Cześć dziewczyny
Podczytuję Was od dłuższego czasu, a właściwie po cichu szukałam tu różnych informacji na temat całego procesu in vitro. Ponieważ mamy już jedno dziecko nie sądziłam że będzie mi dane korzystać w metody wspomaganego rozrodu...niestety, kiepskie parametry komórki nie pozostawiły złudzeń, że to będzie najszybsza droga. Tak własnie myslałam. Podeszlismy do procedury w lipcu, a właściwie sam transfer był już w sierpniu. Mimo bardzo kiepskiej odpowiedzi na bardzo mocną stymulacje (tylko 2 pecherzyki), ładnie się zapłodniły i podzieliły.
11dpt jednego zarodka widziałam już dość mocną kreskę na teście ciażowym. Pierwsze bety były ok, kolejne niestety już pokazywały ze dzieje się coś złego, beta praktycznie nie rosła. Decyzja lekarza była taka, zeby odstawic leki i czekać na @. Diagnoza, puste jajo. Jestem własnie po odstawieniu i zastanawiam się, ile u Was trwało zanim pojawiło się krwawienie. Wiem, że to może być indywidualna sprawa, lekarz powiedział ze w ciagu tygodnia na pewno, ale może są tu jakieś "zywe" przykłady kiedy to sie dzieje? Miałam bardzo duze dawki progesteronu- 2x100 luteiny 3xdziennie + 2xduphaston też 3 razy dziennie. Wlasnie przez to lekarz stwierdził ze powinna szybko pojawic się @.
Pytałam tez o criotransfer, poniewaz beta była dość niska i pecherzyk jakby w zaniku, zamazany, jeśli wszystko będzie ok, w kolejnym cyklu, po tym krwawieniu, będę mogła odebrać mojego mrozaka. Mam nadzieję że tym razem się uda- że teraz nie bedzie pustego jaja, bo z tego co wiem, rzadko się zdarza zeby u kobiety taka sytuacja się powtarzała?
Napiszcie proszę, czy któraś z Was miała crio od razu po samoistnym poronieniu?