Alusia - najgorsze jest własnie przełamać to "nie chce mi się".
też mam takie dni, że klepię w klawiaturę i nic mi się nie chce, a tu pranie nie wyprasowane, syf na podłodze, sierść na łydkach odrasta itp.
Postanowiłam, że nie chcę tak ściemniać, i prawie cały czas jestem w ruchu, tak, jak Mateuszkowa pisze: a to paznokcie, a to makijaż (już mam, chociaż wychodzę dopiero ok. 13.30) zaliczyłam pseudo-zumbę (tylko 30 min. bo moja mama przylazła i przyniosła mi pasztet z soi - pyyycha, już się nim nawpychałam), mieszkanie odkurzone, zlew pusty (nie mam zmywarki) toaleta błyszczy, i zaraz idę przygotować ciuchy dla siebie i Juniorka na wyjście. Grzanki się smażą (dla Szymona) ciągle wstaję od kompa (już 4 razy!) i staram się nie wypadać z tego rytmu.
Mateuszkowa ma rację: 3 posiłki to za mało, 5 - małych - ok. tzn. 3 większe, 2 malutkie (np. pół jajka, 2 pomidorki, jabłko, jogurt). Teraz inaczej niż kiedyś podjada się między posiłkami. Ale rozsądnie i dietowo

Ach mąż, mąż... to nie mój mąż Alusiu, "przyszły mąż" ale dopiero jak mi się oświadczy



tzn. tak oficjalnie, bo nieoficjalnie średnio raz w miesiącu pyta, czy za niego wyjdę, i czy mu nie odmówię na oświadczynach

Gupek.

Moje dziecię dziś średnio grzeczne, ale zrobiła się piękna pogoda, pójdziemy się wietrzyć i na zakupy.
Do wieczora, bo spadam od tego pochłaniacza czasu i energii

mojej energii.