reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Witam wszystkie drogie panie🥰
Jestem tu nowa. Odważyłam się napisać, ponieważ jestem obecnie kilka dni po transferze i mam pytania odnośnie tego tematu, a nie znam nikogo kogo mogłabym podpytać....czy któreś z was udało się za pierwszym razem podchodząc do in vitro zajść w ciążę? Jak czułyście się po transferze? Czy któraś z was odczuła moment implantacji? Kiedy odczuwalne były pierwsze zmiany w waszych organizmach ??? Dziękuję z góry za odpowiedz 🥰buziaki 😊
Zarówno udany jak i nieudany transfer bylo podobnie bóle podbrzusza itp.W 1 udanym zakończonym ciąża i zdrowym dzieckiem wn6 dpt plamienie w drugim udanym brak plamien przed pozytywna beta.Wsluchujemy się w organizm ale tak naprawdę beta z krwi powie prawdę.Z tego co pamiętam byly 1 próby udane tu na tym forum ale u mnie no udalo sie za drugim razem i za 3.Powodzenia!!!
 
reklama
Też wcześniej miałam takie priorytety, że najpierw dobra praca, potem dodatkowe uprawnienia, które trzeba robić przez 3 lata, a potem dopiero ciąża...niestety nie przewidziałam że z tą ciąża tyle mi zejdzie i będę skazana na in vitro. Może wcześniej jeszcze by się udało naturalnie [emoji1745] z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że mam dobrą pracę, mogę sobie parę fajnych rzeczy wpisać w CV, ale to mi szczęścia teraz nie daje.. Zakuje, że wcześniej tych priorytetów nie zmieniłam. Jak mi się wreszcie uda zajść i przede wszystkim utrzymać ciążę to nie miałabym nic przeciwko żeby sobie zrobić rok przerwy. Niestety mieszkam za granicą i przysługują mi całe 4 miesiące macierzyńskiego, a nie wyobrażam sobie po takim czasie starań oddać takie dziecko obcym ludziom.. Ale tym się będę martwić dopiero jak się uda
Pierwsze dziecko mam z in vitro (31l), teraz mam 37l i kolejne w brzuchu. Przez te 7lat podeszłam do 5 procedur in vitro, wiec mam piorytety. Niestety za to się płaci :-) mam uczucie, ze osiągnęłam mniej, niż mogłabym. Przez ciagle zwolnienia, badania, wizyty. W takich sytuacjach wypruwasz sobie flaki, żeby przez te nieobecności nie odrzucił Cię zespół. Bo nikomu coś takiegoby się nie podobało.
 
Zarówno udany jak i nieudany transfer bylo podobnie bóle podbrzusza itp.W 1 udanym zakończonym ciąża i zdrowym dzieckiem wn6 dpt plamienie w drugim udanym brak plamien przed pozytywna beta.Wsluchujemy się w organizm ale tak naprawdę beta z krwi powie prawdę.Z tego co pamiętam byly 1 próby udane tu na tym forum ale u mnie no udalo sie za drugim razem i za 3.Powodzenia!!!
Bardzo dziękuję🥰
Mnie pobolewa brzuch ale jeszcze po punkcji, piersi raczej tez od hormonów,..żadnych oznak nie ma i to mnie martwi, ale nic nie pozostaje jak zaczekać na wynik z krwii. Wiele kobiet opisuje ze pierwsze objawy miały dopiero ok 5-6 tygodnia wiec może u mnie bedzie tak samo
 
Ja w pracy powiedziałam szefom otwarcie o co chodzi i że będę co chwilę na zwolnieniach albo wizytach. A reszta ludzi nie musi wiedzieć [emoji1745] nie wiem jaka masz pracę, ale ja przy swojej biurowej w finansach dopiero po czasie stwierdziłam, że świata ta robota nie uratuje i jak nie ta to inna [emoji1745]
Pierwsze dziecko mam z in vitro (31l), teraz mam 37l i kolejne w brzuchu. Przez te 7lat podeszłam do 5 procedur in vitro, wiec mam piorytety. Niestety za to się płaci :-) mam uczucie, ze osiągnęłam mniej, niż mogłabym. Przez ciagle zwolnienia, badania, wizyty. W takich sytuacjach wypruwasz sobie flaki, żeby przez te nieobecności nie odrzucił Cię zespół. Bo nikomu coś takiegoby się nie podobało.
 
Pierwsze dziecko mam z in vitro (31l), teraz mam 37l i kolejne w brzuchu. Przez te 7lat podeszłam do 5 procedur in vitro, wiec mam piorytety. Niestety za to się płaci :-) mam uczucie, ze osiągnęłam mniej, niż mogłabym. Przez ciagle zwolnienia, badania, wizyty. W takich sytuacjach wypruwasz sobie flaki, żeby przez te nieobecności nie odrzucił Cię zespół. Bo nikomu coś takiegoby się nie podobało.
Chyba to tak nie działa. Znam kobiety , które robią karierę naukową i mają dzieci. No ok. może mają stado babć. Znam jedną koleżankę, właśnie minął niecały rok jak urodziła trzecie dziecko. Dawno jest po habilitacji i wszędzie jej pełno. Nie ma nikogo do pomocy przy dzieciach ale ona kocha pracę, nigdy nie ma czasu na kawę ani rozmowę, wiecznie w biegu, siedzi po nocach. Czy warto brać udział w takim pędzie?
 
Bardzo dziękuję🥰
Mnie pobolewa brzuch ale jeszcze po punkcji, piersi raczej tez od hormonów,..żadnych oznak nie ma i to mnie martwi, ale nic nie pozostaje jak zaczekać na wynik z krwii. Wiele kobiet opisuje ze pierwsze objawy miały dopiero ok 5-6 tygodnia wiec może u mnie bedzie tak samo
A ile masz zarodkow mrożonych??wiem mnie sie łatwo pisze ale postaraj się nie załamać jeśli tym razem sie nie uda.Tutaj kobiety staczaja bitwy walki ale w większości kazda w koncu ma to wynagrodzone.
 
Też wcześniej miałam takie priorytety, że najpierw dobra praca, potem dodatkowe uprawnienia, które trzeba robić przez 3 lata, a potem dopiero ciąża...niestety nie przewidziałam że z tą ciąża tyle mi zejdzie i będę skazana na in vitro. Może wcześniej jeszcze by się udało naturalnie [emoji1745] z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że mam dobrą pracę, mogę sobie parę fajnych rzeczy wpisać w CV, ale to mi szczęścia teraz nie daje.. Zakuje, że wcześniej tych priorytetów nie zmieniłam. Jak mi się wreszcie uda zajść i przede wszystkim utrzymać ciążę to nie miałabym nic przeciwko żeby sobie zrobić rok przerwy. Niestety mieszkam za granicą i przysługują mi całe 4 miesiące macierzyńskiego, a nie wyobrażam sobie po takim czasie starań oddać takie dziecko obcym ludziom.. Ale tym się będę martwić dopiero jak się uda
Życie pisze swoje scenariusze, zaczęłam się starać mając 26lat i zawsze priorytetem było założenie rodziny a dopiero na drugim miejscu dobra praca, mieszkanie już mieliśmy własne więc ta kwestia odpadła. No, ale życie zdecydowało inaczej i nie mogłam żyć tylko nadzieją, że kiedyś się uda więc wiedziałam, że muszę żyć tak aby niczego nie żałować a nie czekać na coś co nigdy może nie nastąpić, zmieniałam pracę tyle raz aż trafiłam tu gdzie jestem, robiłam kursy, studia podyplomowe, jeździłam gdzie chciałam i ile chciałam, wypady weekend, finalnie zaszłam w ciążę mając 34lata i mając już sytuację materialną stabilną i coś już przeżyłam, widziałam.
 
Chyba to tak nie działa. Znam kobiety , które robią karierę naukową i mają dzieci. No ok. może mają stado babć. Znam jedną koleżankę, właśnie minął niecały rok jak urodziła trzecie dziecko. Dawno jest po habilitacji i wszędzie jej pełno. Nie ma nikogo do pomocy przy dzieciach ale ona kocha pracę, nigdy nie ma czasu na kawę ani rozmowę, wiecznie w biegu, siedzi po nocach. Czy warto brać udział w takim pędzie?
Dla mnue takie cos nie ma sensu...albo mam dzieci i poswiecam ich te dwa lata,przygotowujac do zycia,dajac uwage,uczac itp i skupiam sie na dzieciach,potem dopiero na pracy.To o czym ty piszesz to taki model...cale zycie wyscig szczurow i na dokladke dziecko.
Serio,nie moglabym tak.
 
Właśnie o tym mówię, że z perspektywy czasu zmieniłabym parę rzeczy. Mogłam się starać i robić to samo co robiłam wtedy, a nie układać swój idealny plan. No ale wtedy jeszcze myślałam, że odstawie tabletki i za chwilę będę w ciąży. Ależ byłam wtedy naiwna...
Życie pisze swoje scenariusze, zaczęłam się starać mając 26lat i zawsze priorytetem było założenie rodziny a dopiero na drugim miejscu dobra praca, mieszkanie już mieliśmy własne więc ta kwestia odpadła. No, ale życie zdecydowało inaczej i nie mogłam żyć tylko nadzieją, że kiedyś się uda więc wiedziałam, że muszę żyć tak aby niczego nie żałować a nie czekać na coś co nigdy może nie nastąpić, zmieniałam pracę tyle raz aż trafiłam tu gdzie jestem, robiłam kursy, studia podyplomowe, jeździłam gdzie chciałam i ile chciałam, wypady weekend, finalnie zaszłam w ciążę mając 34lata i mając już sytuację materialną stabilną i coś już przeżyłam, widziałam.
 
reklama
A ile masz zarodkow mrożonych??wiem mnie sie łatwo pisze ale postaraj się nie załamać jeśli tym razem sie nie uda.Tutaj kobiety staczaja bitwy walki ale w większości kazda w koncu ma to wynagrodzone.
Jeszcze 3 zamrożone. To moje piersze podejscie, jak zwylke pobrali 6 lecz niestety dwa w czwartej dobie przestały się rozwijac
 
Do góry