reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

karmienie czyli barakudy i mimozy

kugela - no niestety nie powiększyły... sama byłam zdziwiona, bo myślałam, że jakoś się wyciągną, albo, że mały je wyssie, ale nie :no: tylko kapturki, a czasami zdarzało się, że po kapturku miał odruch wymiotny :-( i musiałam go odstawiać, przystawiać bez, nie miał za co złapać, więc się wkurzał, to ja znów kapturek - jednym słowem masakra momentami była :-( Bardzo mi na karmieniu zależało - kupiłam staniki do karmienia, żadnego mleka w proszku w domu nie miałam, miałam jedną butelkę tylko - jakąś taką najtańszą w dodatku, bo nie dopuszczałam myśli, że nie będę cycować :zawstydzona/y: Nawet specjalnie fotel wstawiła do pokoju... Chciałam jeszcze poduszkę do karmienia, ale mąż mnie powstrzymał - i dobrze zrobił :-( Potem na biegu zakup mleka, butelek - masakra :-(
 
reklama
a no właśnie.
mi zależało bardzo.
brodawki nie te, jakieś płaskie, sutek nie sterczący, dziec nie chciał,.
karmiłam do końca roku w nakładkach, od nowego roku karmię bez, Młody odrzucil i nauczyl się ssac z samego cyca, a wczesniej o tym nie było mowy. i teraz je dwa razy szybciej niż przez nakładki.
 
Niestety podstawowym problemem w naszym pięknym kraju jest to, że brakuje położnych, które podpowiedzą jak dziecko powinno się karmić. Mi w szpitalu powiedzieli, że dziecko ma być co najmniej godzinę przy piersi, położna, która przyszła po porodzie na wizytę powiedziała, że max pół godziny. Mam płaskie brodawki więc też kazała mi używać kapturków (po 3 miesiącach młodego odzwyczaiłam, ale łatwo nie było). Niby pomogły bo było mu łatwiej złapać, ale mam wrażenie, że przez ich używanie musiałam Kubę dokarmiać mm. Ale to nie zmienia faktu, że jeśli będziemy mieli drugie dziecko to będę chciała je karmić piersią i mam nadzieję, że przy drugim dziecku jest łatwiej bo już dużo rzeczy się wie z doświadczenia.
 
przykro mi, anik, ze tak wyszlo i ze jeszcze trafilas na taki glupi personel :no:

Ja tez mialam glupie polozne, bo kazda jedna mowila co innego ale dwie byly w porzadku i udalo sie, choc bolesne to byly poczatki.
 
Byłam ostatnio w szpitalu odwiedzić koleżankę ktora miała problem z nakarmieniem małej bo nie potrafiła tego zrobić... mówi,że prosila jedna położną ale kiwneła ręką i poszła .Poszłam poszukac jakiejś położnej i znalazłam i mówie jej czy moze pokazac mojej kol. jak karmić a ona na to a co tu do pokazania? dziecko do piersi dac i samo będzie pić żadnej tu filozofii nie ma! i poszła sobie !:szok:
 
Mnie tylko jedna, taka młodziutka pielęgniarka, pokazała raz jak przystawić Krzysia do piersi, reszta twierdziła "radź sobie sama" - no więc widać jak sobie poradziłam... Nie pokazały mi innych pozycji jak mega męcząca na siedząco - leżącą sama wykminiłam i potem głównie tak go karmiłam, choć był minus - szybko zasypiałam :zawstydzona/y: a tu łóżko szpitalne wąskie, ciasne, brrr :-( dobrze, że nic się nie stało. Oczywiście doradca laktacyjny znany był głównie z legend szpitalnych i podań ludowych, mówiących, że owszem, coś takiego istnieje i ewentualnie można zapłacić potem, po powrocie, za wizytę domową... ewentualnie...
 
To ja chyba wyjątkowo trafiłam bo doradca laktacyjny był i pomagał. Wizyt było kilka jak leżałam w szpitalu. Pomagała, podpowiadała, sugerowała pozycje. Wcześniej zaliczyłam szkołę rodzenia więc też coś tam wiedziałam. W szpitalu nie było mega parcia na karmieni piersią bo na mojej 3 osobowej sali tylko ja się "uparłam" karmić a po cc mleka było nie wiele. Ale dzięki radom doradcy laktacyjnego udało się wszystko rozbujać i od 3 doby Ula była wyłącznie na cycu.

Ostatnio rozmawiałam z koleżanką, która była bardzo zaskoczona, że jeszcze karmię a przecież wróciłam do pracy. potem rzuciła tekstem w stylu "ale tylko do roku będziesz karmiła?" na co odpowiedziałam, że zamierzam karmić dopóki Młoda będzie miała ochotę a ja nie będę odczuwała dyskomfortu. Znowu się zdziwiła. A dla mnie to normalna kwestia. Nie mówię, że będę karmiła aż Ula pójdzie do szkoły ;-):-D ale nie widzę też powodu żeby trzymać się jakiś sztywnych granic.
 
A wiecie, ja sie tym poloznym az tak bardzo nie dziwie, ze nie pra na piers. Kolezanka rodzaca rok wczesniej mowila mi wlasnie, ze polozne ja katowały bo kazaly karmic piersia a ja bolaly sutki i chciala butla. To maz do szpitala przemycal zrobione butelki, bo polozne jak prosila o butle to ja na pierś namawialy. Na sali bylam 2-osobowej, ale zmienialy mi sie wspollokatorki, i na 3 tez tylko ja chcialam karmic piersią, a tamte dziewczyny blogoslawily producentow tych jednorazowych butelek, ze to takie proste. No i co - polozne złe bo nie wspieraja piersi, a one po prostu maja doswiadczenie że doroslym kobietom, ktore czegos nie chcą nie bedą robic problemow, bo w imie czego - wróca do domu i zrobia jak bedą uważać. Ja chcialam i mi położne pokazaly jak ten cycek wsadzic do buzi, pokazaly jak karmic na leżąco - w szpitalu 3 doby spalam z malym w lozku i nie odkladalam go do "mydelniczki". Owszem byly takie, co chcialy bym go dokarmila MM skoro nie mam mleka, ale nie pozwolilam i juz. Ale bez przesady - nie zwalajmy calej winy na polożne, za to ze wiekszosc kobiet nie karmi piersia. Bo przyczyny sa rozne - nieumiejetnośc owszem, ale nikt z nas sie z tym talentem nie rodzi. Każda z nas podjęla decyzje wczesniej czy poźniej jak młode bedzie karmione, i watpie by wpływ na ta decyzje miała postawa poloznych ze szpitala.
Czasem decyzje podejmuje dziecko - bywa i tak:) Ale skoro nie chcemy byc przez nikogo oceniane za nasze decyzje - bo tu i "zbyt krotkie" i "zbyt dlugie" karmienie piersia podlega "ocenie", jak widac, to dajmy spokoj tym poloznym i uznajmy, ze to nasza decyzja jak karmimy dziecko.

Z perspektywy mamy (*)(*), ktora teraz karmi [###]>: maluch lubi i to i to: jak kiedys trzal sie na cyca, tak teraz trzęsie sie na widok butelki:) No i zaleta jest taka, ze daje bu butle i on sobie ja sam umie trzymac, a ja moge odejsć - z cyckiem tego nie dokonam:))))
 
reklama
Flaurka, nie zgodza sie z toba, moze i czesc kobiet tak robi, ze od razu wie, ze chce butle, ale wiekszosc chce karmic piersia, jesli sie da, a znowu jakas moze niewielka czesc chce koniecznie piersia karmic. Widac to bylo na naszym forum, wydaje mi sie, ze tyle dwie lub trzy z nas jeszcze w ciazy deklarowaly, ze chca karmic dziecko mm.
Rola poloznej jest dosc znaczaca, rzadko sa teraz duze rodziny, gdzie dziewczeta patrza jak sie dzieci karmi, a potem pomoze jej matka, ciotka, pokaze i poradzi. W moim szpitalu promowano karmienie piersia, ale jednoczesnie nie bylo zadnego nacisku, gdy ktoras z mam od poczatku chciala butle. Polozne pomagaly, ale nie byly specjalistkami, szczegolnie ze wiekszosc to mlodziutkie dziewczyny, jedna mialam starsza i ta mi bardzo pomogla. Troche denerwowalo, ze kazda mowila niby podobnie, ale co innego. Gdy byl problem, same sugerowaly doradce laktacyjnego. Byla u mnie pani, w pokazaniu pozycji jakos nie pomogla, ale od razu zauwazyla zbyt rozwiniete wiazadelko pod jezyczkiem. Moglam tez jeszcze pozniej skorzystac z jednej lub dwoch bezplatnych wizyt w poradni laktacyjnej przy szpitalu, ale nie bylo potrzeby. W wizyty w domu (dwie) trafila mi sie polozna, ktora jest jednoczesnie doradca laktacyjnym, byla swietna. Dzieki niej moj lekko pekniety sutek sie zagoil, a nie pekl na dobre!

Pare moich kolezanek i wiele z nas tu na forum planowalo karmienie piersia, ale zabraklo im kogos, kto pokazal, pomogl, gdy bolalo, poradzil co i jak. A nie byly zdeterminowane, ze koniecznie piers, wiec przy pierwszych trudnosciach podaly butelke i nawet gdy chcialy jeszcze sprobowac, to juz byl kopot z pokarmem albo dziecko juz nie chcialo, nie umialo.

Ja bardzo chcialam karmic piersia, w szpitalu Robert dostawal troche mm, po cc mleka nie mialam, ale te pojedyncze krople dostawal. Nie chcialam podac mleka w butelce, zreszta polozne tez mowily, ze jesli chce krmic piersia to kubeczek lub strzykawka. Udalo sie, od szostej doby Robert byl tylko na piersi :) W drugim miesiacu malo przybral, zaczelam go czesciej przystawiac i lykac ziolka w kapsulkach i ziolowe laktacyjne herbatki pijac, sporo mi pomogly, teraz nie mam najmniejszego problemu i chyba to wykorzystuje i czasem jak mi nie pasuje, bo sie spiesze albo jestem poza domem, to pomijam posilki stale i lecimy tylko na piersi.

Znowu elaborat mi wyszedl :p
 
Do góry