Dziewczyny, a więc ja już po wizycie. Nie wiem czy Medicover był dobrym pomysłem, wielokrotnie się przekonałam, że USG mają tam słabszej jakości. No więc Doktor ogląda, ogląda, mierzy, mówi, że zarodek mały 0,5 cm, ale tak może być, ale że serca nie widać
. Na to ja kazałam mu powiększyć obraz i skierować ekran w moją stronę (ja akurat na Usg sie znam, bo robię u zwierząt regularnie). Mówię do niego, że tu na dole coś pika, widać. On na to patrzy, mówi, że może rzeczywiście, ale pewności nie ma, że za 3-4 dni trzeba powtórzyć. Uwierzcie mi, że ja widziałam pikające serduszko
Już wielokrotnie przerabiając wielu ginekologów widziałam, że nie mają racji. Dopiero 8 lekarz z rzędu rozpoznał mi endometriozę. Wszyscy inni nic nie stwierdzili, na usg nic nie widzieli.
Także dziewczyny. Jestem pełna nadziei, ja serce widziałam (a nie jedno serce psie czy kocie już w pracy oglądałam na USG
). Czekam do piątku. Umówiłam się do prywatnej kliniki, gdzie mają bardzo dobry sprzęt i do lekarki, która jest mocno polecana, bo bardzo dokładnie robi USG. To nie koniec mojej walki! Strasznie się to ciągnie
, ale dopnę swego
. Muszę, bo to moja ostatnia jedyna szansa, jak to doktor Lewandowski powiedział, ze to CUD u mnie, że ten zarodek jest utrzymał. Trzymajcie proszę mocno kciuki.
Psychicznie jestem wykończona
ide spac, bo pol nocy nie spalam z nerwow.