reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Czytam sobie to forum. Tyle tu nas i już mam i jeszcze starających się, ale czy są tu mamy po lub w trakcie zapłodnienia in vitro? Zastanawia mnie, na ile otwarcie mówicie o tym waszym rodzinom, znajomym. Sądząc po ilości artykułów na ten temat nie jest to już temat tabu, informacji jest mnóstwo. Moja najbliższa kuzynka urodziła niedawno córeczkę tylko dzięki zapłodnieniu pozaustrojowemu w gdańskiej invicta i w naszej rodzinie wszyscy o tym wiedzą, ale już jej męża rodzicom nic na ten temat nie mówili, bo to mogłoby ich zdenerwować. Jak to zatem jest w Polsce z tą tematyką?
Siema, ja jestem tydzień po kolejnym in vitro ( właściwie to już 4) rzeczywiście sporo nas tu jest ,nawet nie przypuszczałam, że aż tyle tematów ,cierpień i dramatów. W mojej rodzinie wie tylko mama i siostra, od strony męża matka, z dalszej rodziny , znajomych, przyjaciół nikt nie wie, bo wiem jakie mają staroswieckie poglądy, a niektórzy to tak wierzący, że in vitro uważają za zło 😕😥więc milczymy, wszyscy czy w rodzinie czy wśród znajomych i przyjaciół mają dzieci, poczęte bez problemów, bez leczenia,więc niestety inaczej patrzą na zapłodnienie pozaustrojowe.
 
reklama
Aktualnie jestem w klinice Bocian w Szczecinie. Mam 31 lat. Poprzednio byłam w klinice Vitrolive gdzie lekarz zasugerował ze jeśli mamy pieniądze to lepiej wziąć ta opcje.
Gdy trafiliśmy do nowej kliniki lekarz powiedział, ze takie badanie ma sens gdy jest się po 40 i gdy badania genetyczne wyszły niepoprawne.
W innym przypadku samo nacięcie zarodka powoduje ze jest on słabszy i daje mniejsze szanse na implantację, dlatego u młodych kobiet raczej się tego nie stosuje.

U nas wyszły jakieś braki w chromosomach i albo nie doszłoby do implantacji albo bym szybko poroniła. Lekarz mi tłumaczył, ze gdyby była powtarzalność w zarodkach złych wyników to może jeszcze by się skusił, ale to co wyszło nam wychodzi każdej kobiecie starającej się o dziecko naturalnie gdy dochodzi do poronienia.

I lekarz nam sugerował abyśmy tego nie brali bo tak jak in vitro dajmy daje szanse na powodzenie na 50% to przy badaniu zarodka to spada o 20-30% wiec zostaje tylko 20-30% szans na powodzenie

Jasne ze wtedy nie cierpiałam psychicznie i lepiej to wszystko znosiłam
Ale wole chyba próbować i cierpieć ale mieć większe szanse tymbardziej ze jestem młoda i lekarz nie widzi powodow abyśmy płacili więcej
Ale to wolisz poronic wczesna ciaze niz do niej nie dopuscic jesli zarodek jest chory? Oczywsicie Twoj wybor ale szczerze mowiac ja wolalam wiedziec ktory jest chory i nie przezywac poronienia lub choroby dziecka. Ja mialam badane zarodki jak mialam 31-33 lata, u meza mamy translokacje w kariotypie.
 
Aktualnie jestem w klinice Bocian w Szczecinie. Mam 31 lat. Poprzednio byłam w klinice Vitrolive gdzie lekarz zasugerował ze jeśli mamy pieniądze to lepiej wziąć ta opcje.
Gdy trafiliśmy do nowej kliniki lekarz powiedział, ze takie badanie ma sens gdy jest się po 40 i gdy badania genetyczne wyszły niepoprawne.
W innym przypadku samo nacięcie zarodka powoduje ze jest on słabszy i daje mniejsze szanse na implantację, dlatego u młodych kobiet raczej się tego nie stosuje.

U nas wyszły jakieś braki w chromosomach i albo nie doszłoby do implantacji albo bym szybko poroniła. Lekarz mi tłumaczył, ze gdyby była powtarzalność w zarodkach złych wyników to może jeszcze by się skusił, ale to co wyszło nam wychodzi każdej kobiecie starającej się o dziecko naturalnie gdy dochodzi do poronienia.

I lekarz nam sugerował abyśmy tego nie brali bo tak jak in vitro dajmy daje szanse na powodzenie na 50% to przy badaniu zarodka to spada o 20-30% wiec zostaje tylko 20-30% szans na powodzenie

Jasne ze wtedy nie cierpiałam psychicznie i lepiej to wszystko znosiłam
Ale wole chyba próbować i cierpieć ale mieć większe szanse tymbardziej ze jestem młoda i lekarz nie widzi powodow abyśmy płacili więcej
Samo nacięcie nie osłabia zarodka, a pobranie paru komórek do analizy - z tym się zgodzę. Ale na implantację mają większe szanse zarodki zamrożone, więc ogółem te szanse wyrównują się ze świeżym transferem. No ja ze względu na wiek nie odpuszczę tego badania, zwłaszcza że chciałabym transferować dwa zarodki na raz. Czasem mimo aberacji chromosomowych ciąża jest donoszona, a w moim przypadku nie chciałabym poświęcić całego czasu jednemu dziecku (choremu) kosztem pozostałych. Mój dotychczasowy lekarz też nie był za badaniem, ale na pytanie co jeśli okaże się chory? Lekarz stwierdził, że można abortować taki płód (nie wprost) oczywiście za granicą. Ja osobiście nie chcę stanąć przed dylematem podjęcia takiej decyzji, jeśli można tego uniknąć. Ale ja patrzę na to inaczej, bo u mnie ryzyko większe ze względu na wiek
 
Samo nacięcie nie osłabia zarodka, a pobranie paru komórek do analizy - z tym się zgodzę. Ale na implantację mają większe szanse zarodki zamrożone, więc ogółem te szanse wyrównują się ze świeżym transferem. No ja ze względu na wiek nie odpuszczę tego badania, zwłaszcza że chciałabym transferować dwa zarodki na raz. Czasem mimo aberacji chromosomowych ciąża jest donoszona, a w moim przypadku nie chciałabym poświęcić całego czasu jednemu dziecku (choremu) kosztem pozostałych. Mój dotychczasowy lekarz też nie był za badaniem, ale na pytanie co jeśli okaże się chory? Lekarz stwierdził, że można abortować taki płód (nie wprost) oczywiście za granicą. Ja osobiście nie chcę stanąć przed dylematem podjęcia takiej decyzji, jeśli można tego uniknąć. Ale ja patrzę na to inaczej, bo u mnie ryzyko większe ze względu na wiek
To dla niektorych takie "proste". Abortowac... ale czy wiedza co kobieta wtedy przezywa??? Ja wiem, ze takiego czegos nie umialabym przezyc i mega odbiloby sie to na mojej psychice, wiec wolalam miec pewnosc. Zwlaszcza, ze jak podchodzisz z lekami to nie jest tak jak w naturze. Pomagasz temu choremu zarodkowi sie mimo wszystko przyjac. Moze naturalnie by obumarl a tu go dodatkowo wspomagasz i ma wieksza mozliwosc przezycia.
 
Ale to wolisz poronic wczesna ciaze niz do niej nie dopuscic jesli zarodek jest chory? Oczywsicie Twoj wybor ale szczerze mowiac ja wolalam wiedziec ktory jest chory i nie przezywac poronienia lub choroby dziecka. Ja mialam badane zarodki jak mialam 31-33 lata, u meza mamy translokacje w kariotypie.
No to u was sytuacja jest inna. Tak jak napisałam u nas wszystkie wyniki genetyczne są dobre, jesteśmy zdrowi itd wiec to badanie to tylko zmniejszanie szans na poczęcie w naszym przypadku.
 
Wiecie, co klinika to inne podejście do badania zarodków. Ja ogólnie jestem za (gdybym miała dużo zarodków to na pewno bym badała, mimo, ze my też stosunkowo młodzi i karitoypy ok). U nas w klinice natomiast są przeciwni chyba ze względów etycznych. Kiedyś lekarka nam mówiła, ze to takie dyskusyjne, bo co jeśli np. w badaniu okaże się, że to chłopiec z zespołem Klinefeltera? Rozwija się on prawidłowo, a zespół ten objawia się jedynie bezpłodnością. Nikt takiego zarodka nie będzie chciał, chociaż nie wiemy czy za 15 lat medycyna będzie sobie radziła i z takimi przypadkami.
Ale po 3 nieudanych transferach łącznie 5 zarodków chciałabym wiedzieć czy były chore czy problem jest w mojej macicy lub immunologii.
 
No to u was sytuacja jest inna. Tak jak napisałam u nas wszystkie wyniki genetyczne są dobre, jesteśmy zdrowi itd wiec to badanie to tylko zmniejszanie szans na poczęcie w naszym przypadku.
To jeszcze napisze Ci tylko mój przykład. Zdrowi genetycznie, względnie młodzi (ponizej 35roki życia) a na 6 zarodków 2 chore. Dwa o najlepszej morfologii. Ja już przeżyłam poronienie i po tym co przeszłam powiedziałam, że zrobie wszystko co mogę, żeby drugi raz to się nie zdarzyło.
Ale najważniejsze, że jesteś pewna swojej decyzji, powodzenia :)
A i jeszcze słowo o tym "zmniejszaniu szans". To chyba zależy kto robi te biopsje. Invicta chwali się, że jedynie 1% zarodków ulega uszkodzeniu przy pobraniu materiału do biopsji. Ale wiadomo ich badania ich statystyki.
 
To jeszcze napisze Ci tylko mój przykład. Zdrowi genetycznie, względnie młodzi (ponizej 35roki życia) a na 6 zarodków 2 chore. Dwa o najlepszej morfologii. Ja już przeżyłam poronienie i po tym co przeszłam powiedziałam, że zrobie wszystko co mogę, żeby drugi raz to się nie zdarzyło.
Ale najważniejsze, że jesteś pewna swojej decyzji, powodzenia :)
Czy jestem pewna nie wiem. Pisze tylko to co mówił lekarz. Przekonał mnie argumentem ze bez tego mamy większe szanse. Nie mówię ze nigdy już do tego nie wrócimy. Chcemy po prostu spróbować bez tego. Zobaczymy. A nóż może się uda 🫢
.. a wstępnie okaże się to za 1 dni bo wtedy pierwsza beta ✊🏻
 
Ja myślałam, ze takie badanie zarodków to tylko może pomoc a nie zaszkodzić.. W tym roku po dwóch transferach, jednym nie udanym a drugim zakończonym ciaza, która szybko się skończyła nie wyobrażam sobie nie badać zarodków. Każdy może mieć odmienne zdanie, ale nie wiadomo co kto do tej pory przeżył, ja ostatnie poronienie przeżyłam strasznie i psychicznie i fizycznie, dlatego nie chce już sobie tego fundować po raz kolejny.
 
reklama
Do góry