reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Super, że przyszła wreszcie @. Ja to się teraz czasem śmieję, że nigdy nie czekałam na @tak jak teraz. Bo ona zawsze oznacza nowy start[emoji6]
Nowy rok, nowy lekarz, zobaczysz, słoneczne dni nadejdą. Oby już szybciutko.
U nas bardzo niewiele osób ze znajomych wie o naszym in vitro. A jeszcze mniej osób wie o tym, że marzymy o drugim dziecku.
Jest w gronie naszych znajomych taka para która w 2019 zaczęła starania, oboje młodzi (ona ma 24 lata, jej chłopak trochę starszy). Oni akurat wiedzą, że my też się staramy (tylko nie wiedzą jak[emoji4]). Myślałam że na sylwestra ona już będzie w ciąży.
A jednak okazało się że nadal nie. No i ja też nie. Jak wybiła północ i skladalismy sobie życzenia to tylko się mocno przytuliłysmy, bo nie trzeba było mówić jakich marzeń spełnienia sobie nawzajem życzymy. To było takie wzruszające.

@ilmenau ma rację, macierzyństwo po takich staraniach jest inne, takie szczęśliwe i bardziej świadome. Uczysz się doceniać wszystko, i to co dobre (to akurat łatwe), ale i w tym co trudne dostrzegasz dobre strony.
Trzymam kciuki bardzo bardzo mocno żeby już w tym roku coś dobrego się zadziało u Ciebie. I żebyś na następnego sylwestra już nie mogła się tak bawić jak wczoraj[emoji8]
[emoji8][emoji8][emoji8] dziękuję [emoji8][emoji8][emoji8] kochana jesteś.
Tak pięknie piszecie z imenau o macierzyństwie.. A ja czasem się zastanawiam czy jak by się udało to dałabym radę.. czy ja bym ogarnęłą tą małą istotkę i umiała dobrze wychować. Tak z głową. To mi się wydaję takie trudne, patrząc na dzieci mojego rodzeństwa. Jak trudno jest znaleźć złoty środek!
 
reklama
A wiesz, ja to myślę że teraz to trochę takie realia się zrobiły. Że ludzie (no może większość ludzi) myśli tylko o sobie. To cholernie smutne, ale jak się z tym oswoiłam to jakoś mi łatwiej. Od nikogo nic nie oczekuję. I rozczarowań wtedy nie ma. Uznałam też że zacznę wychodzić do ludzi z inicjatywą spotkań. Tak na luzie, że jak się nic nie uda to trudno. Ale kilka spotkań się udało. Ba, nawet okazało się że jak już się uda spotkać to jakoś tak jest cieplo miło i tematy się nie kończą, a wieczór jest zawsze za krótki i potem oni pytają kiedy się możemy znowu spotkać. Szok[emoji4]
Olej na razie "przyjaciółkę". Też mam taką. Odzywa się jak jej się coś przypomni. Nie powiedziałam jej o ostatnim transferze. Nie powiedziałam o starcie nowej procedury. Jak już u Ciebie się troszkę poukłada to będziesz mogła się do niej odezwać. A na razie szkoda Twoich nerwów.
Opowiem Ci o mojej "przyjaciółce". Drugiej takiej... znamy się jeszcze z podstawówki. To normalnie hit, bo ona odzywa się jak coś potrzebuje tylko. Więc jak byłam w ciąży to zadzwoniła raz jak coś chciała i tak długo nawijała o sobie, że nawet nie zapytała co u mnie. No to skoro nie zapytała to pomyślałam, że nie będę się wyrywać z opowiadaniem jej o ciąży. No i nic nie powiedziałam. Potem dowiedziała się dopiero jak mąż wrzucił na fb zdjęcie małego po porodzie. Troszkę była zdziwiona[emoji23]
Ale na serio, od kiedy mniej oczekuję od innych to mi się jakoś łatwiej żyje. Tak bardziej na luzie. Polecam Ci bardzo [emoji8]
I właśnie to chyba miałam na myśli, mówiąc,ze moim postanowieniem noworocznym bede nowa ja. Nie umiałam tego nazwać.
Z Waszą Ciążą- genialne ;) ja ostatnio Małzowi powiedzialam,ze tak bardzo chciałabym zajsc w ciaze i nie mówić nic jego mamie.. wyobrażałam juz sobie,ze przyjeżdża z zagranicy na jakies tam święta i widzi mnie z brzuszkiem.. to byłby szok. Ona średnio się interesuje co u nas, od wielkiego dzwonu zapyta, jak przyjeżdża to opowiada tylko co u nich, jak tam w Niemczech nie jest cudownie A u nas taki zaścianek.. O nasze sprawy, zdrowie i problemy nie pyta. Z jednej strony sie cieszę, bo mamy spokój ale z drugiej męża mi szkoda, ze ma taką matkę.
Niektórym "przyjaciolkom" tez bym nie powiedziała. To bardzo dobra terapia dla samej siebie. Naprawdę.
 
Ja od zawsze dla syna Aleksander a dla corki mi sie zminia. chcialabym NATASZA albo Liwia ale bardziej Natasza. Tylko ze Łukasz nie chce za bardzo ale mysle ze bedac w obliczu porodu raczej zgodzilby sie na wszystko. Booosssszzzeeee jak ja chce mojego dziecka !!!! Juz nawet nie wiem jak mam chcec zeby sie udalo. Tesknie za kiims kogo nie ma. Czy to normalne?
Tak, normalne😊
 
TAK BARDZO NIE CHCE zrozumiec i przyznac i nie miec nadzieji ze moja rodzina to ja i moj maz :( Lubie go, kocham, nie chce byc z nikim innym, dba o nas, jak wypije alkohol to na drugi dzien nie ruszy a niestety wychowalam sie w rodzinie z problemem alkoholowym, jest nam dobrze razem, lubie z nim skes, lubie jak na mnie patrzy, mysli ze jestem wyjatkowa, dlugo sie o mnie starał (dwa razy odrzucilam zareczyny), chyba bylam niedojrzala, mam w nim oparcie i jeszcze nigdy jakoś srogo :) sie na nim nie zawiodłam. Jest przystojny, wysoki, ma dlugie łapska :) interesuje sie co robie w ciagu dnia, przychodzi do mnie do pracy, po pracy bo wie ze wole chodzic niz jezdzic to sie martwi zebym sama nie wracala po ciemku bo jeszcze mi cukier spadnie dlatego zawsze ma landrynki w kieszeni. NAPRAWDE :) Jak panikuje albo rycze to nie robi z tego tragedii tylko kaze mi sie przywolac do porzadku. Jest taki opanowany a z drugiej strony wystarczy ze na nie niego spojrze i widzi ze nie opanuje sie w danej sytacji ze smiechu, to ryknie smiechem i placze ze smiechu razem ze mna. Wkurza mnie jak nikt inny, nie pozwala mi sie przeciagnac w zwykłym barze z pizza bo mu to nie odpowiada. Jak pracuje,a pracuje w domu to jest totalnie dla mnie niedostepny. Jest wychowany w Wraszawie, jego dziadek byl załozycielem ROR- u w PKO :) Szkoda ze juz nie zyje, pewnie dostalibysmy jakis uczciwy kredyt :) Chociaz w sumie nie wiem czy pochwalałby nasze poczynania w staraniu sie o upragnione dziecko. Łukasz nie czyta ksiazek, a jest intelektualista. Ja uwielbiam, a on nawet nie chce zebym mu o nich opowiadala. Mimo wszystko chodzi po ksiegarniach, kupuje mi nowości i prenumeruje mi Womenshealth. Moze dlatego ze sobie prenumeruje Netfilm :) uwielbia nowości we wszystkich kategoriach i podsyla mi linki na maila w pracy. Obiecal ze jak za niego wyjde to bede szczesliwa. I z nim jest wszystko OK a i tak bierze profetril codziennie i powtarza jak mantre ze jak ja to i on. Niestety czasami mysle ze to ja go unieszczesliwiam bo wiem , ze byłby wspaniałam ojcem. A problemem jestem JA. I jak mam z tym zyc? On nawet nie chce slyszcec o adopcji komorki juz nie mowie zarodka? Ja wiem ze nie zostane sama bez dziecka i jestem skłonna pomyśleć o adpocji? Lukasz ?! Hmmm no nie raz mi udowodnil ze mnie kocha, ze jestem najwazniejsza. Ale czy przetrwamy tak ciezki temat? Nie wiem :) Lepiej zeby sie w koncu nasze in vitrowe szcescie udało bo bedzie problem.
Tak pięknie o swoim mężczyźnie może mówić tylko kochająca kobieta ❤️ Nie ma innej opcji - jak tylko ta z dzieciaczkami w komplecie ❤️
 
I właśnie to chyba miałam na myśli, mówiąc,ze moim postanowieniem noworocznym bede nowa ja. Nie umiałam tego nazwać.
Z Waszą Ciążą- genialne ;) ja ostatnio Małzowi powiedzialam,ze tak bardzo chciałabym zajsc w ciaze i nie mówić nic jego mamie.. wyobrażałam juz sobie,ze przyjeżdża z zagranicy na jakies tam święta i widzi mnie z brzuszkiem.. to byłby szok. Ona średnio się interesuje co u nas, od wielkiego dzwonu zapyta, jak przyjeżdża to opowiada tylko co u nich, jak tam w Niemczech nie jest cudownie A u nas taki zaścianek.. O nasze sprawy, zdrowie i problemy nie pyta. Z jednej strony sie cieszę, bo mamy spokój ale z drugiej męża mi szkoda, ze ma taką matkę.
Niektórym "przyjaciolkom" tez bym nie powiedziała. To bardzo dobra terapia dla samej siebie. Naprawdę.
Ja mam, a raczej mialam taka tesciowa. Nie interesowala sie nami, odwiedziny raz w roku byly dla niej problemem. Dowiedzila sie o ciazy w 16tyg, obrazila sie, ze tak pozno. Strasznie na mnie nakrzyczala, wiec jak maz do niej oddwonil i powiedzial, ze nigdy wiecej nie ma prawa tak do mnie mowic to na drugi dzien dzwonila, zeby przeposic, ale nie odebralam. Poczula sie urazona. Nie przyjechala poznac wnuczki. Teraz prawie 3 lata pozniej tez jej nie zna i nie pozna. Dla mnie przestala istniec.
 
TAK BARDZO NIE CHCE zrozumiec i przyznac i nie miec nadzieji ze moja rodzina to ja i moj maz :( Lubie go, kocham, nie chce byc z nikim innym, dba o nas, jak wypije alkohol to na drugi dzien nie ruszy a niestety wychowalam sie w rodzinie z problemem alkoholowym, jest nam dobrze razem, lubie z nim skes, lubie jak na mnie patrzy, mysli ze jestem wyjatkowa, dlugo sie o mnie starał (dwa razy odrzucilam zareczyny), chyba bylam niedojrzala, mam w nim oparcie i jeszcze nigdy jakoś srogo :) sie na nim nie zawiodłam. Jest przystojny, wysoki, ma dlugie łapska :) interesuje sie co robie w ciagu dnia, przychodzi do mnie do pracy, po pracy bo wie ze wole chodzic niz jezdzic to sie martwi zebym sama nie wracala po ciemku bo jeszcze mi cukier spadnie dlatego zawsze ma landrynki w kieszeni. NAPRAWDE :) Jak panikuje albo rycze to nie robi z tego tragedii tylko kaze mi sie przywolac do porzadku. Jest taki opanowany a z drugiej strony wystarczy ze na nie niego spojrze i widzi ze nie opanuje sie w danej sytacji ze smiechu, to ryknie smiechem i placze ze smiechu razem ze mna. Wkurza mnie jak nikt inny, nie pozwala mi sie przeciagnac w zwykłym barze z pizza bo mu to nie odpowiada. Jak pracuje,a pracuje w domu to jest totalnie dla mnie niedostepny. Jest wychowany w Wraszawie, jego dziadek byl załozycielem ROR- u w PKO :) Szkoda ze juz nie zyje, pewnie dostalibysmy jakis uczciwy kredyt :) Chociaz w sumie nie wiem czy pochwalałby nasze poczynania w staraniu sie o upragnione dziecko. Łukasz nie czyta ksiazek, a jest intelektualista. Ja uwielbiam, a on nawet nie chce zebym mu o nich opowiadala. Mimo wszystko chodzi po ksiegarniach, kupuje mi nowości i prenumeruje mi Womenshealth. Moze dlatego ze sobie prenumeruje Netfilm :) uwielbia nowości we wszystkich kategoriach i podsyla mi linki na maila w pracy. Obiecal ze jak za niego wyjde to bede szczesliwa. I z nim jest wszystko OK a i tak bierze profetril codziennie i powtarza jak mantre ze jak ja to i on. Niestety czasami mysle ze to ja go unieszczesliwiam bo wiem , ze byłby wspaniałam ojcem. A problemem jestem JA. I jak mam z tym zyc? On nawet nie chce slyszcec o adopcji komorki juz nie mowie zarodka? Ja wiem ze nie zostane sama bez dziecka i jestem skłonna pomyśleć o adpocji? Lukasz ?! Hmmm no nie raz mi udowodnil ze mnie kocha, ze jestem najwazniejsza. Ale czy przetrwamy tak ciezki temat? Nie wiem :) Lepiej zeby sie w koncu nasze in vitrowe szcescie udało bo bedzie problem.
Kochana, no powiem Ci,ze masz cudownego Łukasza i niejedna to czytając Ci zazdrości;) Ja tez mam wspaniałego meza, i często się zastanawiam jak On ze mną wytrzymuje.. zarówno ja jak i moj maz nie mamy i nie mieliśmy idealnie w rodzinach. Każda miala problemy. Ja mam pełną rodzinę, jednak starsza siostra jest chora - upośledzenie umysłowe. Została wykorzystana przez zdrowego faceta i teraz moi rodzice wychowują i ją i jej córkę, która jest dla nas jak córka i pomagamy w wychowaniu na maksa. To nasze "pierwsze" dziecko. Z siostrą są problemy, im starsza tym mózg mniej logicznie pracuje, do tego częste ataki epilepsji sieją spustoszenie. Rodzice są co raz starsi. Nie ma wieczoru, w którym nie mysle o tym jak i co będzie w przyszłości. Mam rodzeństwo i wiem,ze sobie bedziemy musieli poradzić. Mój mąż biologicznego ojca widzial raz w życiu, na rozprawie o ustąpienie alimentów, w wieku 25lat. Zdradził mamę meza, kiedy on miał niespełna rok. Nie wie czy na cos choruje, jaki jest. Wie tylko,ze mieszka w Wawie. Mial drugiego ojca- ojczyma. Cudowny facet, jak to maz mowi, to był jego ojciec. Zmarł bardzo szybko, rok po naszym ślubie. Ale dobrze wychował mojego męża. W domu nie było za kolorowo, bo był alkoholikiem. Nie chodzi tu o przemoc czy cos w tym stylu, chodzi o biedę. Wyleczyl sie. Od szkoły podstawowej meza juz nie pił. Ale brak kasy maz pamieta. Mama jego ma dziś innego mężczyznę, ale rodzinna nie jest w ogole. Oboje pochodzimy raczej ze skromnych rodzin, bez zadnego startu finansowego. Trochę to wpłynęło na nasze dalsze życie, naukę i później prace. Nie jesteśmy wybitnymi, dobrze ustutuowanymi ludźmi. Przeciętni, pracujący i żyjący skromnie- teraz tym bardziej. Ale to czego moja teściowa nauczyła meza- to uszanowanie kobiety i zadnych zdrad. Mój mąż zrobilby dla mnie wszystko. Wszystko. Ja dla niego tez. I bardzo czesto mam takie myśli jak Ty- ze nie mogę dac mu dziecka.. I to tak bardzo mnie boli. Nasze życie, nasze i naszych rodzin wpływa na nas bardzo mocno, ale jestesmy w tym razem. I wiesz co?? Skoro Twój Łukasz tak bardzo Cię kocha i jest z Tobą to musisz wiedzieć jedno. TY też musisz być WYJĄTKOWYM człowiekiem. Mój mąż czesto powtarza, ze jestem wredną małpą, ale mam ogromne serce i jestem dobrym człowiekiem. To tak jak On. Dlatego ciagle jestesmy razem i wiem,ze to co przechodzimy nas trzyma. Ale obawy takie jak Ty, ile on jeszcze wytrzyma mam.. ;(
 
TAK BARDZO NIE CHCE zrozumiec i przyznac i nie miec nadzieji ze moja rodzina to ja i moj maz :( Lubie go, kocham, nie chce byc z nikim innym, dba o nas, jak wypije alkohol to na drugi dzien nie ruszy a niestety wychowalam sie w rodzinie z problemem alkoholowym, jest nam dobrze razem, lubie z nim skes, lubie jak na mnie patrzy, mysli ze jestem wyjatkowa, dlugo sie o mnie starał (dwa razy odrzucilam zareczyny), chyba bylam niedojrzala, mam w nim oparcie i jeszcze nigdy jakoś srogo :) sie na nim nie zawiodłam. Jest przystojny, wysoki, ma dlugie łapska :) interesuje sie co robie w ciagu dnia, przychodzi do mnie do pracy, po pracy bo wie ze wole chodzic niz jezdzic to sie martwi zebym sama nie wracala po ciemku bo jeszcze mi cukier spadnie dlatego zawsze ma landrynki w kieszeni. NAPRAWDE :) Jak panikuje albo rycze to nie robi z tego tragedii tylko kaze mi sie przywolac do porzadku. Jest taki opanowany a z drugiej strony wystarczy ze na nie niego spojrze i widzi ze nie opanuje sie w danej sytacji ze smiechu, to ryknie smiechem i placze ze smiechu razem ze mna. Wkurza mnie jak nikt inny, nie pozwala mi sie przeciagnac w zwykłym barze z pizza bo mu to nie odpowiada. Jak pracuje,a pracuje w domu to jest totalnie dla mnie niedostepny. Jest wychowany w Wraszawie, jego dziadek byl załozycielem ROR- u w PKO :) Szkoda ze juz nie zyje, pewnie dostalibysmy jakis uczciwy kredyt :) Chociaz w sumie nie wiem czy pochwalałby nasze poczynania w staraniu sie o upragnione dziecko. Łukasz nie czyta ksiazek, a jest intelektualista. Ja uwielbiam, a on nawet nie chce zebym mu o nich opowiadala. Mimo wszystko chodzi po ksiegarniach, kupuje mi nowości i prenumeruje mi Womenshealth. Moze dlatego ze sobie prenumeruje Netfilm :) uwielbia nowości we wszystkich kategoriach i podsyla mi linki na maila w pracy. Obiecal ze jak za niego wyjde to bede szczesliwa. I z nim jest wszystko OK a i tak bierze profetril codziennie i powtarza jak mantre ze jak ja to i on. Niestety czasami mysle ze to ja go unieszczesliwiam bo wiem , ze byłby wspaniałam ojcem. A problemem jestem JA. I jak mam z tym zyc? On nawet nie chce slyszcec o adopcji komorki juz nie mowie zarodka? Ja wiem ze nie zostane sama bez dziecka i jestem skłonna pomyśleć o adpocji? Lukasz ?! Hmmm no nie raz mi udowodnil ze mnie kocha, ze jestem najwazniejsza. Ale czy przetrwamy tak ciezki temat? Nie wiem :) Lepiej zeby sie w koncu nasze in vitrowe szcescie udało bo bedzie problem.
Ale pięknie napisałaś o swoim małżu❤️❤️❤️Jak tak Cię kocha i chce Cię uszczęśliwić to nie mam wątpliwości że to wszystko przetrwacie razem i Wasza miłość będzie jeszcze silniejsza niż jest😍A o adopcji komórek i zarodka nie myśl jeszcze. Jak się okaże że to jedyna droga to myślę że Twój mąż się zgodzi. On po prostu na razie bardzo wierzy że Wam to nie będzie potrzebne Piękna miłość 🥰
 
Ja mam, a raczej mialam taka tesciowa. Nie interesowala sie nami, odwiedziny raz w roku byly dla niej problemem. Dowiedzila sie o ciazy w 16tyg, obrazila sie, ze tak pozno. Strasznie na mnie nakrzyczala, wiec jak maz do niej oddwonil i powiedzial, ze nigdy wiecej nie ma prawa tak do mnie mowic to na drugi dzien dzwonila, zeby przeposic, ale nie odebralam. Poczula sie urazona. Nie przyjechala poznac wnuczki. Teraz prawie 3 lata pozniej tez jej nie zna i nie pozna. Dla mnie przestala istniec.
Nie zazdroszczę ;( ja sobie również nie wyobrażam mojej teściowej jako Babci. I ciągle się zastanawiam jak mój niezyjacy juz teściu mogl z nią tyle lat wytrzymać.
Maz moj mowi,ze różnica wieku pomogła (teść byl starszy 18 lat, po przejsciach) i to ojciec był glowa rodziny. Pomagamy wychowywać siostrzenice, traktujemy ja jak córkę, od urodzenia się nie zajmujemy( A ma już 11.5), bardzo często u nas pomieszkuje A moja teściowa udaje,ze jej nie widzi.. jak jeszcze mieszkala w Pl, a mieszkanie ma za ścianą, bardzo często jeździliśmy nad morze. Przez całą drogę, pobyt i powrót potrafiła zdania nie zamienic z naszym dzieckiem.. I ja tego nie rozumiem.. bo sama byla kobieta z 2 letnim synem kiedy poznała późniejszego meza (ojczyma mego meza) i on wychował jej dziecko! Wszystko co moj maz teraz potrafi, jakie wartości wyniósł z domu to jego zasługa . Mial juz swoje dzieci z pierwszego małżeństwa A przyjął kobietę z dzieckiem pod swój dach. A ona traktuje "naszą" córkę jak powietrze. Odpowiada tylko dzien dobry. I jaką ona może być babcią??? Ja jestem wychowana szacunku do starszych i cisną w sobie te emocje, ale kiedyś nie wytrzymam i powiem co myślę. Stracę teściową tak jak Ty ale chyba będę szczesliwsza.
 
reklama
Do góry