komi- u mnie to nie było tak, że od razu zrezygnowałam. Mały nie radził sobie z ssaniem z piersi. przy każdym karmieniu był histeryczny płacz. Męczyliśmy się tak jakiś czas. Potem położna doradziła by odciągnąć i zobaczyć czy z butelki zje. Zjadł pięknie bez żadnych nerwów. Więc zaczęłam mu odciągać. Jadł bardzo ładnie po ok 120ml czasem i więcej. i po prostu musiałam go dokarmiać bo nie nadążało mi się mleko tworzyć. On jest duży i je bardzo dużo. ok 900ml dziennie. Piłam herbatki na laktacje ale nic, do tego doszły kilka dni wielkiego stresu i przepadł...
reklama
elwiwas bardzo mi przykro, u mnie była podobna sytuacja, u mnie herbatki tez nie działały, z perspektywy czasu czasem zaluje ze nie karmie ale widze tez dobre strony karmienia mm i tego sie trzymam, pamiętaj najważniejsze ze maluszek najedzony a mama nie jest na skraju nerwicy, będzie dobrze!
Elwiwas, bez sensu te wyrzuty sumienia i smutki, teraz te mleka sa naprawde dobre w porownaniu z tymi, ktorymi nas mamy karmily. I tyle ich roznych jest, ze mozna do kazdego dzidziusia cos dopasowac. A np. moja mama nas 4 karmila modyfikowanym i to od pierwszego miesiaca i zyjemy i nie chorujemy. A brat to 1m86 ma. Takze spoko.
U mnie karmienie piersia tez sie nie udalo. Najpierw falstart w szpitalu gdzie Karol wisial na prawie pustych cyckach non stop w zwiazku z czym zjadl mi sutki do krwi, porobily mi sie saczace strupy ktore leczylam przez 3 dni po wyjsciu do domu. Zasmakowal butelki i to byl poczatek klopotow.
W ogole sytuacja z dokarmianiem w szpitalu to tez byl koszmar, bo szpital w ktorym rodzilam "promuje" karmienie piersia wiec jak moj maz zapytal co nalezy przyniesc dla zony i dla dziecka, nikt nam nie powiedzial zebym przywlokla jedzenie dla dziecka ze soba (no bo przeciez tylko cyc), no a ja tez sama nie pomyslalam zeby to zrobic, i tym sposobem pod koniec pierwszej doby przyleciala do mnie polozna z noworodkow z geba kiedy im oddam butelki ktore moje dziecko zjadlo pierwszej nocy i przez pierwszy dzien (bo z marszu go dokarmiali jak tylko go brali na badania itd), a ze byl wieczor i maz mogl dopiero przyjechac dopiero na drugi dzien po poludniu to przez kolejna dobe mi go dokarmiali (no i oczywiscie dobrze ze po moich pustych cyckach byl glodny), a ja ciagle slyszalam ze musze oddac mleko i ze teraz to mu juz jesc nie dadza skoro mleka nie przynioslam (a wiedzialy pindy ze oddam wieczorem jak mi maz przywiezie). W pewnym momencie kazaly mi isc do szpitalnej apteki - ciekawe tylko jak mialam to zrobic jak nie dosc ze wisialam pod kroplowkami, to do tego bylam przywiazana cewnikiem do lozka W momencie kulminacyjnym czulam sie traktowana tak, jakbym chciala ograbic szpital z kilku buteleczek z mlekiem.
Mialam do siebie zal ze nie pomyslalam o tym zeby to mleko przywiesc, i przede wszystkim zal do nich ze mi nie powiedzialy jak pytalismy co jeszcze - poza pieluchami i kosmetykami bedzie potrzebne, tym bardziej ze wiedzialy przeciez ze jestem po cesarce i conajmniej pierwsza noc musza mu dac jesc. I przysiegam ze z calej przygody z porodem najgorzej wspominam walke o mleko dla dziecka. Wariactwo.
No ale wracajac do karmienia. W 3 dobie zaczal mi sie pojawiac pokarm, ale po wyjsciu ze szpitala przez 3 dni leczylam sutki, pokarm oddciagalam i podawalam butelka, caly czas tez dawalam mleko modyfikowane. Mlody tak sie przyzwyczail do butelki, ze pozniej jak mial jesc z piersi to byl wrzask, szarpanie, plucie, nerwy moje i Mlodego, Karol ciagle glodny, ja nerwowa. No i ostatecznie utkenlo na tym ze rano i wieczorem odciagam pokarm i podaje z butelki, a w ciagu dnia przystawiam 2-3 razy. Zeby jednak przystawienie sie powiodlo, piers nie moze byc zbyt pelna (bo za twarda) ani zbyt pusta (bo za slabo leci), a Karol nie moze byc zbyt glodny (bo nerwowo szarpie i wrzeszczy). Tak wiec jestem na doskonalej drodze do tego zeby zupelnie stracic pokarm (nigdy nie mialam duzo - maksymalnie udawalo mi sie odciagnac dwa razy dziennie po 120-130ml z obu piesi razem), teraz oczywiscie jest go coraz mniej, ale poki jest, to przystawiam Karolka i traktuje to nie jak karmienie (bo nigdy sie samym cyckiem nie najada), ale raczej jako wspolne spedzanie czasu, przytulanie, glaskanie itd.
Zazdroszcze mamom ktore karmia piersia w pelnym wymiarze i mam nadzieje ze przy kolejnym dziecku uda mi sie to lepiej zorganizowac i odniose wiekszy sukces
Dobrze wiedziec ze Bebilon tez jest w butelkach
W ogole sytuacja z dokarmianiem w szpitalu to tez byl koszmar, bo szpital w ktorym rodzilam "promuje" karmienie piersia wiec jak moj maz zapytal co nalezy przyniesc dla zony i dla dziecka, nikt nam nie powiedzial zebym przywlokla jedzenie dla dziecka ze soba (no bo przeciez tylko cyc), no a ja tez sama nie pomyslalam zeby to zrobic, i tym sposobem pod koniec pierwszej doby przyleciala do mnie polozna z noworodkow z geba kiedy im oddam butelki ktore moje dziecko zjadlo pierwszej nocy i przez pierwszy dzien (bo z marszu go dokarmiali jak tylko go brali na badania itd), a ze byl wieczor i maz mogl dopiero przyjechac dopiero na drugi dzien po poludniu to przez kolejna dobe mi go dokarmiali (no i oczywiscie dobrze ze po moich pustych cyckach byl glodny), a ja ciagle slyszalam ze musze oddac mleko i ze teraz to mu juz jesc nie dadza skoro mleka nie przynioslam (a wiedzialy pindy ze oddam wieczorem jak mi maz przywiezie). W pewnym momencie kazaly mi isc do szpitalnej apteki - ciekawe tylko jak mialam to zrobic jak nie dosc ze wisialam pod kroplowkami, to do tego bylam przywiazana cewnikiem do lozka W momencie kulminacyjnym czulam sie traktowana tak, jakbym chciala ograbic szpital z kilku buteleczek z mlekiem.
Mialam do siebie zal ze nie pomyslalam o tym zeby to mleko przywiesc, i przede wszystkim zal do nich ze mi nie powiedzialy jak pytalismy co jeszcze - poza pieluchami i kosmetykami bedzie potrzebne, tym bardziej ze wiedzialy przeciez ze jestem po cesarce i conajmniej pierwsza noc musza mu dac jesc. I przysiegam ze z calej przygody z porodem najgorzej wspominam walke o mleko dla dziecka. Wariactwo.
No ale wracajac do karmienia. W 3 dobie zaczal mi sie pojawiac pokarm, ale po wyjsciu ze szpitala przez 3 dni leczylam sutki, pokarm oddciagalam i podawalam butelka, caly czas tez dawalam mleko modyfikowane. Mlody tak sie przyzwyczail do butelki, ze pozniej jak mial jesc z piersi to byl wrzask, szarpanie, plucie, nerwy moje i Mlodego, Karol ciagle glodny, ja nerwowa. No i ostatecznie utkenlo na tym ze rano i wieczorem odciagam pokarm i podaje z butelki, a w ciagu dnia przystawiam 2-3 razy. Zeby jednak przystawienie sie powiodlo, piers nie moze byc zbyt pelna (bo za twarda) ani zbyt pusta (bo za slabo leci), a Karol nie moze byc zbyt glodny (bo nerwowo szarpie i wrzeszczy). Tak wiec jestem na doskonalej drodze do tego zeby zupelnie stracic pokarm (nigdy nie mialam duzo - maksymalnie udawalo mi sie odciagnac dwa razy dziennie po 120-130ml z obu piesi razem), teraz oczywiscie jest go coraz mniej, ale poki jest, to przystawiam Karolka i traktuje to nie jak karmienie (bo nigdy sie samym cyckiem nie najada), ale raczej jako wspolne spedzanie czasu, przytulanie, glaskanie itd.
Zazdroszcze mamom ktore karmia piersia w pelnym wymiarze i mam nadzieje ze przy kolejnym dziecku uda mi sie to lepiej zorganizowac i odniose wiekszy sukces
Dobrze wiedziec ze Bebilon tez jest w butelkach
jak to kazali Ci oddać mleko? u nas tez "promowali karmienie naturalne " ale jeśli dziecko spadało na wadze , albo matka poprosiła to nie było problemem z podaniem mleka ( mieli w takich małych buteleczkach NAN i Bebilon), a nie jest tak ze szpital ma obowiazek zapewnic mleko?
Ostatnia edycja:
aguska24mir
mama Pawełka :)
u mnie wszpitalu gdzie rodziłam tez dokarmiali glukoza i mlekiem jak cyc nie wystarczał lub jak matka po cesarce była
N
nataliak
Gość
w wiekszosci szpitali oczywiscie maja mleko i powinni dokarmiac dzieci jak matka sobie tego zyczy ale niestety robia to dosc niechetnie...
reklama
U mnie tez promowali karmienie piersia, ale nikogo do tego nie zmuszali. To kobieta sama deklarowala na poczatku jak chce karmic, jak butelka to dawali jej od razu butelki na caly dzien karmienia i noc, a jak piersia to dawali butelki tylko na zadanie matki. A karmili tam tez tymi jednorazowymi od razu w butelkach ze smoczkami. Ja z pokarmem przez pierwsze 3 dni mialam podobnie jak Bozuwi i tez dokarmialam butelka na porodowce, po tym jak juz poranil mi piersi, ze az strupy byly, mimo masci na piersi jaka dali mi na porodowce i tez potem w domu przez kilka dni piersi ta mascia leczylam.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 21
- Wyświetleń
- 2 tys
G
- Odpowiedzi
- 13
- Wyświetleń
- 636
Podziel się: