reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Jejku, wzruszyłam się [emoji22] Aż się miło czyta tak piękne słowa o drugiej połówce [emoji846]. Masz szczęście być w (niezbyt dużym) gronie kobiet, które są szczęśliwe w małżeństwie i mają tak kochającego i oddanego męża. I czytając Twój wpis, to Ty także jesteś wspaniałą żoną [emoji846].
Może i dziecka na razie nie ma, ale Ty z pewnością trafiłaś na właściwego mężczyznę z którym możesz o to walczyć [emoji846].
Pozdrowienia dla tak wspaniałego męża [emoji6]
Przeciez Ty tez masz kochanego tego swojego twardziela :) Co nie ?
 
reklama
Kochana, no powiem Ci,ze masz cudownego Łukasza i niejedna to czytając Ci zazdrości;) Ja tez mam wspaniałego meza, i często się zastanawiam jak On ze mną wytrzymuje.. zarówno ja jak i moj maz nie mamy i nie mieliśmy idealnie w rodzinach. Każda miala problemy. Ja mam pełną rodzinę, jednak starsza siostra jest chora - upośledzenie umysłowe. Została wykorzystana przez zdrowego faceta i teraz moi rodzice wychowują i ją i jej córkę, która jest dla nas jak córka i pomagamy w wychowaniu na maksa. To nasze "pierwsze" dziecko. Z siostrą są problemy, im starsza tym mózg mniej logicznie pracuje, do tego częste ataki epilepsji sieją spustoszenie. Rodzice są co raz starsi. Nie ma wieczoru, w którym nie mysle o tym jak i co będzie w przyszłości. Mam rodzeństwo i wiem,ze sobie bedziemy musieli poradzić. Mój mąż biologicznego ojca widzial raz w życiu, na rozprawie o ustąpienie alimentów, w wieku 25lat. Zdradził mamę meza, kiedy on miał niespełna rok. Nie wie czy na cos choruje, jaki jest. Wie tylko,ze mieszka w Wawie. Mial drugiego ojca- ojczyma. Cudowny facet, jak to maz mowi, to był jego ojciec. Zmarł bardzo szybko, rok po naszym ślubie. Ale dobrze wychował mojego męża. W domu nie było za kolorowo, bo był alkoholikiem. Nie chodzi tu o przemoc czy cos w tym stylu, chodzi o biedę. Wyleczyl sie. Od szkoły podstawowej meza juz nie pił. Ale brak kasy maz pamieta. Mama jego ma dziś innego mężczyznę, ale rodzinna nie jest w ogole. Oboje pochodzimy raczej ze skromnych rodzin, bez zadnego startu finansowego. Trochę to wpłynęło na nasze dalsze życie, naukę i później prace. Nie jesteśmy wybitnymi, dobrze ustutuowanymi ludźmi. Przeciętni, pracujący i żyjący skromnie- teraz tym bardziej. Ale to czego moja teściowa nauczyła meza- to uszanowanie kobiety i zadnych zdrad. Mój mąż zrobilby dla mnie wszystko. Wszystko. Ja dla niego tez. I bardzo czesto mam takie myśli jak Ty- ze nie mogę dac mu dziecka.. I to tak bardzo mnie boli. Nasze życie, nasze i naszych rodzin wpływa na nas bardzo mocno, ale jestesmy w tym razem. I wiesz co?? Skoro Twój Łukasz tak bardzo Cię kocha i jest z Tobą to musisz wiedzieć jedno. TY też musisz być WYJĄTKOWYM człowiekiem. Mój mąż czesto powtarza, ze jestem wredną małpą, ale mam ogromne serce i jestem dobrym człowiekiem. To tak jak On. Dlatego ciagle jestesmy razem i wiem,ze to co przechodzimy nas trzyma. Ale obawy takie jak Ty, ile on jeszcze wytrzyma mam.. ;(
Czytam a łzy same płyną po policzkach. Zawsze powtarzam mojemu Darkowi ze do poczęcia życia potrzeba dwojga i to po której stronie leży problem według medycyny nie ma znaczenia bo ten problem jest nasz wspólny jak i wspólne ma być życie. Pamiętajcie Dziewczyny ❤️
 
Ja też już mam prawie wybrane imiona [emoji3]
Dla chłopca to bym chciała Jan, a dla dziewczynki Marianna albo Janina [emoji3]. Moja sister mówi, że dziwne [emoji23]
pierwszą książkę jaką przeczytałam jako dziecko to był Robin Hood, którego dostałam od dziadka. Od tamtej pory zawsze chciałam mieć na imię Marianna[emoji6]
 
Jejku naprawde trudno mi zrozumiec takich ludzi. Ale wiesz jak to jest: im ludzie bardziej zamożni, tym bardziej skąpi. Taka dygresja. A moj Łukasz zawsze mowi: Wół zapomniał jak cielęciem byl. :) Albo: Przyganiał kocioł - garnkowi :-D To nie pochwaliłaś sie wczesniej, ze macie córkę [emoji173][emoji7][emoji106] Wy to jestescie dopiero parą :) Ja tez jestem bardzo blisko z moją bratanicą od narodzin. Teraz jak juz wspominałam bedzie konczyc 6 klasę :) Czytalam twoja wczesniejsza wiadomosc z zapartym tchem. Ktos wykorzystal twoja siostrę, która pewnie nie potrafiła sama TEGO przerwac, a traf chciał ze akurat zaszła w ciąże. Rozumiem, ze siostra i siostrzenica sa pod opieką Twojej mamy. Nie ma takiej opcji, jesli u mnie w rodzinie bylaby podobna sytuacja, ze nie angazowałabym sie w opiece nad całą trójką. Ja nigdy nie maiałam siostry. Jestem najmłodsza i mam dwoch starszych braci. Nie bede ukrywac, ze nigdy nie zaznałam biedy, nie bede opowiadac ze była jakas patologia. Wychowalam sie w miescie i zawsze bylam rozpieszczona przez rodzicow, braci a teraz meza. Moze teraz taka karma. Moj tato wysoko postawiony wojskowy ale w dziecinstwie pamietam, ze bardzo uzalezniony od alko!!! Nie raz w szpitalu reperowany do zycia codziennego. Po cichaczu przed sasiadami :( Jak przestawal pic to chcial mi dac doslownie wszystko. Czesto podrozowalismy. 5 tygodni nie pil po czym przchodzzil do domu podejrzany a pozniej juz bylo corraz gorzej bo wpadal w ciagi. Pozniej znowu reperacja, znowu piekne 5 tygodni, znowu terapia i tak wkolko. Az w koncu przeszedl na emeryture w wieku 45 lat jako wojskowy i wszystko jak reka odjął. Nie ma alko ponad 15 lat, swietnie sobie radzi jako maz, tato, dziadek. Pozwala sobie na jakies pol lampki wina dla towarzystwa. Nigdy twardego alko. Zadne z naszej trojki nie ma problemow z alko i boje sie ze moje dziecko moze miec :dry: Bo to jakos chyba przechodzi co drugie pokolenie.
Poznałam mojego Łukasza mieszkajac jeszcze w Katowicach. On mieszkał w mniejszej miescowosci. Juz pisałam Wielun. Przeprowadzil mnie. Bylo mi łatwiej bo to rodzinne miesciny moich rodzicow. Przeprowadzili sie zaraz obok mnie i rozkrecili tartak. Taaaak wycinanie drzew, wiem. Zaraz po nich przeprowadzil sie moj jeden brat i nadzoruje wszystkim a drygi tak pracuje w Belgi Wiec jestesmy razem. Zycie rodziny wojskowego musialo byc zawsze poukladane. Ubrania w kosteczke, wsawanie zawsze o tej samej godzinie, nawet sobota, niedziela. Obiad o tej samej godzinie, a teraz pijemy kawe i herbate a o tej godzinie zjemy lody, o tej na spacer nie wspomne o kosciele. Nie wolno nam bylo sie wtracac. Jedyne na co moj tato pozwala sobie to ze bylam okrutna gadułą :) Podobalo mu sie to jak mnie ze soba zabierał a ja do jego kolegi ktorego pierwszy raz widziałam, mowiłam CZESC WUJEK :) Przy Łukaszu nauczylam sie innego zycia i chyba swiadomie pozwalaMY [emoji7] sobie na łamanie grafiku :)
Tak, moja siostra nie rozumuje życia jak my. Zakochała się, bo gościu obiecywał złote góry, a najprościej w świecie wykorzystał chorą dziewczynę. I tak, to była wpadka. Eh. To jest trudny temat, na początku szok dla nas wszystkich ale teraz nie wyobrażamy sobie życia bez naszej "córki". Kiedyś pisałam, że pomagamy w wychowaniu ;)
Rozumiem życie w rodzinie "wojskowej". Mój tata również pracował w mundurówce i u nas w domu też musztra [emoji23][emoji23] i chyba tak zostało, dlatego często dochodzi do ostrej wymiany zdań między nami w kwestii wychowania naszej siostrzenicy A ich wnuczki ;) Chcieliśmy z mężem Dżule adoptować, zabrać do nas ale to nie takie proste. Po rozmowach z psychlogami, doradcami i rodzicami wykształciła się jedna opinia. Julka ma mamę i to byłby ogromny cios jej ją "zabrać". Są gorsze i lepsze dni. Siostra nie przekaże jej zadnych wartości i nie nauczy jej za wiele, a julka widzi jej zachowanie, ale jednak ten instynkt ma i jak potrafi (na swój sposob) nią się zajmuje. Poza tym julka jest uczona,ze jest to mama i trzeba się nią zająć, bo jest chora. Nie jest latwo. Teraz okres dojrzewania. Niedlugo zrozumie jak pojawiła sie na świecie. Ale jesteśmy my, dziadki i młodsza moja siostra, którzy staramy się dla niej jak tylko możemy, pomagamy w wychowaniu, szkole, w zdrowiu, w każdej kwestii. Mam nadzieje,ze kiedys to doceni i wyrośnie na mądrą kobietę. Ja chyba mam taki syndrom zajmowania się kimś. Mój tata powtarza,ze z całej 4 Byłam najbardziej samodzielna i roztropna. Chyba dlatego,że szybko musialam dorosnąć i zająć się chorą siostra, potem mlodsza A w okresie studiów juz siostrzenicą. I nie ukrywam,że czasami myślę, iż to przez te wieczne nerwy, problemy, szybkie obarczanie sprawami calej rodziny siedzi gdzies blokada w mojej glowie. Ale cóż. Takie mam zycie- pewnych rzeczy nie zmienię.
Co do Twojego taty, myślę, że problem z alkoholem wynikal z charakteru prowadzonego zawodu. Nie jest łatwy. Ale najważniejsze,ze sie wszystko zmieniło i jest teraz dobrze. ;) życie pisze nam rozne scenariusze. Dobrze,ze mozna tutaj trochę o sobie poopowiadac, bo w otoczeniu panuje raczej przekonanie "oj, u mnie tak źle, u Ciebie nie może być gorzej niż u mnie itd". [emoji23] Nasze dzieci będą cudowne [emoji173]
 
Ja od zawsze dla syna Aleksander a dla corki mi sie zminia. chcialabym NATASZA albo Liwia ale bardziej Natasza. Tylko ze Łukasz nie chce za bardzo ale mysle ze bedac w obliczu porodu raczej zgodzilby sie na wszystko. Booosssszzzeeee jak ja chce mojego dziecka !!!! Juz nawet nie wiem jak mam chcec zeby sie udalo. Tesknie za kiims kogo nie ma. Czy to normalne?
Ja mam na drugie Natasza[emoji6]
 
Ja mam na drugie Natasza[emoji6]
Precziez juz pisalam kiedys ze cie KOCHAM i wiedzialam za o Nataszko, Nati, Natuniu, Natko :) Opisz mi ta glokzamine.
Idziesz ktorkim czy dlugim protokolem. PAmietaj ze ja ma AMH ponad 9 i w ssumie juz sie boje bran a walasna reke jakies suply. Tak jak DHEA :) Właśnie a ty jakie masz AMH?
 
TAK BARDZO NIE CHCE zrozumiec i przyznac i nie miec nadzieji ze moja rodzina to ja i moj maz :( Lubie go, kocham, nie chce byc z nikim innym, dba o nas, jak wypije alkohol to na drugi dzien nie ruszy a niestety wychowalam sie w rodzinie z problemem alkoholowym, jest nam dobrze razem, lubie z nim skes, lubie jak na mnie patrzy, mysli ze jestem wyjatkowa, dlugo sie o mnie starał (dwa razy odrzucilam zareczyny), chyba bylam niedojrzala, mam w nim oparcie i jeszcze nigdy jakoś srogo :) sie na nim nie zawiodłam. Jest przystojny, wysoki, ma dlugie łapska :) interesuje sie co robie w ciagu dnia, przychodzi do mnie do pracy, po pracy bo wie ze wole chodzic niz jezdzic to sie martwi zebym sama nie wracala po ciemku bo jeszcze mi cukier spadnie dlatego zawsze ma landrynki w kieszeni. NAPRAWDE :) Jak panikuje albo rycze to nie robi z tego tragedii tylko kaze mi sie przywolac do porzadku. Jest taki opanowany a z drugiej strony wystarczy ze na nie niego spojrze i widzi ze nie opanuje sie w danej sytacji ze smiechu, to ryknie smiechem i placze ze smiechu razem ze mna. Wkurza mnie jak nikt inny, nie pozwala mi sie przeciagnac w zwykłym barze z pizza bo mu to nie odpowiada. Jak pracuje,a pracuje w domu to jest totalnie dla mnie niedostepny. Jest wychowany w Wraszawie, jego dziadek byl załozycielem ROR- u w PKO :) Szkoda ze juz nie zyje, pewnie dostalibysmy jakis uczciwy kredyt :) Chociaz w sumie nie wiem czy pochwalałby nasze poczynania w staraniu sie o upragnione dziecko. Łukasz nie czyta ksiazek, a jest intelektualista. Ja uwielbiam, a on nawet nie chce zebym mu o nich opowiadala. Mimo wszystko chodzi po ksiegarniach, kupuje mi nowości i prenumeruje mi Womenshealth. Moze dlatego ze sobie prenumeruje Netfilm :) uwielbia nowości we wszystkich kategoriach i podsyla mi linki na maila w pracy. Obiecal ze jak za niego wyjde to bede szczesliwa. I z nim jest wszystko OK a i tak bierze profetril codziennie i powtarza jak mantre ze jak ja to i on. Niestety czasami mysle ze to ja go unieszczesliwiam bo wiem , ze byłby wspaniałam ojcem. A problemem jestem JA. I jak mam z tym zyc? On nawet nie chce slyszcec o adopcji komorki juz nie mowie zarodka? Ja wiem ze nie zostane sama bez dziecka i jestem skłonna pomyśleć o adpocji? Lukasz ?! Hmmm no nie raz mi udowodnil ze mnie kocha, ze jestem najwazniejsza. Ale czy przetrwamy tak ciezki temat? Nie wiem :) Lepiej zeby sie w koncu nasze in vitrowe szcescie udało bo bedzie problem.
Wiesz, masz super męża chyba. A to wspólny wózek, więc nie obarczaj się winą. Do kd, az, adopcji zawsze jeszcze można dojrzeć w razie wu[emoji3]
 
reklama
Tak, dobrze zapamiętalaś[emoji846]. Wiesz, ja też jestem zadowolona ze swojego małżeństwa a w wakacje nasza 15 rocznica - aż nie wierzę że to kuz tyle lat [emoji12].
Wokół mnie mało jest szczęśliwych kobietek, każdej zawsze coś przeszkadza, czegoś brakuje itd. Więc jak tak pięknie napisałaś o swoim, to aż mi się ciepło na sercu zrobiło [emoji8]
Przeciez Ty tez masz kochanego tego swojego twardziela :) Co nie ?
 
Do góry