reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kocham syna, ale...

N
Jedna babcia mieszka 600km od nas, druga pracuje ciągle zawodowo. Na ile mogą pomagają ;)
No tak... Życzę, żeby udało się wyskrobać więcej dla siebie... Jak myślałam o tym, że znajdę się w takiej sytuacji, że mi źle psychicznie pomyślałam, że gdybym miała nadwyżkę kasy to wzięłabym opiekunkę 😃 zawsze to na kilka godzin by popilnowała. Albo dobrze mieć życzliwą koleżankę, którą wyciągnie chociaż dziecko na spacer.
Warto szukać :) powodzenia ❤️
 
reklama
Pewnie się narażę większości piszących, ale ja tu nie widzę powodu do terapii. Dobrze wiesz, czego Ci trzeba - powrotu do pracy. Jeśli czegoś chcesz, to sięgnij po to i nie biczuj się. Sytuację masz do tego idealną, bo Twój mąż może już wziąć rodzicielski.
 
Pewnie się narażę większości piszących, ale ja tu nie widzę powodu do terapii. Dobrze wiesz, czego Ci trzeba - powrotu do pracy. Jeśli czegoś chcesz, to sięgnij po to i nie biczuj się. Sytuację masz do tego idealną, bo Twój mąż może już wziąć rodzicielski.

Mówienie o sobie, że jest się najgorsza matka na świecie według mnie wymaga terapii. Jeżeli autorka nie chce tego zrobić dla siebie to niech zrobi to dla dziecka, bo na niego mocno będzie wpływać jeżeli mama będzie miała takie postrzeganie siebie samej.
Ja rozumiem, też mam ciężkie chwile, ale to są chwile, a nie kilka miesięcy.
 
Mówienie o sobie, że jest się najgorsza matka na świecie według mnie wymaga terapii. Jeżeli autorka nie chce tego zrobić dla siebie to niech zrobi to dla dziecka, bo na niego mocno będzie wpływać jeżeli mama będzie miała takie postrzeganie siebie samej.
Ja rozumiem, też mam ciężkie chwile, ale to są chwile, a nie kilka miesięcy.
Zgadzam się. Pójście do pracy zapewne zmieni samopoczucie @Maialis, ale rola matki się nie skończy. Na dodatek jest coś co powoduje ten duży krytycyzm względem własnej osoby i powrót do pracy to tylko przyklepanie tego problemu - do czasu, aż zostanie znowu ruszony i zacznie znowu truć życie. Do tego jeszcze dołączmy mamozę u dziecka i deklarowaną przez @Maialis niemożność powrotu do pracy wcześniej niż za pół roku. Próba wykorzystania tego półrocza na poukładanie swojego wnętrza nie jest złą propozycją, szczególnie, że spotkania z terapeuta już były.

@Ag_92 Przecież nie jesteś odosobniona w swojej opinii, te głosy się już pojawiały, tylko trochę trafiły na reakcję: "nie da się". Dlatego wątek się skierował w innym kierunku.

@fasolka32 Ja płaciłam niani za opiekę nad starszym dzieckiem, mimo że byłam na macierzyńskim i "siedziałam w domu". W tym przypadku narracja jest taka, że dziecko nie chce zostawać z inną osobą niż mama... Ale zgadzam się, że czasem warto wydać pieniądze, żeby trochę siebie odciążyć. Znam ludzi, którzy wcale nie mają jakiś większych nadwyżek finansowych, ale gdy jest im trudno z małymi dziećmi, to płacą za sprzątanie albo gotowanie (catering).
 
Przeczytałam cały wątek i przy wielu komentarzach aż mnie skręcało.
Część z Was postawiło sobie za punkt honoru udowodnić autorce, że ma gorzej, że jej dzieci są bardziej marudne, więcej chorują, że z czasem i autorka będzie miała gorzej i że przesadza, wyolbrzymia i dramatyzuje (nie dosłownie, uprzedzam że nie będę cytować, chodzi o ogólny odbiór), ze adrenaliny powinno dostarczać jej wstawanie w nocy do dziecka z gorączką czy biegunką 🤯 Nie przyszło Wam do głowy, że autorka ma prawo czuć to co czuje i ma prawo nie odnajdywać się w macierzyństwie - nie każda z nas jest do tego stworzona. I mimo, że z opisu wygląda no to, że jej dziecko zachowuje się tak jak wiele innych dzieci w tym wieku - dla niej to może być problem i ma prawo tak to odczuwać. I nie piszę tego dlatego, że też tak mam. Przeszłam przez depresję poporodową ale teraz odnajduje się w macierzyństwie. Natomiast każdy ma prawo do swoich odczuć i udowadnianie komuś, że nie powinien czuć tego co czuje jest co najmniej słabe. Hej, dziewczyny - nie wszystkie jesteśmy jednakowe i można kochać swoje dziecko i nie kochać bycia matką.

Autorko, ze swojej strony mogę polecić terapię, może konsultacja u innego terapeuty będzie pomocna. Bądź co bądź Twoje dziecko jest już na świecie i to Ty musisz w sobie przepracować to jak dalej ma wyglądać Twoje macierzyństwo. Jeżeli będzie możliwość wróć do pracy chociaż na część etatu, obcowanie z dorosłymi dobrze Ci zrobi.
Życzę Ci jak najlepiej. A Wam drogie panie trochę więcej zrozumienia.

Czas start. Czekam na morze pocisków 🫠

Po co się zostaje matka jeżeli nie lubi się bycia matką?

W sensie przykładowo ja nie lubię zupy pieczarkowej to jej nie jadam. Po co się zmuszać i być potem niezadowoloną?
 
Zgadzam się. Pójście do pracy zapewne zmieni samopoczucie @Maialis, ale rola matki się nie skończy. Na dodatek jest coś co powoduje ten duży krytycyzm względem własnej osoby i powrót do pracy to tylko przyklepanie tego problemu - do czasu, aż zostanie znowu ruszony i zacznie znowu truć życie. Do tego jeszcze dołączmy mamozę u dziecka i deklarowaną przez @Maialis niemożność powrotu do pracy wcześniej niż za pół roku. Próba wykorzystania tego półrocza na poukładanie swojego wnętrza nie jest złą propozycją, szczególnie, że spotkania z terapeuta już były.

@Ag_92 Przecież nie jesteś odosobniona w swojej opinii, te głosy się już pojawiały, tylko trochę trafiły na reakcję: "nie da się". Dlatego wątek się skierował w innym kierunku.

@fasolka32 Ja płaciłam niani za opiekę nad starszym dzieckiem, mimo że byłam na macierzyńskim i "siedziałam w domu". W tym przypadku narracja jest taka, że dziecko nie chce zostawać z inną osobą niż mama... Ale zgadzam się, że czasem warto wydać pieniądze, żeby trochę siebie odciążyć. Znam ludzi, którzy wcale nie mają jakiś większych nadwyżek finansowych, ale gdy jest im trudno z małymi dziećmi, to płacą za sprzątanie albo gotowanie (catering).
Bo Autorka szuka ciągle wymówek na to, żeby swojej sytuacji nie zmieniac.

Skoro amw jej firmie jest taka adrenalina i nagromadzenie zadań, to na pewno byłob dla niej cos do roboty. Komus mogłaby pomoc. Pracodawca musi jej znaleźć zajęcia, jak zadeklaruje, ze wraca.
Ale musiałaby włożyć w to wysiłek.

mamoza przy niani na początku jest normalna, ale mija.
 
Prawda jest taka, że dla mnie wątek poszedł w takim kierunku bo autorka nie oczekiwała by jej napisać "to wróć do pracy".

Tylko potwierdzenia, że ma najgorsze i najokropniejsze dziecko na świecie i to wszystko wyłącznie jego wina 🤷‍♀️

Niestety, ale ja tak odbieram jej posty
 
reklama
Generalnie jeżeli dziecko w ciągu doby śpi 1.5h to fakt, nie jest to normalne i zdecydowanie powinno się to skonsultować z lekarzem
Ale w sumie nie było napisane, że cała dobę tylko tyle śpi. Możliwe, że autorka tyle śpi w nocy, bo są pobudki. Ale nie wierze, ze to jest codziennie tak.

A wiem, co mówię, bo moje noce bardzo długo były różne, dalej bywa że są, ale... spałam na drzemkach w ciągu dnia, razem z córką. Owszem wiecznie jestem zmęczona, ale da się to jakoś tam zbalansować, odpocząć. Ha i jakże trudniej to wszystko pogodzić z pracą na prawie cały etat (jak noc fatalna,a trzeba wstać i pracować, nie mam jak zrobic już wspólnej drzemki). Więc takie wyrwanie się do pracy, owszem pomaga, ale jednak to zmęczenie dalej będzie jakiś czas.
I nie, nie piszę tego, żeby komuś, autorce udowodnić, że mam gorzej. Tylko mówię, jakie są rozwiązania. I że to normalne przy małym dziecku... jest ciężko, ale zmienia się to.
Bo Autorka szuka ciągle wymówek na to, żeby swojej sytuacji nie zmieniac.

Skoro amw jej firmie jest taka adrenalina i nagromadzenie zadań, to na pewno byłob dla niej cos do roboty. Komus mogłaby pomoc. Pracodawca musi jej znaleźć zajęcia, jak zadeklaruje, ze wraca.
Ale musiałaby włożyć w to wysiłek.

mamoza przy niani na początku jest normalna, ale mija.
Moim zdaniem, ona głównie tęskni za dawnym życiem. Traktuje sytuację, w jakiej się znalazła, jak jakąś karę, chciałaby się wyrwać. My jej podsuwamy rozwiązania, ale jakoś nie bardzo widzę, by była tym zainteresowana... stracilam zrozumienie, czego oczekiwała pisząc to. Terapeuta jej zasugerował ograniczenie social mediów, a co robi, wchodzi na forum i z insta filmiki wysyła, które utwierdzają ją pewnie w tym myśleniu, w jakim tkwi.

Możliwe jest, że mąż nie może przejąć reszty rodzicielskiego i stąd nie może teraz zmienić swojej sytuacji.
Tak czy inaczej, trudny temat.
 
Do góry