Mateuszkowa jadłam dużo zdrowych rzeczy, warzyw, owoców, wsio gotowane (zgagę straszną miałąm) do tego po 18 nie jadłam i nawet nie tęskniłam bo potem stało mi nażołądku a wręcz takie coki miałam - pewnie kwas żołądkowy. Do tego słodyczy prawie zero, mąż w 8-mym m-cu mnie lodami faszerował, bo lekarka nas nastraszyła, że młody malutki i żeby choć 2,5 kg miał do porodu to wtedy na siłę te lody jadłam
To było jakoś w 32-33 tc a do porodu urodził się z wagą 3760 g więc więcej strachu niż to było warte, po prostu miał krótkie nóżki i wąski brzuszek i na pomiarach usg tak dziwnie wychodziło bo robiła kilkukrotnie mi
Co do buntu nie mam złotego środka - niestety, Maks już zaczyna wariować jak nie po jego myśli ale ja staram się nie ulegać i konsekwentnie się tego trzymam, on poryczy i potem już jest ok, acha i nigdy w tych jego wariacjach na niego nie patrzę albo wychodzę z pokoju bo jak widzi, że jednak zwracam uwagę nawet wzrokową to jest jeszcze gorzej a szkoda głosu sobie zdzierać i nerwów.
Acha mój obiad mi się robi - 1/2 piersi kuraka w przyprawach, do tego 1/2 torebki ryżu w curry z dodatkiem szczypty pieprzu cayenne (ponoć pomaga spalać tłuszczyk) i 6 rzodkiewek gotowanych(próbowałyście są pyszne), kawałek ogórka zielonego z łyżką jogo i jeden kiszony ogórek, czyli dużo warzywek
I jeszcze jedno, prześledziłam wątek i wiecie, że odkąd z wami jestem nadrukowałyśmy 300 stron?