy na ktg i usg wchodziłam bez względu na kolejkę.Mam pilonować bardzo ruchów,zapsiwyawc,ile kiedy i jak coś to do szpitala.
chodzić powoli mogę,na ile dam radę,żeby nie powodować takich skurczy jak dziś.
Mała waży 2700.Szyjki nie mierzył,bo nie ma co.Ale pomacał,jakieś tam kilka mm bez zmian jest.Rozwarcia nie ma.Powiedział,że teraz to nie ma znaczenia,że ta szyjka taka icut ciut.
Ech,ale mam dość.A skurcze całkiem, całkiem.Cholercia.
Dobra,muszę niejadkowi coś wcisnąć.Na razie.Poczytam później.Pa.
Ostatnia edycja: