U mnie tez udało się za pierwszym razem 4 lata temu, a jutro criotranser, boję się, że właśnie za dużo bym miał szczęścia, żeby mogło się udać i tym razem.... mam 4 śnieżynki, ale może być różnie... Wiem, że jestem w dobrej sytuacji w porównaniu z niektórymi dziewczynami, ale mam dziś okropne myśli, chyba stres tak działa na mnieJa tez mam nadzieje, ze kazda z nas po kolei bedzie zachodzić w ciążę. My zaskoczyliśmy przy pierwszym podejściu i to podwójnie. Do mrozakow podchodziliśmy z pewnością ze się uda. A tu klops. I drugi, i trzeci. Potem kolejna stymulacja, 2 zarodki 2 klopsy. Trzecia stymulacja, 3 zarodki, jeden transfer i klops. Pozostałe przestały się rozwijać. Mój upadek z chmurki szczęścia byl bardzo bolesny. Teraz mamy 8 komórek zamrożonych. Zastanawiam się co jeszcze możemy przewidzieć albo zbadać, żeby zrobić wszystko żeby z tych 8 byl chociaż 1 zarodki który się przyjmie.
reklama
Aduś16
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 22 Maj 2012
- Postów
- 4 871
Hej laski, ja to z tych nie wierzących w kciuki (i nietylko ) ale proszę trzymajcie co się tam da za nas jutro... USG prenatalne i wywiad z poolozna jutro... Mam obawy jak Angole się tu mną zajmą, obym się miło zaskoczyła.. Nawet nie wiem jak ja to przetrwałam ale na usg nie byłam całe 3 tygodnie juz :O
Martaem1983
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 6 Lipiec 2020
- Postów
- 1 271
Ja też za pierwszym razem wziełam urlop, leżałam i czytałam, oglądałam seriale i nic nie robiłam. Ciągle się bez sensu nakręcałam i tylko się niepotrzebnie denerwowałam. Teraz normalnie dzień po transferze poszłam do pracy i nie myślę nawet o L4 czy urlopie. Praca pozwala na oderwanie się od myślenia wiadomo o czym. W moim przypadku to jest super sprawa, głupoty nie przychodzą mi do głowyJa za pierwszym (nieudanym) razem miałam L4 aż do bety. Za drugim (udanym) pracowałam. Caly czas pracuję. I myślę że dobrze mi to zrobiło Trzymam kciuki żeby i u Ciebie pomogło
Dziewczyny, nie wiem czy piszę w odpowiednim miejscu. Jestem na forum dopiero od kilku dni, bo intensywnie zaczęłam myśleć o macierzyństwie i jak to u mnie będzie z zajściem w ciążę. Choruję na chorobę genetyczną i od początku zakładałam diagnostykę preimplantacyjną.
Jednak po tym co dowiedziałam się o in vitro przez te kilka dni zaczyna mnie to przerastać. Ilość zabiegów medycznych, jakie trzeba znieść jest olbrzymia, a do tego dochodzi ogromna ingerencja w organizm. Ja jestem po operacji serca i mam również rozrusznik serca, także nie chodzi o moją nadwrażliwość i strach przed nieznanym, tylko swoje już przeszłam w życiu. Taka prozaiczna kwestia, że stan moich żył nawet nie nadaje się do tak częstych pobrań krwi jak to jest wymagane przy in vitro. Oczywiście "chcesz urodzić zdrowe dziecko - musisz się poświęcić", ale nawet przechodząc to wszystko, i tak nie ma gwarancji, że się uda. Może udać się dopiero za 3 czy 4 razem i tu pojawia się jeszcze dodatkowo kwestia finansowa. Na jedno in vitro + PDG nas stać, ale jak się nie uda, to koniec.
Pojawiła mi się w głowie więc myśl, aby pójść inna drogą. Zrezygnować z in vitro i decyzje o kontynuowaniu ciąży bądź jej przerwaniu podjąć po badaniach prenatalnych. W moim przypadku mam 50% szansy na zdrowe dziecko. Zaczęłam więc myśleć żeby spróbować drogą naturalną. Jeśli się nie uda i po badaniach prenatalnych okaże się, że wada genetyczna jest obecna, to pozostanie przerwanie ciąży za granicą. Do niedawna w Polsce również było to legalne przy wadach płodu.
Strasznie bije się z myślami i nie mam pojęcia jaką podjąć decyzję. Jest ona bardzo trudna i w żadnej nie widzę wyjścia z sytuacji. Wiem, że na pewno nie urodzę chorego dziecka, bo sama jestem niepełnosprawna i nie chce tego dla samego dla mojego dziecka. Jednocześnie nie wiem czy będę w stanie zdecydować się na aborcję jak już będę w ciąży...
Na pewno są tu osoby, które również miały takie myśli. Proszę podzielcie się nimi i jak sobie z tym poradziłyście.
Jednak po tym co dowiedziałam się o in vitro przez te kilka dni zaczyna mnie to przerastać. Ilość zabiegów medycznych, jakie trzeba znieść jest olbrzymia, a do tego dochodzi ogromna ingerencja w organizm. Ja jestem po operacji serca i mam również rozrusznik serca, także nie chodzi o moją nadwrażliwość i strach przed nieznanym, tylko swoje już przeszłam w życiu. Taka prozaiczna kwestia, że stan moich żył nawet nie nadaje się do tak częstych pobrań krwi jak to jest wymagane przy in vitro. Oczywiście "chcesz urodzić zdrowe dziecko - musisz się poświęcić", ale nawet przechodząc to wszystko, i tak nie ma gwarancji, że się uda. Może udać się dopiero za 3 czy 4 razem i tu pojawia się jeszcze dodatkowo kwestia finansowa. Na jedno in vitro + PDG nas stać, ale jak się nie uda, to koniec.
Pojawiła mi się w głowie więc myśl, aby pójść inna drogą. Zrezygnować z in vitro i decyzje o kontynuowaniu ciąży bądź jej przerwaniu podjąć po badaniach prenatalnych. W moim przypadku mam 50% szansy na zdrowe dziecko. Zaczęłam więc myśleć żeby spróbować drogą naturalną. Jeśli się nie uda i po badaniach prenatalnych okaże się, że wada genetyczna jest obecna, to pozostanie przerwanie ciąży za granicą. Do niedawna w Polsce również było to legalne przy wadach płodu.
Strasznie bije się z myślami i nie mam pojęcia jaką podjąć decyzję. Jest ona bardzo trudna i w żadnej nie widzę wyjścia z sytuacji. Wiem, że na pewno nie urodzę chorego dziecka, bo sama jestem niepełnosprawna i nie chce tego dla samego dla mojego dziecka. Jednocześnie nie wiem czy będę w stanie zdecydować się na aborcję jak już będę w ciąży...
Na pewno są tu osoby, które również miały takie myśli. Proszę podzielcie się nimi i jak sobie z tym poradziłyście.
motylek24
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 28 Lipiec 2018
- Postów
- 7 797
Usunięcie ciąży może być dla ciebie trudniejsze niż stymulacja nie zapominaj że teraz musiałabyś taki zabieg przeprowadzic gdzieś poza Polską. Ogromne koszty finansowe i emocjalne.Dziewczyny, nie wiem czy piszę w odpowiednim miejscu. Jestem na forum dopiero od kilku dni, bo intensywnie zaczęłam myśleć o macierzyństwie i jak to u mnie będzie z zajściem w ciążę. Choruję na chorobę genetyczną i od początku zakładałam diagnostykę preimplantacyjną.
Jednak po tym co dowiedziałam się o in vitro przez te kilka dni zaczyna mnie to przerastać. Ilość zabiegów medycznych, jakie trzeba znieść jest olbrzymia, a do tego dochodzi ogromna ingerencja w organizm. Ja jestem po operacji serca i mam również rozrusznik serca, także nie chodzi o moją nadwrażliwość i strach przed nieznanym, tylko swoje już przeszłam w życiu. Taka prozaiczna kwestia, że stan moich żył nawet nie nadaje się do tak częstych pobrań krwi jak to jest wymagane przy in vitro. Oczywiście "chcesz urodzić zdrowe dziecko - musisz się poświęcić", ale nawet przechodząc to wszystko, i tak nie ma gwarancji, że się uda. Może udać się dopiero za 3 czy 4 razem i tu pojawia się jeszcze dodatkowo kwestia finansowa. Na jedno in vitro + PDG nas stać, ale jak się nie uda, to koniec.
Pojawiła mi się w głowie więc myśl, aby pójść inna drogą. Zrezygnować z in vitro i decyzje o kontynuowaniu ciąży bądź jej przerwaniu podjąć po badaniach prenatalnych. W moim przypadku mam 50% szansy na zdrowe dziecko. Zaczęłam więc myśleć żeby spróbować drogą naturalną. Jeśli się nie uda i po badaniach prenatalnych okaże się, że wada genetyczna jest obecna, to pozostanie przerwanie ciąży za granicą. Do niedawna w Polsce również było to legalne przy wadach płodu.
Strasznie bije się z myślami i nie mam pojęcia jaką podjąć decyzję. Jest ona bardzo trudna i w żadnej nie widzę wyjścia z sytuacji. Wiem, że na pewno nie urodzę chorego dziecka, bo sama jestem niepełnosprawna i nie chce tego dla samego dla mojego dziecka. Jednocześnie nie wiem czy będę w stanie zdecydować się na aborcję jak już będę w ciąży...
Na pewno są tu osoby, które również miały takie myśli. Proszę podzielcie się nimi i jak sobie z tym poradziłyście.
Porozmawiaj z lekarzem na temat znieczulenia do punkcji bo chyba tutaj może być największy kłopot. Same zastrzyki do stymulacji są podskórne. Pobrania krwi możesz ograniczyć do minimum. Na twoim miejscu wybrałabym in vitro.
Alkalalka82
Fanka BB :)
Zarodki 8a,8b,7bWłaśnie po którym razie człowiek sprawdza betę i już nawet nie płacze bo nie ma siły.
Napisz coś więcej, jak stymulację, jak transfery jakie badania robiłaś? Może coś podpowiemy.
Immuno przebadane ? Histero ? Zarodki zawsze ładne?
Kariotypy ok
Oba mthfr mam i pai ale brałam clexan i akard.
Lekko podwyższone NK ale brałam Encortolon
Mam haszimoto biorę eutyrox 125
Mam Io ale biorę glukofage 750
Histeroskopie miałam że z 2 lata temu i wycięty polip.
Poza tym było niby wszystko dobrze .
Myślę może ewentualnie o powtórzeniu histeroskopii
motylek24
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 28 Lipiec 2018
- Postów
- 7 797
Zarodki były trzydniowe? Myślałam że miałaś blastki. Pamiętam jesteś w Boci.anie u dr P. czy coś pomyliłam.Zarodki 8a,8b,7b
Kariotypy ok
Oba mthfr mam i pai ale brałam clexan i akard.
Lekko podwyższone NK ale brałam Encortolon
Mam haszimoto biorę eutyrox 125
Mam Io ale biorę glukofage 750
Histeroskopie miałam że z 2 lata temu i wycięty polip.
Poza tym było niby wszystko dobrze .
Myślę może ewentualnie o powtórzeniu histeroskopii
Alkalalka82
Fanka BB :)
Tak obecnie u Gryg...Zarodki były trzydniowe? Myślałam że miałaś blastki. Pamiętam jesteś w Boci.anie u dr P. czy coś pomyliłam.
Tak jak pisałam zakładam jedynie Czechy, tak samo w kwestii in vitro ze względu na prawo w Polsce.Usunięcie ciąży może być dla ciebie trudniejsze niż stymulacja nie zapominaj że teraz musiałabyś taki zabieg przeprowadzic gdzieś poza Polską. Ogromne koszty finansowe i emocjalne.
Porozmawiaj z lekarzem na temat znieczulenia do punkcji bo chyba tutaj może być największy kłopot. Same zastrzyki do stymulacji są podskórne. Pobrania krwi możesz ograniczyć do minimum. Na twoim miejscu wybrałabym in vitro.
Oczywiście wiem, że to też są koszty, ale pewnie nie więcej niż 5 tysięcy. Natomiast in vitro to nawet 50 tysięcy może być za mało jak się nie uda za 1 czy 2 razem.
Z tego co wiem trzeba ściśle monitorować poziom hormonów i tych badań krwi musi być naprawdę dużo. Dla mnie to byłoby do przejścia, gdyby była pewność, że się uda. A tak naprawde można przejsć to wszystko po nic i zostać bez dalszych środków na kolejne próby...
reklama
Dziewczyny witam!
Ja bety nie miałam możliwości zrobić ale zrobiłam 2 testy tej samej marki. Pierwszy na zdjęciu 2 dni przed spodziewaną miesiączką a drugi już w dzień spodziewanej miesiączki. Czyli między testami jest 2 dni różnicy. Jutro idę na kontrolę i być może zostanę obstawiona lekami z racji tego że jestem po poronieniu. Mam nadzieję że tym razem się uda Miałam criotransfer dwóch 3dniowych zarodków.
Ja bety nie miałam możliwości zrobić ale zrobiłam 2 testy tej samej marki. Pierwszy na zdjęciu 2 dni przed spodziewaną miesiączką a drugi już w dzień spodziewanej miesiączki. Czyli między testami jest 2 dni różnicy. Jutro idę na kontrolę i być może zostanę obstawiona lekami z racji tego że jestem po poronieniu. Mam nadzieję że tym razem się uda Miałam criotransfer dwóch 3dniowych zarodków.
Podziel się: