reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

reklama
Ewciahcg dziękuję za odp. Dziewczyny a jak radzicie sobie psychicznie? Jesteście już doświadczone w tym temacie (czego wam nie zazdroszczę) my jesteśmy dopiero jakieś 1,5miesiąca od wyroku, pierwszy tydzień był wyjęty z życia- dlaczego my, to niesprawiedliwe i jedne wielkie wycie. Po tygodniu jak przypadkiem na FB pokazał mi się jakiś post z zamrożonymi dziećmi że to niby nasze zarodki i jakieś moherowskie pikiety to taka mnie złość ogarnęła, że nawtykałam babie! Jak tacy ludzie mogą się w ogóle wypowiadać na ten temat. Potem było mi wstyd że dałam się tak sprowokować. Teraz jest różnie, czasem lepsze dni czasem znów płacz. W maju mamy pierwszą rocznicę ślubu i już dostaliśmy na swoje barki taki krzyż.
 
Kozakowa, przede wszystkim nie możesz traktować tego jako wyrok.... Musisz uzbroić się w cierpliwość i nauczyć się nie zadawać sobie pytania "dlaczego ja?" Odpowiedzi nie poznasz, ale dzięki in vitro możesz zostać mamą i tak, to wielka szansa... Pogodzić się z tym, że in vitro to tylko inny sposob na osiągnięcie upragnionego celu czyli dziecka, to nie jest nic gorszego, to nie jest krzyż... Chociaż droga do tego celu to na pewno często droga przez mękę... Życzę ci powodzenia :)
 
kozakowa pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, to takie oczywiste- czas.... on leczy rany - i to co kiedyś było nie do pomyślenia po kilku latach staje się codziennością,.... bo niektóre z nas ( mówie o sobie zmagają się z tematem kilka lat) najważniejsze to wierzyć że się uda - czego Wam życzę!! Pierwsze podejście budzi chyba największe emocje - bo najwięcej niewiadomych - ale po to my jesteśmy aby podpowiedzieć opowiedzieć, nie bój się!! ja każdą stymulacje dobrze znoszę.. za każdym razem biorę wolne po punkcji do 3-5 dni po transferze. do tej pory pieknie mi sie ukladalo ze w wiekszosci punkcja byla w piatek/poniedzialek i nie musialam zbyt wielu dni brać.


Dzwoniłam dzisiaj do kliniki i czekamy na okres i sama muszę podjąć decyzje- czy czuje się lepiej czy choroba mnie rozbiera !! ja już czuje sie o niebo lepiej niz w piatek ale nadal nie odwazylabym sie pojsc do pracy ( nawet na dwor nie wychodze tylko siedze w domu)
powtarzam sobie : jestem zdrowa :)albo do okresu bede zdrowa :)
 
dziękuję, teraz tak będę do tego podchodziła. Tłumaczę sobie że muszę być silna dla NIEGO bo jak płaczę to ON cierpi bardziej, w naszym przypadku przyczyną jest czynnik męski. A jeszcze jedno pytanie: co robicie po transferze? Jakiś relaks, muzyczka, dobra książka? Czy od razu powrót do normalnych zajęć, może głupie pytanie ale wszyscy mówią że ważna jest psychika, tylko czy właśnie w tym momencie?
 
Wróciłam, 5 godz. w samochodzie:eek: uwielbiam to....
Procedura standardowa 2x1 estofem, 1x1 kwas foliowy, i jeszcze encorton 15-5-0. Kolejna wizyta 16 lutego, akurat mam urodziny :yes:
Dopytałam jeszcze o ewentualne przeziębienia, zapobieganie itd. i niestety nie ma nic co bym mogła brać profilaktycznie, co by mnie trochę uodporniło:-( najważniejsze by nie być chorym w dniu transferu, doc. powiedział, że każda większa infekcja np. angina, wyklucza transfer. Jestem na tym punkcie szczególnie przewrażliwiona, nie chce by znów jakiś parszywy wirus zabrał mi znów szczęście!!!

Jo.M. Przykro mi bardzo, trzymaj się Kochana, ściskam mocno!!!
Ewciahcg ja brałam estrofem (3xx1) do końca mojej ciąży (do 11 tyg.
unhappy.gif.pagespeed.ce.n1XZpFA-3P.gif
), więc to chyba zależy albo od lekarza, albo od poziomu estradiolu. Z tego co pamiętam taka dawkę miałam przyjmować minimum do 12 tyg. ciąży.

Witaj Kozakowa:)
 
Ostatnia edycja:
Jolka miałam prawie 17, mam trochę ponad 8, udało się cudem chyba przez półtora miesiąca

lekarz lekarzowi naprawdę nierówny, mi zlecono wszystkie badania immunologiczne, po jednym poronieniu, mimo że wiedziałam jaki był jego powód, wyszły dwie nieprawidłowości: kom. NK i niedobór białka S. Nie wiem z czego wynika taki częsty brak empatii u lekarzy:-(
Jak poszłam 6 lat temu do ginekologa, dumna z własnej odpowiedzialnej postawy, by powiedzieć, że zamierzać rozpocząć starania o dziecko i spytać jakie ewentualne badania wykonać, odpowiedział tylko, że mam wrócić jak już w ciąży będę...
 
andromeda5 :szok::szok::szok: mam nadzieję, że od razu gina zmieniłaś - to jakiś obłęd.

Przed moją pierwszą ciążą - czyli 10 lat temu (dżisas jak to szybko zleciało!) - poszłam do swojej ginki z tym samym stwierdzeniem - zaczynamy starania - dostałam petardę badań do zrobienia i nakaz brania Folika i pewne coś tam jeszcze, ale już nie pamętam. I po 3 miesiącach byłam w ciąży (ech... jak to piszę to nie chce mi się wierzyć, że wtedy to tak prosto poszło).
Trafiłaś na jakiegoś konowała z prawdziwego zdarzenia! Masakra.

Z lekarzami to na prawdę loteria, ale warto szukać tego z powołaniem i z empatią.
 
Andromeda, kiedy masz mieć transfer?
Kozakowa, My jakoś półtora roku po ślubie przystąpiliśmy do in vitro. Też dość szybko. Również u Nas przyczyną jest czynnik męski. Nigdy nie myślałam, że tak będzie. Miałam nadzieję, że od razu po ślubie będzie dzidziuś. Ja jestem zdrowa odpukać, na początku miałam małego polipa w macicy i myślałam, że on jest przyczyną, dlatego 2 razy podchodziłam do histeroskopii. Potem kazałam zrobić mężowi badanie nasienia, na które on za Chiny nie chciał pójść. Jak zobaczyłam wynik, to bardzo mi podcięło skrzydła. Płacz, niedowierzenie, pytania typu dlaczego ja. Potem okazało się, że przyczyny nie ma tego kiepskiego nasienia. Witaminy i suplementy nic nie poprawiały, nawet pogorszały stan parametów. I mąż, widząc jak bardzo mi zależy na posiadaniu dziecka, zgodził się na in vitro. On chciałby mieć dziecko, ale nie ma parcia, jak nie będzie, to też nic się nie stanie. I tak teraz drugie podejście mnie czeka.
Głowa do góry, wiem co przechodzisz, ważne abyście nawzajem się wspierali:happy2:
 
reklama
Poniżej wklejam informacje, które uzyskałam na e-maila od pani hematolog:

"zgodnie z nasza poniedzialkowa rozmowa skonsultowalam Pani wyniki z lekarzem z Poradni Zaburzeń Hemostazy, ktory powtierdził to, co wczesniej mowialam. Obecność tych heterozygotycznych genotypow w genie MTHFR nie jest czynnikiem ryzka trombofilii i nie stanowi ryzyka zakrzepicy. Nie ma hematologicznego uzasadnienia do stosowania lekow przeciwzakrzepowych w trakcie ciazy, ani tez nie ma przeciwwskazan do zachodzenia w ciaze. Tak wiec wiadomosc jest jak najbardziej dobra
icon_smile.gif
"
 
Do góry