Czesc Dwupaczki!
nie ma to jak weekend spędzony z męzem :-):-) jak sobie przypomnę, jak to miło jest być razem, tylko we dwoje i w spokoju, to aż mi się ciepło na sercu robi. Z drugiej strony J. jest taki absorbujący, że nawet nie miałam czasu do Was napisać przez te pare dni.
wiec teraz nadrobię, co mogę
Wszystkim kobietkom życzę, żebyśmy miały swoje świeta na codzień, a nie tylko 8 marca (chociaz muszę pochwalić męską część mojej rodziny, bo ze 20 tel. wczoraj odebrałam ;-))
Madzia - najpiękniejszych chwil na nowej drodze!!!
Koga - dyskusja zamarła, ale chcę Ci pwoiedzieć, że Twoje stanowisko jest mi najbliższe. Wiem jednak, że nigdy nie musiałam podjąć takiej decyzji i za to jestem niezmiernie wdzieczna.
Zresztą, jak się dowiedziałam o swoim dziecku, to pierwsza myśl była mniej więcej taka, że się "poczeło z wielkiej żałości" - kilka lat kolejni ginekolodzy powtarzali, ze jeśli zajdę w ciąże, to będzie to cud. a ja postanowiłam, ze zanim wyjdę za J. skonsultuję się po raz ostatni z jeszcze jednym. No i co? pwiedział dokładnie to samo, co poprzednicy - wiec oznajmiłam J., ze w ogole zadnego slubu nie bedzie, bo wiem, ze on chce miec dzieci, i z tydzien przeryczalam non stop. pozniej pojechalismy na wakacje i po powrocie okazalo się, że ... bedziemy mieli dzidzię :-):-):-):-) ja sobie tłumacze to tym, że byłam już tak zmartwiona, zestresowana i zeschiizowana na tym punkcie, ze jak się z nieposiadaniem dzieci w koncu pogodzilam, to organizm sam zrobił, co swoje.
Gabi, nie martw się na zapas. tak jak pisały dziewczyny, na pewno nic się dzidzi przez ten kaszel nie stało! i trzymam kciuki za Twój zameczek błyskawiczy, zeby wytrzymał, ile trzeba!
Mandarynka, to chyba nam obu się dostały jakieś dobre męskie modele ;-) co prawda przy moim jeszcze trzeba czasem stosować metody typu "pokaż dokładnie palcem, bo inaczej nie wiem, czego oczekujesz", ale muszę go pochwalić, że naprawdę strasznie mi pomaga - zajmuje się domem, zakupami, mną i jeszcze dużo pracuje. a ja, wredna żona, obiad mu robię średnio co 3 dni
usprawidliwiam się, że w pracy na lunche z kumplami chodzi ;-)
a co do siostry - mam dwie, jedną młodzą o rok, a drugą równo o 19 lat i 11 miesięcy. Najmłodsza za mną świata nie widzi, zresztą wszystcy teiwrdzą, że ona jest jak skóra ze mnie zdarta. Za to z K. mam problem, ciągnący sie od lat. Krótko mówiąc, zazdrość między siostrami to straszna sprawa. A teraz doszło do tego, że ja, jako dużo młodzsza mezatka, mam fajnego męza i już jestem w ciąży, a ona, mimo większego stażu - niestety nie. tego nie umie mi wybaczyć. Rozumiem ją, ale zupełnie nie wiem, jak zmniejszyc tą przepasc między nami. :-(
kainkas, ja też nie mam pojecia, jaką konkretnie częścią ciała jestem kopana. Ale co to za frajda, jak można zgadywać, no nie? :-)
a za brzuszkiem to już teraz tęsknię (choć jeszcze to jakieś 5 tyg.) - teraz mam maluszka na własność, a póżniej będę się już nim musiała dzielić ;-);-)
Czy ktoś ma jakieś nowe wiadomości od
szczęśliwej i malutkiej?
a propo odwiedzin po porodzie - ja na razie z nikim się nie umawiałam, ze do mnie przyjedzie (ani mama, ani teściowa, obie mieszkają jakieś 200 km dalej), na miejscu w Krakowie mam tylko dalszą ciocię, wiec się najazdu nie spodziewam. ;-)ale też myślę, że by mi to specjalnie nie przeszkadzało - taka konstrukcja psychiczna, że bezkrytycznie lubię swoją rodzinę
ale z drugiej strony dobrze rozumiem te z Was, które chcą sie w spokoju i bez wścisbskich osób dokoła nacieszyc swoim maleństwem. Trzymam kciuki, żeby bliscy uszanowali Wasze decyzje i nie robili żadnych beznadziejnych aluzji, ani się głupio nie poobrazali.
Ja nie wiem, czy wy też macie tyle prasowania?? czasami wydaje mi się że mogłabym deski w ogóle nie składać, bo w tempie ekspresowym zbiera się cała góra ciuchów, a nas jest tylko trójka.
Co do dotykania brzucha, to nie cierpię tego i chyba mam na czole napisane - NIE RUSZ! - bo jak ktoś już bardzo chce macnąć, to pyta.
Pochwalę się, że całe dzidziusiowe pranie wyprasowałam w 2 dni (nie ma to jak deska na wyskości kanapy
), a na codzień J. sam sobie prasuje swoje rzeczy, a ja posiadam głównie rzeczy niegniotące się, wiec akurat takiej roboty mam mało.
za to lecenia z łapami bo "brzuszka klepanie, szczeście gwarantowane" mnie wnerwia
. czy Wam tez sie zdarza, ze Was obmacują prawie obce baby?
Skunkanka rozumiem twoje poczucie bezsilności w stosunku do młodego, tym bardziej, że wiesz, że robią mu krzywdę. Świata nie zmienisz, nerwy zszargasz. niby to taka oczywista prawda, ale ja też czasem łapię się na tym, że próbuje wychowywać swojego 13 letniego brata. nie mogę zdzierżyć, jak słyszę ten jego zblazowano-żadający ton i wieczne fochy w nosie. po prostu czasem mnie tak ręka świerzbi, że aż szok!!
aż
boję się, że będę wredną i nadpobudliwą matką.
Skunkanka, mam jeszcze do Ciebie pytanie "krakowskie" - znasz jakąś fajną i dostępną z przecięną pensją kosmetyczkę w Krakowie? bo ja szukam od jakiegos czasu, ale bez skutku, a z checią bym się trochę dozajmowała sobą przed urodzinami juniora.
Bluebell, u mnie tzw.gwiazdy przegrały z CSI :-) poczekam na odcinki półfinałowe, jak już będzie można na jakiś taniec popatrzeć.;-)
A swoją drogą dziewczynki, macie jakiś sposób, żeby bez uszczerbku dla zwiazku nauczyc swoja druga połówkę tańczyc?
ufff, no to chyba tyle zaległego odpisywania po weekendzie. Mam nadzieje, ze jeszcze nie zasnełyście nad moim postem ;-)
a teraz zmykam, idę doskonalic swoje zdolnosci kulinarne (= robic bardzcz czerwony po raz 1. w zyciu
) trzymajcie za mnie kciuki!