wikasik - zgadzam sie z Toba w 100%
W DE bardzo silnie zachecaja do karmienia piersia i skutek jest taki, ze w pierwszych meisiacach zycia karmi prawie kazda mama a przynajmniej odciaga z piersi, jesli jest jakis anatomiczny problem u niej czy u dziecka (np. wczesniak nie ma sily ssac czy piersi sa zbyt wklesle - jak to bylo u dziewczym z mojej szkoly rodzenia). Ja osobiscie nie spotkalam mamy, ktora by nie karmila swojego dziecka mleczkiem z piersi! Polozne nie robia fochow, kiedy jakas mama chce podac butelke (same mi proponowaly na noc, kiedy dziec nie dawal mi spac ale uszanowaly moja decyzje, ze nie chcialam), zawsze przytkna dziecko do piersi, kiedy mama o to poprosi. Inna sprawa, ze u nas kazda polozna miala swoje teorie, ktore wykluczaly teorie innej poloznej (dotyczy to calej pielegnacji nowordka) i mama czula sie jak idiotka (inne kobitki na oddziale mialy takie same odczucia jak ja) - np. jedna mowi "nie wycierac mazi wogole dopoki sama nie zejdzie z czasem, chocby i pare tygodni", druga mowi "koniecznie zmyc maz w 3. dobie z pachwin", jedna mowi "mierzyc temperature codziennie", druga "nie mierzyc wogole" itd itp swira mozna bylo dostac, no i z pozycjami do karmienia byl cyrk, bo kazda inaczej ustawiala a za kazdym razem niewygodnie a wymagaly, zeby nie karmic tylko na lezaco (aby chronic brodawki). Ale do piersi pomagaly zawsze przystawic, kazda mama wypelniala "protokoly karmienia" i polozne pytaly kilka razy dziennie, jak wychodzi karmienie, przynosily masc na poranione brodawki, pocieszaly, ze prawie kazda kobiete bola brodawki w pierwszych tygodniach, ze nawal zaraz powinien sie pojawic, przynosily broszurki jak rozmasowywac piersi w razie zagrozenia zatorami. Ja bylam na sali sama (akurat bylo malo pacjentek, inaczej sale bylyby 2osobowe, jak lezalam na podtrzymaniu to byl tlum az przenosili na inne oddzialy), bylo tez oddzielne pomieszczenie do karmienia na wypadek, gdyby ewentualna wspollokatorka miala gosci. I moim zdaniem jest to
zakichany obowiazek poloznych!!!! Zawsze kobiety mialy wsparcie innych kobiet. Kiedys do piersi pomagaly przytknac kobiety z rodziny / sasiadki. Teraz mamy takie czasy, ze zamiast bliskich osob jest wykwalifikowany personel. Ale pomoc jest konieczna! Ze mna babka rodzila swoje 3 dziecko, poprzednie dwoje wykarmila piersia a mimo to potrzebowala na poczatku pomocy. Malo ktora mama w DE karmi dluzej niz pol roku, ba, ogromna czesc przestaje po 3msc i nikt im glowy nie suszy ale pierwsze tygodnie karmia prawie wszystkie, kazda, ktora chce karmic otrzymuje pomoc i te, ktore karmia ciesza sie uznaniem i szacunkiem (bardzo mnie to zdziwilo ale nie powiem, pozytywne
) I tak jak czytam historie dziewczyn tu na forum to widze, jak wiele zalezy od poloznych! One nie maja zmuszac przemoca do karmienia ale maja obowiazek nauczyc przystawiac dziecko do piersi
na zyczenie mamy. A niemal kazda mama chce sprobowac karmic piersia. Potem mamy roznie sie decyduja ale probuje wszak prawie kazda. I jesli polozne wypelnialyby nalezycie swoje obowiazki (a najlepiej wlozyly w to jeszcze troche serdecznosci) to na pewno odsetek karmiacych mam bylby o wiele wyzszy a te, ktore mimo wszystko nie karmia nie mialyby poszpitalnej urazy. Takze ja sie z leniwymi poloznymi nie solidaryzuje w najmniejszym stopniu! (a moja ciocia jest przelozona poloznych w szpitalu wojewodzkim, wiec znam specyfike tej pracy nie tylko zes strony pacjentek)
Katasza - dobrze to ujelas z tym nietrzymaniem sie sztywnych regul odnosnie czasu karmienia :-)