Dziewczynyyy... ja przechodze jakiś kryzys dzisiejszego dnia. Na śniadanie zjadłam jogurt z płatkami owsianymi, a potem dopchalam się ciastem i drożdżówką, jeszcze czekoladą się objadłam, bo dostałam ostatnio pare czekolad ze spongbobem, popiłam capuccino z dużą porcją cukru, potem obiad tradycyjnie na parze, a na kolacje dwie wielkie buły z szynką i salami i serem i górą masła. Nawet nie chce widzieć ile to kcal jest.. Jeszcze po 20 jadłam pierniczki z nadzieniem truskawkowym, cholernie słodkim i kakao mega słodkie zrobiłam sobie. Lista niezła, nie powiem. Jak o tym sobie tak myśle, to przez najbliższe 2 tygodnie na wage nie staje.. W sumie niedziela i jeszcze rano się ważyłam, było pięknie, 71,7. I nie biegałam, i nie robiłam brzuszków, i nic nie robiłam. Czuje się mega zła na siebie!
I od wczoraj w ogóle nie spałam. Do 4 nosiłam z moim P. meble dla mojej mamy, bo sąsiadka, która dwa bloki dalej mieszka wyprowadza się do swojego "chłopaka", bo nie wiem jak określić to inaczej, ma 46 lat i tak dziwnie to brzmi, że ma chłopaka. : D I wracając to te meble swoje dała mojej mamie, są jak nowe tak w ogóle. No i do 4 nosiłam taki kawał deseczka za deseczką do garażu. I szkło, i deski z meblościanki, i sofe narożną, kosmicznie wielką i mega ciężką, i łoże do sypialni, i fotel, i toaletke, i meble do korytarza, i jakieś szafki do łazienki, a na finał kurcze mać stół z prawdziwego marmuru. Myślałam, że umreee.. jeszcze tak zimno było. : ( Wróciliśmy o 4, zdążyliśmy się umyć, a tu Maksiu zrobił dzień dobry.
I do 7 płakał i w ogóle, masakra jakaś. Potem zjadł troche mleka i kaszką i zasnął przy mnie. Byłam nie żywa, a z tego zmęczenia rano miałam taką ciągote do słodkiego, że nie da się tego opisać. Poza tym zdaje mi się, że Maksiowi ząbki będą szły, rączki do buzi ciągle pcha, ślini się strasznie, płacze bez powodu, jak mu posmaruje maścią na dziasła taką co chłodzi to ulga. A poza tym mój synek dziś pierwszy raz w swoim życiu złapał mnie za palce i usiadł, trochę się gibał na boki, ale główke sztywno trzymał i się pięknie uśmiechał do mnie. hehe :-)
Edysiek, ja nawet nie zaczęłam się dobrze pakować. :-
zawstydzona/y:
A tak w ogóle to potrzebuje jakiegoś mocnego kopa w tyłek za dziś. Od jutra znów muszę się ogarnąć z brzuszkami i z bieganiem i trochę mniej jeść. Tak ładnie mi szło...