reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Jeśli tak bardzo to teraz przeżywasz, to nie wiem czy powinnaś się na to decydować... Mój mąż też ma kryptozoospermię i zapładnialiśmy komórki jego nasieniem. Kilka dziewczyn pisało tu o pobraniu plemników z jądra, nie rozważaliście tego? Wydaje mi się, że bez rozmowy z mężem się nie obejdzie.... On tak bardzo chce dziecka, że jest mu obojętne czyje nasienie to będzie, czy tak bardzo chce go dla Ciebie? To naprawdę trudny temat, więc musisz być przekonana na 100%...
Po prostu wydaje mi się, że ja już wariuję. Lekarz powiedział, że marnie to widzi tym bardziej, że jest ta choroba w rodzinie... że jego zdaniem nie ma szans a jeśli są to równe zeru. Ja rozmawiam z mężem co chwilę dosłownie codziennie i on to widzi zupełnie inaczej, dla niego to żaden problem tak przynajmniej mówi, boje się tylko tego, że on to robi tylko i wyłącznie dla mnie a ja tak nie chce... na pewno to jest cięższe dla mnie niż dla niego - tego jestem pewna. A u Was ile było plemników? I jakie badania oprócz nasienia robił Twój mąż?
 
reklama
Wiesz co, ja nie byłam w takiej sytuacji, nie musieliśmy podejmowac takich decyzji ale kiedy po jednym z zabiegów usuwania żylaków mąż przez jakiś czas nie miał w ogóle plemników (zero) też sam zaproponował dawce i wtedy powiedziałam stanowczo nie. Ale po przemyśleniu tematu stwierdziłam, że czemu nie? Skoro on bylby w stanie zaakceptować sytuację, pragnie tego dziecka tak samo jak ja i będzie je kochał i wychowywał to zmieniło to zupełnie moje podejście.
Ale to Wasze decyzję i to Ty musisz sobie je w główce poukładać [emoji8]
Kochane kobietki bardzo Was proszę o pomoc, od 7 dni łykam antyki bo zaczęłam protokół dlugi, 14 kwietnia wizyta w klinice na podpisanie papierów. Ja zdrowa mąż kryptozoospermia w preparacie bezprośrednim - 5 sztuk plemników o ruchu prawidłowym... 4 o wolnym a reszta martwa razem 55 sztuk. Siostra męża choruje na Zespół nadnerczowo płciowy a w rodzinie dużo niepłodności. Mąż sam zaproponował dawcę, ja się zgodziłam i tak sobie trwaliśmy aż do momentu gdy dostałam maila z kliniki z doborem dawcy. Nie wiem czemu ale od tego czasu nie mogę się pozbierać, wymiotuje rycze płacze serce mi nawala i tak od kilku dni z nerwów, nie wiem dlaczego ale chyba nie podołam, chyba właśnie dopiero do mnie to dotarło na co się zdecydowaliśmy, nie mam kompletnie pojęcia co zrobić czy się nie poddać bo boję się tego, tak bardzo kocham męża i tak bardzo chciałam jego dziecko nosić pod sercem a teraz... teraz nie wiem czy chcę tego dziecka, czuje sie w gorszej rozsypce niż jak dowiedzieliśmy się o tych wynikach męża. Wiem, że u niektórych z Was są dzieci nawet jak wyniki były gorsze ale mąż zdecydował, że nie chce pakować kasy czasu i niepotrzebnie łudzić nadziei, że z jego plemników coś wyjdzie ale ja czuje, że jak nie dowiem się czy się da to oszaleje, normalnie oszaleje nigdy w życiu nie czułam się tak jak teraz... łzy same mi lecą nawet jak to teraz piszę... co ja mam zrobić? Jak ja mam dalej żyć [emoji24] pragnęłam dziecka ale chciałam nosić pod sercem cząstkę mojego ukochanego męża a nie obcego człowieka....... [emoji24][emoji24][emoji24] to forum to jedyne miejsce gdzie mogę się wyżalić i napisać co czuje, nikt nie wie o naszej decyzji a jak będę męzowi ryczeć w rękaw to się w końcu chłop załamie a ja tego nie chce
 
Po prostu wydaje mi się, że ja już wariuję. Lekarz powiedział, że marnie to widzi tym bardziej, że jest ta choroba w rodzinie... że jego zdaniem nie ma szans a jeśli są to równe zeru. Ja rozmawiam z mężem co chwilę dosłownie codziennie i on to widzi zupełnie inaczej, dla niego to żaden problem tak przynajmniej mówi, boje się tylko tego, że on to robi tylko i wyłącznie dla mnie a ja tak nie chce... na pewno to jest cięższe dla mnie niż dla niego - tego jestem pewna. A u Was ile było plemników? I jakie badania oprócz nasienia robił Twój mąż?
Może porozmawiajcie z psychologiem. Chyba w każdej klinice w pakiecie jest wizyta. Warto przegadać, wygadać i wyemocjonować temat. Jeszcze nie jest za późno; zawsze też podobno można zrobić pół na pół; żeby nie tracić procedury; a jak dużo jajek to moga być zarodki i stąd i stąd; a jak nie to będziesz wiedziała, że z męża nasienia nic nie będzie. No nie wiem. Jesteś w rozterce; i wydaje mi się, że rozmowa z psychologiem by Wam pomogła przetrawić temat.
 
Po prostu wydaje mi się, że ja już wariuję. Lekarz powiedział, że marnie to widzi tym bardziej, że jest ta choroba w rodzinie... że jego zdaniem nie ma szans a jeśli są to równe zeru. Ja rozmawiam z mężem co chwilę dosłownie codziennie i on to widzi zupełnie inaczej, dla niego to żaden problem tak przynajmniej mówi, boje się tylko tego, że on to robi tylko i wyłącznie dla mnie a ja tak nie chce... na pewno to jest cięższe dla mnie niż dla niego - tego jestem pewna. A u Was ile było plemników? I jakie badania oprócz nasienia robił Twój mąż?
Nie wiem ile plemników było dokładnie, bo aż takich dokładnych liczb nam nie podali... Nieliczne... I diagnoza. Oprócz tego robił USG jąder, nasienie było badane również pod kątem jakiś bakterii, ale nie pamiętam dokładnie jakich, bo to już było kilka lat temu. Większości bardziej zaawansowanych badań nie zrobiliśmy, bo twierdzili, że jest zbyt mała koncentracja plemników w nasieniu. Kariotyp prawidłowy. Długo staraliśmy się poprawić parametry nasienia (około roku), ale właściwie bezskutecznie. Potem odpuściliśmy...
Jeśli Ci to w jakiś sposób pomoże, to my korzystaliśmy z komórek dawczyni. Najtrudniej było mi się zdecydować którą wybrać... Wtedy też cierpiałam, każda wydawała mi się nieodpowiednia i zastanawiałam się jak to będzie. Kiedy zarodki powstały, ona już nie istnieje. Nigdy o niej nie myślałam, to zawsze były nasze dzieci... Bez względu na to od kogo będzie pochodził materiał genetyczny, to Twój mąż będzie ojcem i razem będziecie wychowywać dziecko. Może nie przekaże mu cech fizycznych, ale na pewno będzie miał szansę przekazać mu swoje wartości. Biorąc pod uwagę dojrzałą decyzję, jaką podjął, ma co przekazać 😊
 
Kochane kobietki bardzo Was proszę o pomoc, od 7 dni łykam antyki bo zaczęłam protokół dlugi, 14 kwietnia wizyta w klinice na podpisanie papierów. Ja zdrowa mąż kryptozoospermia w preparacie bezprośrednim - 5 sztuk plemników o ruchu prawidłowym... 4 o wolnym a reszta martwa razem 55 sztuk. Siostra męża choruje na Zespół nadnerczowo płciowy a w rodzinie dużo niepłodności. Mąż sam zaproponował dawcę, ja się zgodziłam i tak sobie trwaliśmy aż do momentu gdy dostałam maila z kliniki z doborem dawcy. Nie wiem czemu ale od tego czasu nie mogę się pozbierać, wymiotuje rycze płacze serce mi nawala i tak od kilku dni z nerwów, nie wiem dlaczego ale chyba nie podołam, chyba właśnie dopiero do mnie to dotarło na co się zdecydowaliśmy, nie mam kompletnie pojęcia co zrobić czy się nie poddać bo boję się tego, tak bardzo kocham męża i tak bardzo chciałam jego dziecko nosić pod sercem a teraz... teraz nie wiem czy chcę tego dziecka, czuje sie w gorszej rozsypce niż jak dowiedzieliśmy się o tych wynikach męża. Wiem, że u niektórych z Was są dzieci nawet jak wyniki były gorsze ale mąż zdecydował, że nie chce pakować kasy czasu i niepotrzebnie łudzić nadziei, że z jego plemników coś wyjdzie ale ja czuje, że jak nie dowiem się czy się da to oszaleje, normalnie oszaleje nigdy w życiu nie czułam się tak jak teraz... łzy same mi lecą nawet jak to teraz piszę... co ja mam zrobić? Jak ja mam dalej żyć 😭 pragnęłam dziecka ale chciałam nosić pod sercem cząstkę mojego ukochanego męża a nie obcego człowieka....... 😭😭😭 to forum to jedyne miejsce gdzie mogę się wyżalić i napisać co czuje, nikt nie wie o naszej decyzji a jak będę męzowi ryczeć w rękaw to się w końcu chłop załamie a ja tego nie chce
Wiesz nie bylam w takiej sytuacji ale mysle ze ojcem jest ten kto wychowa.To w koncu Twoj maz bedzie przy Tobie jak bedziesz w ciazy.To on bedzie hlasjac Ciebie po brzuchu i wypatrywac pierwszych ruchow dziecka.To on bedzie skladac lozeczko i wybierac z Toba wozek.A jak urodzisz to tez on bedzie kapal dzieciatko i przewijal.To on bedzie uczyl je jezdzic na rowerze.Mysle ze jak zobaczysz 2 kreski to Twoj maz od razu pokocha wasze dziecko.I to bedzie jego ukochana coreczka tatusia lub cudowny synek dla ktorego bedzie wzorem.
Nie chce pisac ze Ciebie rozumiem i wiem co czujesz bo tak nie jest.Ale skoro Twoj maz tak bardzo Cie kocha ze zdecydowaluscie sie na dawce to napewno pokocha Wasze dziecko.
 
reklama
Do góry