Hej dziewczyny, jestem tu nowa, ale od paru miesięcy was podczytuję. Moja historia jest krótka - staramy się dopiero dwa lata, rok temu podjęliśmy decyzję o in vitro, wskazania - osłabione parametry nasienia, ale nie jakieś tragiczne, no i mój wiek - mam teraz 42 lata. Mimo tego AMH 2,9, owuluję normalnie, ze zdrowiem ok, więc tragedii nie ma. Niestety przeszkodą w podejściu był mój mięśniak macicy, z którym po dwóch, a właściwie trzech histeroskopiach udało się uporać. Zabiegi były trudne, ze względu na moją budowę anatomiczną, mam zwężoną pochwę przy szyjce macicy i samą szyjkę poskręcaną, więc ciężko tam włożyć narzędzia albo wziernik. Żeby nie tracić czasu w międzyczasie przystąpiliśmy do in vitro i zamroziliśmy zarodki - było ich trzy, bardzo dobrej klasy. W kwietniu mieliśmy pierwszy criotransfer jednego zarodka. Musiał być zrobiony w znieczuleniu ogólnym ze względu na tę nieszczęsną szyjkę, niestety zarodek z nami nie został. Teraz szykujemy się do drugiego criotransferu. Wczoraj miałam mieć scratching endometrium, ale moja lekarz prowadząca nie mogła dostać się do macicy. Ma się skontaktować z prof. Dębskim. Czy któraś z was miała podobny przypadek? A może któraś się leczyła u tego profesora? Z góry dzięki za pomoc.